Lekcja historii Putina

Premier Rosji Władimir Putin został zaproszony przez polskiego premiera Donalda Tuska na obchody 70 rocznicy wybuchu II wojny światowej. Przyjął zaproszenie, ale wcześniej w prasie polskiej i w rosyjskich mediach ukazały się sensacyjne informacje z odtajnionych archiwów wywiadu rosyjskiego z okresu międzywojnia, czyli z lat 1918-1939.

odtajniając akta własnego wywiadu, można samemu stać się podejrzanym lub pośmiewiskiem

Obchody rocznicowe (70-te)

Mottem przewodnim była konstatacja, że Polacy z II Rzeczpospolitej, chodzi o rząd, „kolaborowali” z faszystami i „zmawiali się” przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Całą książkę z dokumentami „obnażającymi słabość” polskiej polityki zagranicznej z tamtych lat firmował i niejako uwiarygodniał przemawiający do mediów na konferencji prasowej emerytowany wysoki rangą urzędnik wywiadu. Owe sensacyjne informacje „nadlatujące, jak rakieta ze Wschodu” dość skutecznie miały zagłuszyć lub zamącić rocznicowe święta i znalazły w prasie dużo miejsca. Najpierw Rosjanie chcieli ujawnić „całą prawdę” przed rocznicą, potem zorientowali się, że im bliżej nie pierwszego a siedemnastego września, tym byłoby lepiej, więc chwilę „odczekali, przed atakiem, okopując się na z góry wyznaczonych pozycjach”. Sensacje te mogły ośmieszyć Rosjan, którzy najwyraźniej nie odrobili zadania z historii. Putin zapomniał lub nie wie, lub ignoruje prawdę historyczną. Rosja Radziecka na czele z Leninem czy później ze Stalinem i innymi tyranami miała zapędy mocarstwowe i „zapisany” plan podboju „burżuazyjnego kontynentu” po rewolucji październikowej z 1917 roku. Europa obawiała się „zalewu komunizmu” i „czerwonej zarazy”, która szybko po zakończeniu pierwszej wojny (zawieszenie broni w Campiegne 11.11.1918 r.) ruszyła na Zachód, przejmując ziemie zajmowane przez niemiecką armię (Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś i Ukraina). Niestety dla Sowietów, na drodze do podbojów Zachodu, stanęło Wojsko Polskie (istniejące podobnie jak Armia Czerwona od 1918 roku). Stefan Żeromski w powieści „Przedwiośnie” z 1924 roku pisze o narodowym zrywie młodzieży i ofiarnej walce z Armią Czerwoną. Z historii znamy znamienite postaci polskich dowódców (Żeligowski, Rydz-Śmigły, Iwaszkiewicz, Listowski, Sikorski i in.), którzy w wojnie polsko-bolszewickiej z lat 1919-20 dali odpór Rosjanom, wcześniej odnoszącym liczne sukcesy i znajdującym się na przedpolach Warszawy.

Z pysznych i pełnych samouwielbienia wypowiedzi dawnego agenta wywiadu, czytajmy szpiega, dowiedzieliśmy się o tym, że wywiad radziecki miał „rozpracowany operacyjnie” cały polski rząd i wiedział o każdym jego ruchu. Wiemy także, iż Stalin nie miał wydziału analitycznego wywiadu, a spływające informacje interpretował jak chciał. Otóż znając co nieco z literatury portret psychologiczny Stalina, łatwo sobie wyobrazić, iż zbierał „haki” na polski rząd na „osobną kupkę”, aby wkrótce podobnie jak Hitler wypracować i ogłosić publicznie powody, dla których Polskę należy zaatakować. Wiemy dzisiaj z całą pewnością, iż mobilizacja w ZSRR w 1941 i 1942 roku była przygotowaniem do podboju Polski i Niemiec, a także pozostałych państw Europy w celu przejęcia władzy przez proletariat. Po agresji Niemiec na Polskę w 1939 r. i inwazji Armii Czerwonej na nasze wschodnie ziemie „haki na Polski rząd” rzucono do archiwum, bo nie były już potrzebne.

