WALL.E

Na zdjęciu pierwszym i trzecim widzimy ludzi po wyprowadzce w kosmos, po bagatela 700 latach z dala od Ziemi. Nastąpił na niej kataklizm i nie ma atmosfery sprzyjającej oddychaniu. Ludzie mieszkają na ogromnym statku kosmicznym, są prawdopodobnie klonowani i zarządzani przez roboty postępujące według danych procedur i programów.

Bajka/sc-fi

WALL.E


Nie muszą nic robić, siedzą sobie wygodnie w fotelach, a roboty im nadskakują. Przy widocznej nadwadze przez lata nieruszania się z wygodnych foteli ludziom zanikają kości. Próbę stania na własnych nogach widzimy na zdjęciu numer trzy.

Sprawy ludzkie jednak stanowią drugi plan bajki. Tytułowym bohaterem jest bowiem robot WALL.E – to skrót od Wysypiskowego Automatu Likwidująco Lewarującego klasy E – skomplikowane. Robot ten działa samodzielnie na Ziemi, sprząta ją, układając regularne kopce. Pewnego razu na planecie pojawia się robot nowej generacji EVE, którego zadaniem jest poszukiwanie objawów życia i badania atmosfery. WALL.E odnajduje stary but, a w nim pełno ziemi i rosnący chwast (roślinkę).



Oznacza to, iż warunki na Ziemi są wystarczająco dobre, aby ludzie mogli powrócić z kosmosu. Po EVE zgłasza się statek kosmiczny i okazuje się, że WALL.E darzy ją… uczuciem, w każdym razie podąża za EVE. Na pierwszym zdjęciu pląsy „zakochanych” w sobie robotów. WALL.E nie ma silników odrzutowych, ale pomaga sobie gaśnicą – spryciarz.

Interpretacja

Jeśli bajka ma uczyć dzieci, że maszyny mają dusze i uczucia, to pomysł na główny wątek jest chybiony. Z kolei obraz nie zwraca większej uwagi na ludzi i ich potrzeby. W sumie w tle, na wielkim statku ziemian roboty hodują ludzi i się nimi opiekują, jak roślinami. Jest to sytuacja odwrotna niż w „Avatarze” i w „Surogaci”, gdzie jednak roboty wykonują ludzkie polecenia. Oczywiście, w świecie ludzi pod hasłem „opieka” nie ma nic złego, podobnie jak pod pojęciem „hodowanie”, o ile to nie dotyczy ludzi. Roboty służą ludziom, karmią i przebierają ich, ale też w którymś momencie „eliminują” – zabijają, jak kolejnych kapitanów statków, gdyby ci postępowali niezgodnie z instrukcjami maszyn, i to już nie jest zabawne. Bo o ile jesteśmy skłonni uznać za normę, że ludzie decydują o swoim życiu lub śmierci, o tyle decyzje te pozostawiane robotom w ogóle nie mieszczą się w kategoriach etycznych. A może bajkę o WALL.E’m nakręciły roboty, usuwając celowo ludzi w cień? A „Shreka” nakręciły ogry, aby pokazać, jak źle są traktowane… No dobra, w ogry jeszcze ludzie – dzieci uwierzą…