Mów mi Vincent

Bill Murray(64) wcielił się w rolę Vincenta – opryskliwego emeryta, który ostatnie grosze wydaje na alkohol i obstawianie wyścigów konnych. Szarą codzienność od czasu do czasu umila mu za pieniądze ciężarna tancerka i prostytutka Daka – Naomi Watts(46). Pewnego dnia do domu w sąsiedztwie Vincenta wprowadza się rozwiedziona Maggie – Melissa McCarthy(44). Jej syn Olivier – Jaeden Lieberher(14) – nawiązuje kontakt ze starszym panem, któremu matka powierza opiekę nad chłopcem.

Scenarzysta i reżyser w jednej osobie – Theodore Melfi – stopniuje emocje i wiedzę o życiu tytułowego bohatera. Poznajemy go jako sfrustrowanego i zgorzkniałego starca każącego Maggie zapłacić za rozwalony płot, potłuczone „zabytkowe auto”, które to rzeczy tak naprawdę on zniszczył, tylko tego nie pamięta. Następnie z powodu ciężkiej pracy sąsiadki zaczyna odgrywać rolę opiekuna do dziecka i nie robi tego za darmo, podbijając wciąż stawkę. Nie zna się na ludziach i nie wie o ciężkiej pracy Maggie – nic go to nie obchodzi.

Można pomyśleć, że wszystko przepija i ma w nosie cały świat. Z czasem dowiadujemy się prawdy o jego żonie i pensjonacie, gdzie mogła funkcjonować pomimo choroby Alzheimera. Mieszkała w lepszych warunkach niż ludzie starsi w zwykłych domach spokojnej starości. Co tydzień Vincent odwiedzał żonę, zabierając bieliznę do prania, a przy okazji kradł z pensjonatu lekarstwa, aby je potem sprzedać z zyskiem i pieniądze przepić.

Jaeden Lieberher jako Olivier i Bill Murray jako św. Vincent

Jaeden Lieberher jako Olivier i Bill Murray jako św. Vincent

W filmie nie ma żadnej szczęśliwej postaci. Zgorzkniały i rozgoryczony Vincent od ośmiu lub więcej lat wegetuje. Jego życie jest pasmem porażek i pewnie nie na taką emeryturę czekał. Życie nie oszczędza filmowych kobiet, Maggie i Daki. Dotyczy to także Oliviera do czasu, gdy rozbija nos koledze z klasy. Po godzinie oglądania mamy nadzieję, iż spotkanie Oliviera i wygrana odmieni starca. Gdy już wydaje się, że Vincent nieco spokorniał, ten przegrywa wszystkie oszczędności. Jest niepoprawnym marzycielem, naiwnie czekającym na łut szczęścia egoistą.

Takiego spiętrzenie osobistychporażek bohaterów i braku perspektyw na polepszenie sytuacji już dawno nie widziało kino w USA. To z pewnością nie jest scenariusz na komedię. Film jest tak śmieszny, jak dowcip w pierwszych scenach – nikt się z niego nie śmieje.

Obraz Melfiego wytwarza szczególny rodzaj empatii i chcąc nie chcąc identyfikujemy się z „ofiarami losu”, jakie widzimy na ekranie. U tytułowego emeryta drażni wiele rzeczy, od skąpstwa, wulgarności, po rasistowskie odzywki. W każdym razie nikt nie śmiałby nazwać go świętym. Olivier jednak, mając za zadanie przygotowanie prezentacji szkolnej „Święci wśród nas”, wybiera jako wzór Vincenta (oryginalny tytuł: „Święty Vincent”). Pokazuje w ten sposób, jak szybko zapominamy o dobrych stronach i uczynkach jednostki, a jak często patrzymy na drugiego człowieka przez pryzmat zła i uprzedzeń.

To też napawa nadzieją, zwalnia ludzi z ciągłego trzymania się zasad i fasonu, każdy święty wcześniej był „zwykłym zjadaczem chleba” z zaletami i wadami. Jest to więc film o nadziei, ale bardzo uproszczonej niczym wiara Vincenta w to, że w końcu wygra fortunę i jego los się odmieni. Ten bohater przegrywa, zatem i widz wychodzi z kina nieco oszołomiony. Reżyser nie pozostawia złudzeń. Dobre uczynki, o których mówił Olivier podczas prezentacji Vincenta, nie są całą prawdą, widz wie więcej i tytułowego bohatera ocenia bardziej krytycznie niż zapatrzony w niego nastolatek. Ten dysonans pozwala wyciągać różne i niejednoznaczne wnioski, dając do myślenia.

Mów mi Vincent: Melissa McCarthy, Jaeden Lieberher i Naomi Watts

Mów mi Vincent: Melissa McCarthy, Jaeden Lieberher i Naomi Watts

Film przedstawia schyłek życia człowieka, który prawdopodobnie był „czarnym charakterem” i degeneratem: spędzał życie w knajpach, na wyścigach konnych i oszukiwał, aby zarobić kilka dolarów. Jego starzy znajomi wiedzą o nim więcej, dla nowych może wydawać się kimś pożytecznym. Dla widza jest raczej zlepkiem złych cech charakteru. Robienie z niego świętego to ukazanie historii pomyłek i złych wniosków wyciąganych przez małoletniego Oliviera. Gdyby chłopiec miał wzorce zachowania mężczyzny pochodzące od ojca, nie zwróciłby w ogóle uwagi na Vincenta.

Dobre kino obyczajowe