Spotlight

Spotlight – to rzeczownik określający światło reflektora lub po prostu reflektor. Jego dwuznaczne znaczenie w języku polskim można by tłumaczyć jako „światło dzienne”, część związku frazeologicznego: „wyjść na światło dzienne”, czyli ujawnienie prawdy, jakiegoś tabu. Taką tajemnicą społeczną było zjawisko pedofilii występujące w środowisku bostońskich księży katolickich i – jak się później (napisy końcowe) okazało – na całym niemal świecie.

Tom McCarthy, reżyser i scenarzysta, wraz z Josh’em Singerem napisali dzieło bardzo ważne społecznie, ponadczasowe i zaangażowane. Film śmiało może być klasyfikowany jako paradokument, gdyż został oparty na faktach, dokumentach sądowych i zeznaniach pokrzywdzonych ludzi.

Pięcioro gniewnych ludzi dążąc za prawdą, może "wysadzić system",

Pięcioro gniewnych ludzi dążąc za prawdą, może „wysadzić system”. (foto: filmweb.pl)

Akcja obrazu rozgrywa się na przełomie XX i XXI wieku, a finalizuje w 2002 r. Pracujący w „Boston Globe” dziennikarze śledczy zainteresowali się sprawą pedofilii jednego z księży, ale gdy redaktorem naczelnym został Marty Baron – w tej roli Liev Schreiber, rozpoczęto poszukiwania innych podobnych przypadków. Film pokazuje czwórkę mozolnie, pedantycznie i pod presją wielkiej tajemnicy zbierających materiały obciążające działalność pedofili z koloratkami.

Od samego początku nie chodzi im o ujawnienie procederu wykorzystywania dzieci przez księży, ale uświadomienie opinii publicznej, że zachowanie hierarchów kościoła jest niezgodna z prawem. Kardynał Law i jego współpracownicy przez wiele lat zatajali prawdę o dewiacjach niektórych księży. Przenosili ich z parafii do parafii, zawierając ugody i wypłacając mizerne odszkodowania rodzicom dzieci.

Film obnaża mechanizmy organizacji zarządzanej centralnie w sposób feudalny. Bazując na wiekowej tradycji, uzurpując sobie prawo wyłączności na pośrednictwo między Bogiem a wierzącymi, kościół w latach 80-90-tych zdemoralizował się do tego stopnia, że zaczął bardziej przypominać sektę lub tajną organizację działającą poza prawem. Zabrakło samokontroli i przyzwoitości, czujności, aby móc sprawiedliwie oceniać zjawiska wewnętrzne. W wielu miejscach na świecie druga połowa XX wieku niosła ze sobą ożywienie religijne, a to prowadziło do wzmożenia zainteresowania pracą księży, także misjonarzy nie tylko katolickich.

W ich szeregach znalazło się wielu ludzi z dewiacjami seksualnymi. W filmie liczba księży molestujących dzieci dochodzi do 10% stanu kapłańskiego w rejonie Bostou, zatem jest to około 100 osób na 1000 księży. Początkowo dziennikarze byli przerażeni potencjalną liczbą 13 tego typu przypadków, ale później cyfra ta uległa zwielokrotnieniu.

Doskonałą konkluzją jest powiedzenie jednego z bohaterów, dziennikarza Mike’a Rezendesa ( w tej roli Mark Ruffalo): „Aby wychować dziecko, potrzebne jest zaangażowanie całego miasta – środowiska. Żeby to samo dziecko skrzywdzić, również potrzebna jest zgoda całego miasta” – to przesłanie filmu mówiące o tym, że na żadną krzywdę nie wolno przymykać oczu. Tak czynił właśnie kardynał, ponieważ nakazywała mu to polityka kościoła. Była ona czytelna dla wierzących, którzy zetknęli się z problemem pedofilii i potwierdziły ją badania, zeznania pokrzywdzonych na świecie. Księża pedofile wykorzystując swoją przewagę psychiczną nad potencjalnymi ofiarami, wybierali zawsze dzieci z rodzin patologicznych, gdzie ojcowie pastwili się nad domownikami. Zamiast pomagać tym przerażonym i pokrzywdzonym przez los dzieciom, wykorzystywali je seksualnie, molestowali lub zmuszali do czynów seksualnych. To powodowało w ofiarach traumę niszczącą ich życie. Wielu z tego powodu wpadło w nałogi, dokonało samobójstw.

Spotlight

Prawda nigdy nie obroni się sama, trzeba o nią walczyć! (foto: filmweb.pl)

Gdyby problem pedofilii dotyczył reprezentantów innych zawodów, nie mogłoby być mowy o zatajaniu prawdy i braku konsekwencji prawnych wobec gwałcicieli. Dlaczego społeczeństwo przyzwalało na bezkarność księży? Do zawodu księży dostało się zbyt wielu pedofili, gejów, alkoholików i ludzi prowadzących podwójne życie. Przenosząc księdza pedofila na inną parafię, tak naprawdę kardynałowie mówią wiernym: „Wybaczcie mu, to poza tym dobry sługa boży! Jak on pięknie odprawia mszę, jak wspaniale mówi do wiernych, nawracając ich…”. Ale to nie jest kwestia przebaczenia lecz prawa, każdy człowiek musi szanować cielesność innych i w żadnym razie nie może jej wykorzystywać pod groźbą sankcji z więzieniem włącznie.

W PRL-u tajna policja walczyła z księżmi, a nawet zabijała duchownych głoszących z ambon prawo do wolności i niezawisłości Polski. Urząd bezpieczeństwa miał specjalny wydział do walki z Kościołem i infiltrował to środowisko. Skrzętnie też wciągał najczęściej poprzez szantaż na listę współpracowników jednostki uzależnione od np. alkoholu, hazardu, a także księży podejrzanych o pedofilię czy homoseksualizm. Po odzyskaniu niepodległości kraju nie ujawniono prawdy o tych patologiach. Być może zrujnowałaby autorytet i piękną kartę kościoła katolickiego w Polsce. Oczywiście, cała organizacja nie może odpowiadać za błędy jednostek, ale społeczeństwo ma prawo wiedzieć, co jej zagraża albo jaka była/jest skala patologii wśród księży. Z pewnością pedofilia czy homoseksualizm nie wynika z charakteru pracy księdza.
Doskonałe wyczucie i analiza tematu