Polacy z Finlandią dopięli swego

Po sromotnej porażce z Serbią 0:3 faworyzowany zespół narodowy dopiął swego: wyeliminował z gry Bartłomieja Lemańskiego. Przed meczem pojawiły się opinie ekspertów definiujące prawo do gry w pierwszej szóstce: „De Giorgi postawi na tę samą szóstkę co z Serbami. I dobrze zrobi, ponieważ to najlepsze co mamy i zawodnikom ciężko pracującym w Spale i w LŚ ten występ się należy”. Dobra, dobra, ale ile godzin w sezonie ciężko harowali na parkietach ligowych np. Kurek i Lemański? Tak czy inaczej Polacy z Finlandią dopięli swego.

O kogo bardziej ma dbać reprezentacja i trenerzy? Z Serbami Polacy grali piątką, ignorując moc środkowego: Lemańskiego. Kubiak, Kurek i Drzyzga robili wszystko, aby minimalizować przydatność do szóstki tego młodego zawodnika. W meczu z Finlandią dopięli swego – Lemański praktycznie nie zaistniał w pierwszej odsłonie a potem… Szkoda gadać. Za to w mediach „eksperci” rozpływają się na temat fantastycznej gry Kurka i Kubiaka. Kiedy? Panowie, ile lat temu to było? Czy ME2017 to turniej weteranów, rozkapryszonych byłych gwiazd, czy moment przebudowy kadry mającej za lat parę mierzyć się na kolejnych igrzyskach?

Można powiedzieć, że taktyka Polaków – „starych gwiazd” powiodła się i wyeliminowano „największego rywala Polaków”: Bartłomieja Lemańskiego, „dzieciaka, któremu można wszystko wmówić np. to, że jeszcze nie nadszedł jego czas”.

Na 80% już nie zobaczymy go w pierwszej szóstce z Estonią i później, szkoda, ponieważ to wokół niego trzeba budować przyszłość kadry. To polski Muserski, z którym należy obchodzić się jak ze skarbem narodowym. Na takiego siatkarza czekaliśmy „całe wieki”, zazdrościliśmy (my, kibice) Rosjanom, bo samo pojawienie się na meczu Lemańskiego wprawia w drżenie łydek każdego atakującego rywala! Fani to czują, ale czy trenerzy także?

Polacy z Finlandią dopięli swego

Finowie zaskoczyli walecznością i taktyką, dali z siebie wszystko. Polskie gwiazdy ratowali zmiennicy. (foto: polsatsport.pl)

Teraz „specjaliści” (w tym red. Drzyzga – ojciec rozgrywającego Fabiana) będą „wieszać psy” na Lemańskim i autorytatywnie stwierdzać, że „jest pod formą”, „za wolny” lub „nieskuteczny”. Fałsz i obłuda. Tak właśnie w Polsce niszczy się talenty. Ważniejszy jest nieudolny rozgrywający niż nowy talent i odkrycie roku: atakujący środkowy.

Co za hipokryzja! Zamiast Kurka i Kubiaka w kadrze powinni znaleźć się Muzaj i Kwolek, mamy z kogo wybierać, panowie szlachta trenerska! Zamiast Drzyzgi w kadrze powinien grać Komenda, chłopak bez kompleksów i na pewno potrafiący grać środkiem z wykorzystaniem potencjału Lemańskiego oraz Muzaja – którego trener nie zabrał…

Zwycięstwo z Finlandią 3:0 było żenujące, bo dokonane wbrew taktyce. Siatkarze nie tworzyli drużyny. Dopiero „wpuszczone na boisko młode wilki” narobiły zgiełku i pociągnęły grę, młodzi dali impuls do walki. Bez nich nie byłoby zwycięstwa – zasłużyli na pierwszą szóstkę a nie na kwadrat. Jednak wciąż są marginalizowani jak Lemański (a przed nim Możdżonek). Powtórzyła się sytuacja z LŚ 2017 i turnieju J. Wagnera: aż wierzyć się nie chce, że wciąż namolnie oglądamy te same posunięcia trenera. Pierwsza szóstka z wyłączonym z gry Lemańskim jak zwykle „dostawała łomot” od Finów, którzy odskoczyli na cztery punkty i wydawałoby się, że pojedynek zakończy się kompromitacją Polaków.

Po raz kolejny „Kubiak team” (tak można nazwać pierwszą szóstkę) przegrał z pełnymi zapału do gry młokosami. W końcu utalentowana młodzież powie trenerowi, co o tym wszystkim myśli: „Skoro my ciągniemy grę i wygrywamy, należy się nam pierwsza szóstka!” – i będą mieli 100% racji!

Trener De Giorgi pełni rolę parawanu zamiast przywódcy i taktyka. Tak zarządzana kadra nie odniesie sukcesów na miarę możliwości młodego pokolenia i oczekiwań fanów. (foto: polsatsport.pl)

W sporcie różnie bywa, pojawiają się kłopoty ze zdrowiem, kontuzje i inne zawirowania. Dlatego tak ważne jest, aby w porę zauważać talenty i je wykorzystywać z pożytkiem, stawiając za wzór młodym pokoleniom. Bardzo dziwi postawa trenera i komentatorów gloryfikujących „stare gwiazdy” z widoczną nieporadnością, bez polotu grające przeciwko ambitnym i ruchliwym rywalom. Gołym okiem widać, że kadra De Giorgi walczy z zupełnie innym wrogiem niż na tablicy z wynikami, Serbami czy Finami. Co dalej z kadrą na ME2017? Estonia niemal wygrała z Serbami i poniedziałkowy pojedynek po raz kolejny obnaży chaos, jaki w głowie noszą trener i kompromitujące się polskie gwiazdy walczące z czasem, swoimi słabościami i młodszymi kolegami.

Jeszcze nigdy w historii w kadrze nie było podobnego bałaganu organizacyjnego na boisku i bezradności taktycznej pierwszego składu, braku skuteczności itd. Dlatego drużyna narodowa w tym stanie nie wygra niczego wielkiego, ME2017 kończąc najwyżej na 8 miejscu. Na koniec apel do super zawodnika, odkrycia sezonu Plus Ligi i kadry: Panie Lemański, fani siatkówki wierzą w Pana i Pana pokolenie. Proszę się nie martwić, po ME2017 będzie jeszcze wiele turniejów, na których wasza gwiazda zaświeci wielkim blaskiem.