Odwiedziny w święta

  • 23 września 2012

Jest kilka ważnych dni w roku, które chce się spędzać w gronie najbliższych – mąż, żona, dzieci – nikt więcej. W Polsce mamy jednak tradycję niepisanego obowiązku odwiedzania rodziców, dziadków, teściów, ciotek, wujków w Wielkanoc czy Boże Narodzenie. Spotkania te bywają niestety toksyczne, „zaprawione jadem i żółcią” podobnie jak spotkania na cmentarzach w dniu Wszystkich Świętych. Młode i starsze pary dowiadują się bowiem, że nie tak radzą sobie w życiu, jak pragnęliby tego rodzice, teściowie, bracia, siostry itp. W rodzinnych spotkaniach dominują cynizm i zawiść, bo siostra dorobiła się lepszego auta, a szwagier lepszego zegarka, babcia i dziadek więcej wydają na własne przyjemności, alkohol na święta niż na prezenty dla wnuków.

W zasadzie nie wiadomo jak postępować, aby po dłuższej nieobecności w gronie rodzinnym nikogo nie zranić. Mówić dużo o sobie, opowiadać mało czy nie mówić wcale? I czy słuchających to interesuje? Z biegiem lat można zauważyć, że najlepiej relacjonować porażki, akcentować ciężką sytuację materialną, zdrowotną, bo chyba tylko wtedy nie wychodzi się na pyszałka, zarozumialca, chwalipiętę i nie namnażają się wrogowie, rodzinne kompleksy i zawiść. Gdy rodzina uzna życie mówiących za ciekawsze, intensywniejsze od ich zwierzeń i wspomnień, gotowa się obrażać, zamykać w sobie, formułując na pożegnanie komentarze typu: „A co tobie, ty wiesz, że żyjesz…”, „Zazdroszczę ci twoich problemów, gdybym ja je miała,…”, „No, jak to zrobiłaś, że twoje dzieci tak cię szanują…”, „Gdyby mi los dał choć połowę tego, co tobie…” i utyskiwań nie ma końca. Chyba dlatego spotkania rodzinne mają moc oczyszczającą? Do najgorszych form „rodzinnych zbliżeń” należy jednak ciąg pytań typu: „Kiedy będziemy dziadkami?”, „Ile ci płacą za…”, „Dlaczego nie dzwonisz?”, „Dlaczego nie byłeś na…?” albo „Chyba nas nie lubicie, bo wyrzuciliście nas ze znajomych na facebooku?”, „Nie lajkujecie naszych zdjęć, bardzo nam jest przykro z tego powodu” itd., itp. Gdy spotkania rodzinne przybierają ton przepychanek słownych lub ciągów pretensji i roszczeń o przeszłość lub teraźniejszość, najlepiej  z nich zrezygnować.

Potrafimy sobie okazywać miłość tylko na cmentarzach

Potrafimy okazywać miłość lub szacunek wyłącznie na cmentarzach i tylko zmarłym, którzy przeszli już na drugą stronę życia.

Święta naprawdę mogą być udane bez czekających na Ciebie „uprzejmych” szwagrów, szwagierek, teściów, dziadków, aby „sprowadzić Cię na Ziemię” opiniami w rodzaju: „Jak ty utyłaś?!” albo „Jak twój mąż wyłysiał?!” – takie polskie powitania i „ciche Polaków rozmowy”, od serca. Wielu rodziców będąc już dziadkami, ma gotowe ogromne listy zasług, za które dzieci, wnuki i cały świat są im winni wdzięczność. To przytłacza i zalewa serca toksynami, niechęcią do kolejnych odwiedzin i utrzymywania kontaktów. Gdy dołączyć do tego kompleksy, ukrywane zadawnienia, nieporozumienia, uprzedzenia… Czy nie lepiej darować sobie tego typu spotkania, stroszenia piórek, napinania mięśni? Oczywiście, narażamy się na rodzinną ekskomunikę, ale czy nie warto zaryzykować i raz na zawsze uznać, że rodzina – mąż, żona, dzieci – jest najważniejsza? Po co „pchać się” tam, gdzie nas tak naprawdę nie chcą?

Najgorsze, gdy „synuś mamusi” lub „córeczka tatusia” „musi”(!) dochować rodzinnych tradycji i nie licząc się ze zdaniem żony, męża, „wlecze na siłę” drugą, ponoć ukochaną „połówkę jabłka” na tzw. „rodzinną Wigilię”, „rodzinne śniadanie wielkanocne”. Nie wyobrażają sobie świąt bez pierogów mamusi czy tartego chrzanu tatusia, bo pierogi żony to nie to samo, chrzan… Tragiczne i niesamodzielne, niedojrzałe są tego typu działania.

Są oczywiście rodziny spotykające się ze sobą chętnie. Szanujące się i tęskniące za sobą, mające wiele tematów wspólnych, wspaniałych wspomnień, a także rodzin wspomagających się na co dzień, nie tylko od święta. Ale, cóż, chyba o takich, wartościowych, polskich i katolickich nikt nie słyszał? Jeśli szczęśliwiec tego typu się zdarzył i czyta poniższy artykuł, niech opisze swoje losy czytelnikom, zachęcając, aby brali z niego wzór. Może powstanie jakiś poradnik dla niedowiarków? Wyślij linka do tego wpisu rodzinie. Może zrozumie, jak bardzo się męczysz w ich towarzystwie i czas zacząć własne życie. Mężowi czy żonie powiedz w końcu: „Dzięki, ale te święta chcę po prostu przeleżeć na własnej kanapie lub w innym miejscu na świecie z dala od tradycji wyniesionych z obu naszych domów rodzinnych”.