W. Putin

W. Putin

Zatem Rosjanie publikując tego typu materiały dzisiaj po prostu ośmieszają się. Oskarżanie Polaków o współpracę z faszystami przed 1939 r. jest o tyle niestosowne, że niedługo po traktacie wersalskim z 28. czerwca 1919 r. Niemcy prowadziły politykę zbliżenia z Rosją Radziecką w związku z chęcią rozwijania swoich sił zbrojnych po przymusowej demilitaryzacji. Otóż niemieccy dowódcy i generałowie szkolili się w sowieckiej Rosji. Stalin podpisywał zgodę na eksport surowców naturalnych do Niemiec po 1933 roku, kiedy to w styczniu Hitler został kanclerzem Niemiec. Podpisywał też z nim liczne układy i współpracował w 1939 r. podczas czwartego rozbioru Polski.

Zachowanie Putina odnośnie historii ZSRR i stosunków międzynarodowych przed i w trakcie trwania II wojny światowej świadczą o tym, iż prowadzi on podobną do Stalina politykę zagraniczną i wewnętrzną, a przynajmniej propagandę. Naród rosyjski ma żyć w przekonaniu, że Rosja jest mocarstwem potrafiącym zatrząść każdym, kto w jakiś sposób sili się na samodzielność (tarcza antyrakietowa). Zdaniem Rosjan, „gdyby nie oni, Polacy paśliby świnie Niemcom do tej pory”, bo przecież to Rosjanie nas wyzwolili. Takie stawianie sprawy było charakterystyczne dla myślenia socjalistycznego i miało za zadanie „sklejanie przyjaźnie pomiędzy bratnimi narodami”. Kolejne rządy ZSRR wciąż powtarzały jak mantrę wszystkim swoim zniewolonym sojusznikom, że bez Moskwy nie można funkcjonować. Przywoływanie tej nowomowy i sowieckiej argumentacji w XXI wieku jest archaiczne i deprecjonuje wszystkich, którzy tego typu wypowiedzi, sposób myślenia prezentują. Bowiem był on charakterystyczny dla okresu zimnej wojny, żelaznej kurtyny i muru berlińskiego.

Amerykańska tarcza

Kilkanaście dni po 70-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej, nowy prezydent USA ogłosił, że jego gabinet rezygnuje z tworzenia tarczy antyrakietowej na terenie Polski. Fakt, iż dokonał tego w historycznym dla Polaków dniu 17 września, w 70-tą rocznicę napaści na Polskę przez Stalina, jest dość niefortunny i symboliczny. Wielu komentatorów podzielało obawy, czy czasem postawa Putina i prowadzone rozmowy pomiędzy rządami USA i Rosją nie miały wpływu na decyzję Obamy. Cóż, za cały mój komentarz może posłużyć stwierdzenie faktów: Rosja ma lotniska, z których bliżej do Afganistanu czy Iranu w „razie potrzeby”, z kolei Iran prowadzi badania i doświadczenia z bronią nuklearną, a to może prowadzić do eskalacji działań na Bliskim Wschodzie i do wojny o Izrael (Iran jest wciąż w stanie wojny z Izraelem), a USA to współtwórca i sojusznik tego państwa; Bliski Wschód to strefa wpływów krajów arabskich posiadających ropę (i bliżej im do Iranu i Palestyny niż Izraela), na której w głównej mierze opiera się gospodarka mocarstwowa USA i wielu innych rozwiniętych państw; z kolei odwiecznym, jeszcze z czasów Socjalistycznych Republik Radzieckich sojusznikiem Iranu i państw arabskich jest Rosja, której porażka w wojnie z Izraelem po stronie krajów arabskich spowodowała między innymi potężny ruch antysemicki w 1968 roku w krajach socjalistycznych (również w Polsce) sterowany z Moskwy.

