Wybór szkoły średniej

Przed wycieczkami szkolnymi uczniowie planują, kto z kim będzie siedział podczas podróży autobusem lub w przedziale pociągu. Dotyczy to także wyborów osób mających zamieszkać później w jednym pokoju.  Zachowanie to niesie ze sobą wiele emocji i ogromny stres, ponieważ tego typu myślenie i projektowanie przyszłości sprawdza poziom akceptacji ucznia przez grupę rówieśniczą. Stan niepewności i zaangażowania emocjonalnego towarzyszy nam zawsze podczas dokonywania ważnych, życiowych wyborów. Odnosi się również do wyboru szkoły. Często ważniejszym kryterium od racjonalnego jest wewnętrzna potrzeba kontynuowania znajomości z poznanymi wcześniej kolegami, koleżankami. Uczniowie klas szóstych szkół podstawowych i trzecich gimnazjalnych w wielu przypadkach podejmują decyzję grupowo: „Idziemy tam (szkoła średnia) razem, bo dobrze nam ze sobą”. Tak więc jednym z elementów branych pod uwagę przy wyborze szkoły średniej jest opinia lub wybory towarzyskie.

Przeszacowane możliwości własne

Są gimnazja, w których rządzą fale uczniowskie. Zintegrowani negatywnie gimnazjaliści nazywani w środowisku szkolnym „gimbusami” poziomem agresji wymuszają dobre oceny na uległych nauczycielach. Na egzaminach radzą sobie przeciętnie lub poniżej normy, ale wysokie oceny na świadectwie zachęcają ich do składania podań do najlepszych szkół. Szybko z nich „wylatują”, gdyż trafiają na wymagających i nie dających się zastraszyć nauczycieli, albo nie mają z kim zintegrować się „przeciwko systemowi”. Z gimnazjalnych szóstek schodzą na oceny dopuszczające, a zatroskani rodzice szybko przenoszą ich do szkół lokalnych o niższych wymaganiach. Zatem jeśli masz dobre wyniki w szkole, ponieważ interesujesz się nauką i chcesz dalej się rozwijać, powinieneś wybrać dobrą szkołę, o wysokim rankingu i dużych wymaganiach.

Pracowity dostateczny czy też dobry uczeń poradzi sobie w każdej szkole ponadgimnazjalnej.

„Farbowany prymus”, taki, któremu nauczyciele stawiali oceny bdb i celujące, „bo patrzył na nich z góry” i rządził klasową społecznością, w dobrej szkole ponadgimnazjalnej przepadnie.

foto pochodzi z wp.pl

Jaka szkoła?

Szkoły dla najlepszych

Od roku 2012 sporządza się rankingi szkół także w oparciu o wyniki matur zewnętrznych. Są zatem bardziej wiarygodne od poprzednich, w których skupiano się na miejscach uczniów i absolwentów w olimpiadach zewnętrznych.

Nie jest tajemnicą, że w Polsce istnieją szkoły średnie tak popularne, że urządzają testy wstępne dla kandydatów – np. XIV-stka we Wrocławiu. Młodzieży z ocenami celującymi z matematyki startującej tam bez powodzenia wyjaśnia się, że niestety, nie zmieścili się na liście, bo nie rozwiązali zadań z matematyki. Na marginesie – wielu matematyków nie zdałoby tych egzaminów. Wystarczy poczytać fora, na których młodzież komentuje poszukiwania korepetytorów i ich „spalanie się na korkach”.

Gdy do zwykłego lokalnego, małomiasteczkowego technikum wymagana liczba punktów za wyniki z gimnazjum wynosi 60+ a do ogólniaka 100+, do najlepszych szkół średnich przyjmowani są uczniowie z sumą punktów w przedziale 150-200! To kosmiczna różnica, ponieważ absolwenci gimnazjów z 60 punktami w wielu przypadkach niestety nie umieją płynnie czytać po polsku, nie rozumieją czytanego tekstu i nie znają tabliczki mnożenia.

