Toksyczna rodzina po latach

  • 25 listopada 2015

W programie o życiu na Alasce młody ojciec dwójki synów powiedział zdanie mogące być esencją pracy wychowawczej rodziców: „Naszym zadaniem jest wyposażyć dzieci w odpowiednie umiejętności i wiarę w siebie zanim wyjdą z domu”. Panujące tam zimy z temperaturą -40 stopni Celsjusza i dziki świat przyrody, odległości pomiędzy osadami, brak dróg, obecność wilków i niedźwiedzi podchodzących do osad to rzeczywistość, której nie można ignorować.

Umiejętności i wiara w siebie są potrzebne dzieciom do samodzielnego radzenia sobie w świecie często nieprzyjaznym, wymagającym działań bez pomocy dorosłych. Wszystko, każde zachowanie dorosłych, nawet najprostszy gest czy zaniechanie działania, może doprowadzić do śmierci dziecka. Życie w świecie przyrody nie zna bowiem litości i często nie toleruje nawet najmniejszych pomyłek. Wbrew pozorom takie same cele przyświecają wychowaniu rodzinnemu w każdym innym miejscu na świecie, choć konsekwencje popełnianych błędów nie muszą grozić tak ogromnymi sankcjami, jak w warunkach ekstremalnej zimy na Alasce. Największą przeszkodą w dorastaniu dzieci do samodzielnego życia mogą okazać się nie wilki i niedźwiedzie, ale toksyczni rodzice.

Toksyczny ojciec (lub/i matka) w najgorszym wydaniu to człowiek bez hamulców moralnych wykorzystujący swoją pozycję i przewagę fizyczną nad całą rodziną, osoba niedojrzała do roli, np. wieczny imprezowicz i wyznawca teorii: „jakoś to będzie”. Toksyczna matka jest mu zupełnie oddana niczym głowie sekty. Czasami nie ma wyjścia lub z biegiem lat godzi się na wszystko, milczeniem, zaniechaniem, zatwierdzając poczynania męża. Agresor więc lub agresorzy pastwiący się fizycznie czy psychicznie nad rodziną nie spełniają swoich ról wychowawczych, nie wyposażają dzieci w umiejętności i nie przygotowują ich do samodzielnego życia. Najczęściej czynią z potomstwa swoją służbę, niewolników wyznających bezkrytyczną miłość i poddaństwo. W swojej dziecięcej i później młodzieńczej naiwności wierzą one w dobre chęci dorosłych, a także w szereg innych zapewnień, z których najbardziej przepełnione hipokryzją wydaje się być zdanie: „Robimy wszystko dla waszego dobra”. Tym często usprawiedliwia się przemoc fizyczną, niedojrzałość, nieporadność życiową dorosłych i inne działania oderwane od prawidłowego procesu wychowawczego.

przemoc_w_rodzinie

Przemoc w rodzinie to najwyższa forma toksyczności – zła

Starsze dzieci wychodzą z domu, są świadkami lub uczestnikami życia innych rodzin, obserwują istniejące w nich reguły, widzą, w jaki sposób funkcjonują inne grupy rodzinne. Bardzo często dorośli w tym czasie zaczynają zachowywać się dziwnie, próbując dostosować się do młodych: a to naśladują język gwarowy, żargon młodzieżowy dzieci, a to próbują ubierać się, czesać jak młodzież itp. Koncentrując się na tym, aby „dobrze wypaść” przed własnymi potomkami, pragną ukryć swoje kompleksy typu otyłość, wiek, wzrost, brak wykształcenia, braki w uzębieniu, nieporadność życiową, niedojrzałość mentalną, gorszy samochód niż mają sąsiedzi i inne. Każda próba refleksji i krytyki dzieci budzi wówczas zachowania agresywne i toksyczne z obu stron.

Tak się składa, że dzieci dopiero po latach są w stanie lub nie (z uwagi na traumę lub brak refleksji, odpowiedniego wykształcenia) ocenić zachowania toksycznych rodziców. Pojawia się wówczas żal i niechęć do spotkań z dawnymi prześladowcami, ludźmi, z powodu których dorosłe już jednostki mają poczucie niespełnienia. Toksyczność rodziców to bardzo częsty motyw literacki i filmowy – złe wspomnienia z rodzinnego domu potrafią zmienić życie i unieszczęśliwiać  dzieci (np. Boyhood, 2014).

Toksyczni rodzice potrafią ukrywać się z agresją fizyczną czy psychiczną. Często więc zdarza się, iż po latach w rozmowach sióstr i braci wyrosłych w tym samym domu słychać dysonans. Wspominając jakieś wydarzenia i zachowanie rodziców, mogą mieć różniące się odczucia, a o wielu innych ważnych zajściach, rzeczach nie wiedzieć. Co bardziej spolegliwe dorosłe dzieci potrafią wybaczyć toksycznym rodzicom przejawy nietolerancji, agresji werbalnej, psychicznej czy fizycznej i na wszystko znajdywać usprawiedliwienie typu: „Nasza matka miała ciężkie życie, jej ojciec był alkoholikiem” albo „Trzeba ojcu wybaczyć, pochodził z rozbitej rodziny, nie miał wzorców”… – dlatego np. znęcał się nad nami itd. Tego typu zachowania, próby złagodzenia relacji z toksycznymi rodzicami będącymi już emerytami, są podejściem bardzo humanitarnym, świadczą o dobrej woli potomstwa, ale nie zmieniają faktu, że ich rodzice byli ludźmi toksycznymi: krzywdzili swoje dzieci i w wielu przypadkach nadal tacy są. W każdym razie relacje z nimi zaostrzają obserwowane zachowania wobec wnuków. Wiele osób patrząc na postępowanie swoich toksycznych dawniej rodziców wobec wnuków – trzeciego już pokolenia, przeciera oczy ze zdumienia i myśli: „Dlaczego dla mnie rodzice nie byli tacy mili jak dla moich dzieci?”.

Wnuki toksycznych rodziców bywają ślepo zapatrzone w dziadków, którzy osładzali im dzieciństwo i z czasem stali się dla nich większym autorytetem niż rodzice. Nie mają pojęcia o tym, że babcia i dziadek dawniej swój system wychowawczy opierali na kiju i agresji werbalnej.

Są różne podłoża zapominania czy też pamiętania krzywd z przeszłości w umysłach dorosłych dzieci. Ma to związek z cechami wrażliwości ludzkiej, okresem, w jakim następuje agresja wobec dziecka, jej przyczynami, intensywnością przeżyć, reakcją otoczenia na zachowanie dziecka, wsparciem środowiska itd. Bywa, że chłopiec dostanie lanie i uzna je za karę słuszną, a następnie całkiem o tym wydarzeniu zapomni. Z kolei nastolatce ojciec powie, że ma „pryszczatą twarz i lepiej, aby nie pokazywała się światu” i dziecko zapamięta to do końca życia, ojca nazywając w sercu sadystą. Dlatego w dojrzałym wieku, gdy dzieci od lat wychowują już swoje potomstwo, ocena zachowania toksycznych rodziców powinna być skrystalizowana. Ma ona ogromne znaczenie dla jakości wychowania przyszłych pokoleń.