Do sedna: Amerykanie łatwo mogą pójść na ustępstwa wobec Moskwy, ponieważ prowadzą wojny w Afganistanie i Iraku, chcą kontrolować Irak a państwem potężniejszym w tej strefie geopolitycznej jest Iran, sojusznik Rosji.

Polityka USA wobec Bliskiego Wschodu była zawsze priorytetowa i śmieszą postawy polskich polityków wysuwających roszczenia typu: „Damy wam kilka kilometrów naszej ziemi na wyrzutnie, ale wy nam za to przyślijcie….” i tu lista bonusów, życzeń. Z partnerem, który nie ma nic do dania, a wiele do stracenia, szkoda nawet rozmawiać, przyjeżdżać na jakieś rocznice itp. Po prostej i krótkiej analizie widać, że politycznym „mocarstwem europejskim” nie są USA czy Niemcy, ale właśnie Rosja. Dlaczego polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych tego nie dostrzega? Ponieważ USA korzysta z polityki ustępstw wobec Rosji, dlaczego Polska nie mogłaby powiedzieć głośno: „Nie chcemy amerykańskiej tarczy, wybieramy rosyjski gaz”. Zważywszy na dość dynamiczny rozwój gospodarki chińskiej i azjatyckiej, zacieśnianie współpracy z Rosją i jej sojusznikami w postaci dawnych republik radzieckich i krajów arabskich, to strategiczna konieczność.

Katyń a polityka Rosji

Historycy oceniają, iż od czasu wybuchu rewolucji październikowej w roku 1917 do śmierci Stalina w dniu 5 marca 1953 roku zginęło ponad 70 milionów obywateli ZSRR (ofiary I wojny i rewolucji plus straty terytorialne ziem to 25 mln ludzi, ofiary kolektywizacji wsi w latach dwudziestych i trzydziestych to 15 mln ludzi, 23-25 mln to ofiary wojny – w tym ponad 12 mln to polegli żołnierze; ogromna liczba ofiar reżimu stalinowskiego). Dla porównania aktualnie liczba obywateli Niemiec to 82 mln (w 2007 r.), Wielkiej Brytanii blisko 61 mln (w 2007 r.), Polski 38 mln (w 2009 r.), Francji 64 mln (w 2008 r.). Można powiedzieć zatem, iż rządy proletariatu, a w zasadzie aparatu terroru stalinowskiego „zmiotły” z powierzchni ziemi liczbę ludności w wielkości współczesnej Wielkiej Brytanii czy Francji. Jak to możliwe, że świat na to pozwolił?

Gułag

Gułag – miejsce męczeństwa i śmierci setek tysięcy, milionów… foto. Gułag – onet.pl