W szkołach dla najlepszych wielu uczniów nie wytrzymuje presji, bo nauka jest tam najważniejsza i trzeba ciężko pracować samodzielnie lub na korepetycjach. Rodzice wysyłający dzieci do tego typu placówek, muszą się liczyć z wydatkami na korepetycje. Nie sposób dziecku odmówić, gdy zechce wiedzieć więcej albo gdy sobie nie radzi – z jednego lub więcej przedmiotów. W najlepszych liceach na różnych kierunkach standardem jest, iż uczniowie po szkole idą na korepetycje. Ponadto oprócz nauki bieżącej licealiści uczęszczają na zajęcia prywatne pod kątem wybranego kierunku studiów. Zatem po dodatkowych np.: matematyce i angielskim uczeń wieczorami przesiaduje w pracowni architekta, prawnika czy chemika, aby rozwiązywać zadania z zakresu studiów. To kosztuje.

Nauczyciele uczący w najlepszych szkołach praktycznie są wyręczani przez korepetytorów. Ich zadaniem naczelnym jest: „pomagać i nie przeszkadzać w karierze naukowej swoim podopiecznym, stymulować rozwój, zachęcać do ciężkiej pracy”. Tak też licealista w obrębie tematu lekcyjnego często wie więcej niż przygotowany do lekcji nauczyciel, ponieważ konkretny przedmiot np. fizyka to „konik ucznia”, a dla nauczyciela to tylko wycinek pracy. Dodatkowo na kierunkach ścisłych uczniowie mogą liczyć na „wyrozumiałość” nauczycieli przedmiotów humanistycznych, a na humanistycznych łaskawość matematyków nie ma granic – z wyjątkiem ćwiczeń maturalnych. Wysoki poziom tego typu szkół bierze się właśnie ze specjalizacji i nacisku kładzionego na przygotowanie do egzaminów maturalnych. Gdy w przeciętnej szkole uczniowie kończą program nauczania np. z matematyki w kwietniu i zaczynają ćwiczyć matury, w szkołach dla najlepszych maturzyści ćwiczą maturę już od października – na zajęciach, ale na korepetycjach np. już od klasy pierwszej.

Czy dobrze jest chodzić do najlepszej szkoły? Uczniowie utalentowani z ambicjami i marzeniami realizowania się w dorosłym życiu jako inżynierowie, prawnicy, lekarze, architekci, nauczyciele itp. nie mają wyjścia. Kształcenie może być ciekawą przygodą lub jest, a w zamian za poświęcenie nagroda w postaci dobrze płatnej pracy.

Ogólniak, technikum czy zawodówka?

Wielu uczniów ogólniaków „nosi zadarte do góry nosy” przed kolegami z techników i szkół zawodowych. Ich przeznaczeniam są studia i to oni „bedą podbijać świat” – marzenia… Technicy mają „pod górkę”, gdyż zdają maturę i egzamin zawodowy; mogą potem studiować lub pracować w konkretnym zawodzie. Program nauczania przedmiotów ogólnokształcących w obu typach szkół jest taki sam. W liceum realizuje się go w trzy lata, a w technikum cztery. Przyszli technicy mają do nauki „całą masę” przemiotów zawodowych i mniej wolnego czasu w klasie maturalnej. Absolwenci ogólniaków są bez szans na pracę w zawodzie, jeśli nie dostaną się na studia. Przed skłądaniem podanie o pracę, muszą uzupełniać wykształcenie w szkołach policealnych. Zatem te i inne różnice trzeba uwzględniać, wybierając szkołę średnią.

W szkołach zasadniczych zawodowych edukacja może być przyjemna. Połowę tygodnia uczniowie uczą się zawodu, czyli tego, co lubią robić. Pozostałe dni chodzą do szkoły na zajęcia z przedmiotów ogólnokształcących i zawodowych.