Terror, mania prześladowcza psychopaty Stalina i jego aparatu była ogromna. Ponoć miał w zwyczaju pracować nocą i uwielbiał podpisywać kary śmierci, samemu wyznaczając limity dla różnych regionów i miast ZSRR; podpisywał wyroki tysiącami jednej nocy… Jeśli zatem istnieje radzieckie archiwum, to łatwo będzie można odtworzyć sposób działania tego zbrodniczego państwa i ustroju, a także ludzi stojących za nim, którzy jeszcze żyją. Wśród milionów ofiar reżimu z lat 1918-1941, pomordowanych żołnierzy radzieckich pędzonych na pewną śmierć przez oddziały NKWD, wziętych do niewoli i zmarłych w wyniku głodu, chłodu i wycieńczenia, wśród milionów ofiar czystek etnicznych przed Wielką Wojną Ojczyźnianą i po niej, narodowościowych i klasowych, oficerów przedwojennej Armii Czerwonej i robotników znajduje się garstka obywateli polskich, kwiat inteligencji i młodość przedwojennej Polski, elita Wojska Polskiego wymordowana przez NKWD w Katyniu i w innych miejscach. Jako patrioci, potomkowie tych ludzi, mamy prawo domagać się sprawiedliwości i wyjawienia całej prawdy. Nigdy z tego obowiązku nie możemy zrezygnować, jak Antygona nie mogła zrezygnować z obowiązku pochowania swego brata. Kiedy jednak zwracamy się do Rosjan z zapytaniem o tę „garstkę” (określenie metaforyczne wynikające z porównania liczb: 30 tys. ofiar w stosunku do 70 milionów – ułamek procentowy) pomordowanych, nabierają wody w usta, pozorują jakieś działania lub ignorują polskie zapytania, ale w oczach zawsze mają strach. Jest to strach, który mówi o tym, że jeśli ulegną Polakom i odsłonią prawdę, będą musieli ulec i innym poszukującym prawdy o wojnie obywatelom.
Kwestia uznania działań za zbrodnicze czy też za ofiary działań wojennych, to problem prawny implikujący pewne działania i procedury. Inaczej bowiem traktuje się śmierć żołnierza ginącego na polu walki, a inaczej wziętego do niewoli i w niej zamordowanego pomimo obowiązujących konwencji, czyli umów prawnych. Mord pociąga za sobą możliwość czy wręcz obowiązek domagania się kary przed sądem. Polskie rodziny ofiar katyńskich mogłyby domagać się sprawiedliwości i nie chodzi tu o odszkodowania pieniężne, ale możliwość wymierzenia kary tym, którzy dopuścili się zbrodni, a jeszcze żyją, jak to zrobiono w Norymberdze z niemieckimi zbrodniarzami wojennymi lub w Hadze ze zbrodniarzami z byłej Jugosławii. Ta bezsilność wobec niemożności znalezienia honorowego zadośćuczynienia prowadzi do wzrastania nienawiści pomiędzy narodami i niechęci do prowadzenia dialogu.

Koszty pojednania

Jeszcze mogę sobie wyobrazić, jak rosyjscy politycy i przywódcy przyznają się do zbrodni katyńskiej i patrzą w oczy rodzinom pomordowanych ofiar katyńskich. Ale zupełnie nie wyobrażam sobie sytuacji, w której rzesze dziadków i potomków bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej dowiaduje się, że ich synowie, wnukowie ginęli milionami w naprędce skleconych niemieckich obozach jenieckich z nędzy i głodu, jak inne miliony pędzono przed karabiny maszynowe Niemców na rzeź bez jakiejkolwiek szansy na przeżycie, jak Stalin wymordował powracających z niewoli żołnierzy, których uznał za zdrajców; miliony innych obywateli oddało życie w łagrach jako „wrogowie ludu”… i wszystko nadaremnie, bo przecież Rosja Radziecka nie była żadną potęgą gospodarczą, nie przetrwała i system komunistyczny okazał się utopią. Ofiary reżimu nie służyły polepszeniu bytu pozostałym, a jedynie wybrańcom, członkom aparatu. No właśnie, dlatego aparat nigdy nie zgodzi się na ujawnienie prawdy. Jakież to niesprawiedliwe, że jeden człowiek skazywał na śmierć miliony, a pozostali biernie temu się przyglądali…

Z perspektywy czarnych plam historii Putin czy każdy inny „wódz” Rosji (nieomylny i najmądrzejszy), który nie rozliczy się z przeszłości wobec ofiar reżimu radzieckiego przed własnym narodem i innymi pokrzywdzonymi, wyglądać może jedynie na marionetkę, zabawkę budzącą lęk i śmiech na przemian. Lęk, bo może zabić każdego, kogo zechce, ma aparat terroru na swoich obywateli, bombę na resztę świata; i śmiech, bo wydaje mu się, że inni nie widzą krwi na jego dłoniach i stalinowskich ambicji budowania poprzez destrukcję i obalanie, reżim i ludobójstwo.

30.10.2009 r.