Szkoła za rogiem

Można twierdzić, iż każda szkoła naucza tego samego, ponieważ obowiązuje jeden i ten sam program nauczania – podstawa programowa. Tak czy inaczej więc nie ma różnicy formalnej pomiędzy placówkami. Dla większości gimnazjalistów sprawa wyboru szkoły ponadgimnazjalnej ma związek z tradycją. Wielu składa papiery do szkoły w tym samym budynku lub „za rogiem”, czyli tej najbliższej albo też kieruje się wyborem rodziców: „Mama kończyła dwójkę, ja też tam idę”. To bardzo wygodne i bezpieczne, bowiem młodzież zna nauczycieli, środowisko i ewentualny poziom oczekiwań. Z pewnością nie będzie przeżywała stresu związanego ze zmianą otoczenia.

Walka o ucznia

Lokalnie placówki potrafią walczyć o zainteresowanie uczniów gimnazjalnych swoją ofertą, wprowadzając nowe kierunki kształcenia, poszukując bogatych sponsorów, aby pobyt w szkole wydawał się uczniom bardziej atrakcyjny. Działania te przypominają marketing i walkę z konkurencją o dominację na rynku edukacyjnym. Nie dziwi fakt, iż uczniowie wybierają szkoły, które dbają o swój wizerunek i wciąż czymś pozytywnym zaskakują. Wiadomo jednak, iż w roku szkolnym społeczności szkolne mają miedzy lekcjami 5-10 minut przerwy i nic wielkiego w tym czasie stać się nie może, bo lekcje muszą się odbywać i nie ma w nich miejsca na „wielką przygodę”. Młodość nie cierpi nudy i szkoły o tym wiedzą. W wielu przypadkach więc kandydaci do szkół średnich nasłuchują opinii czy w ich przyszłej szkole jest rozrywka? Jeśli tak, wybierają ją pomimo świadomości, iż tak naprawdę w szkole nie chodzi o zabawę ale o ciężką pracę.

Najlepszym reklamodawcą szkoły są jej uczniowie i absolwenci. Pytani o oceny zachęcają lub zniechęcają swoich młodszych kolegów i koleżanki do pójścia ich śladami.

Naturalna selekcja

Ustalone lokalnie limity punktów to „naturalna selekcja” bardzo pożądana dla uczniów chcących pozbyć się piętna „gimbazy”. To bardzo przykre zjawisko, ale są w kraju szkoły średnie słabe nie dlatego, że nie mogą uczyć lepiej, ale dlatego właśnie, że chodzą do nich jeszcze mentalne „gimbusy”, czyli nieodjrzali ludzie z dowodami osobistymi i często prawem jazdy, którzy jednak zamiast się uczyć, prowadzą nieustające gierki z „systemem”.

Nawet młodzież w klasach zasadniczych zawodowych potrafi wyraźnie artykułować swoje niezadowolenie z faktu, iż „zabrakło im tylko kilku punktów, aby móc chodzić do szkoły z normalnymi ludźmi”. Epitet „normalni ludzie” oznacza uczniów choć w minimalnym stopniu zainteresowanych nauką.

Przy wyborze szkoły średniej ważne są opinie o bazie technicznej i kadrze nauczycielskiej, ale przy opiniach o środowisku, jakie uczy się w konkretnej placówce, schodzą na drugi lub trzeci plan. Co z tego bowiem, że w danej szkole średniej jest super sprzęt i kadra, skoro cichy i spokojny uczeń może tam znowu natknąć się na „gimbazę”, od której obrywał po głowie na zajęciach w gimnazjum…

Każdy gimnazjalista powinien przeanalizować swoje priorytety. Zależą one od zainteresowań i możliwości intelektualnych. Można sugerować się ocenami z ulubionych przedmiotów, egzaminów zewnętrznych, zasięgnąć porady doradców zawodowych. Jeśli ktoś chce się uczyć i rozwijać dalej, powinien wybrać ogólniak. Gdy chce się mieć zawód i maturę, można wybrać technikum. Z kolei gdy nauka i wykształcenie nie interesuje „gimbusa”, lecz pragnie mieć jakiś zawód, powinien wybrać szkołę zawodową.