Kult książki – kult przeszłości

W tym roku (2014) zmieniła się forma egzaminu gimnazjalnego. W części dotyczącej języka polskiego uczniowie mieli dwa dłuższe i jeden krótszy tekst do analizy i ćwiczeń. Jeden z dłuższych: „Życie wśród książek” wpisuje się w humanistyczny nurt edukacji polskiej szkoły. Wychowanie poprzez obcowanie z literaturą, książką papierową, to ideał jednak zdezaktualizowany. Można je postrzegać jako przejaw nonszalancji wobec rzeczywistości XXI w. lub hipokryzji.

Julian Barnes w artykule z testu gimnazjalnego przyznaje się do życia w kulcie książki i literatury. Uwielbiał czytać i przebywać wśród książek. Uznawał to za rzecz normalną i sam został później pisarzem. Nie ma w tej miłości do książki oczywiście żadnej skazy, ale postępowanie to nie może być drogowskazem dla dzieci i młodzieży XXI wieku.

Dla współczesnego ucznia dobrem i chlebem powszednim jest życie wirtualne, z którego w większym czy mniejszym stopniu potrafi korzystać. Zatem mylące i zamulające obraz rzeczywistości jest drążenie i nagminne udowadnianie przez świat dorosłych wyższości czytania książek (nie tylko papierowych) nad ślęczeniem przy/w internecie.

glowa w chmurach

Z głową w chmurach chodzili pierwsi czytelnicy i autorzy książek. Dzisiaj tak wyglądają internauci, uczniowie i studenci, dorośli ludzie zafascynowani możliwością komunikowania się i podpatrywania innych online, darmowymi grami sieciowymi i filmami, publicystyką…

„Zawsze żyłem w książkach, dla książek, przez książki i wśród książek. W ostatnich latach mogę także żyć z książek. To dzięki nim po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że istnieją jakieś inne światy poza moim własnym; dzięki nim po raz pierwszy wyobraziłem sobie, jak by to było, gdybym był kimś innym. Być może szczęśliwy traf polegał na tym, że przez pierwszych dziesięć lat mojego życia nie było konkurencji w postaci telewizji, a kiedy w końcu odbiornik pojawił się w domu, dostęp do niego był ściśle reglamentowany przez rodziców. Oboje byli nauczycielami, więc panował u nas bezwarunkowy szacunek dla książek i ich zawartości. Dorastałem w przekonaniu, że we wszystkich domach są książki, że to jest normalne.” – pisze Julian Barnes.

Apoteoza (wychwalanie) papierowej książki i czytelnictwa jako elementu nobilitacji w codziennym życiu, najważniejszego warunku rozwoju intelektualnego to postawa charakterystyczna dla XIX i XX wieku. Wcześniej dzieła te były nieosiągalne dla przeciętnego człowieka, który był… analfabetą.

Współczesny nastolatek nie czyta książek, za to podobnie jak XIX-wieczny „człowiek oświecony” lubi eksponować przynależność do awangardy swoich czasów w postaci używania smartfona i korzystania z socjal mediów. Więcej siły i intelektu musi włożyć w jeden komentarz na forum lub wpis na blogu niż autor piszący powieści 100-200 lat temu. Różni ich, zobowiązuje i onieśmiela liczba potencjalnych odbiorców. Jednozdaniowy komentarz lub fotka internauty może mieć miliony czytelników, obserwatorów, oglądaczy, komentatorów i uczynić z autora celebrytę. Na tak wielką liczbę czytelników nie mógł liczyć autor sprzed wieków. „Non omnis moriar” – samoświadomość twórcza Horacego i innych niegdyś wielkich twórców ulegnie zapomnieniu, zniknie w morzu chaosu informatycznego, w plątaninie wznawianych i odświeżanych „sensacji” współczesności mielącej wciąż tę samą papkę dla pokolenia „simple mind”.

glowa_w_chmurach_00

Książka pobudzała do twórczego myślenia. Dzisiaj robią to komputery, smartfony i tv cyfrowa. Autorzy scenariuszy filmowych piszą większe dzieła niż literaci, docierają dalej niż książki. Są jednak przez szkołę marginalizowane…

Literatura (książkowa) powstawała i powstaje z wewnętrznej potrzeby wyrażania siebie. Droga od pomysłu do publikacji książki jest za długa, aby wielu z grupy twórców mogło i chciało czekać. Internet daje szansę publikacji błyskawicznej i szybkiej weryfikacji wartości zapisanych słowem czy obrazem. Współczesna sztuka jest zbliżona w tym do modernistycznej i międzywojennej sprzed wieku, kiedy liczyło się mówienie szybko, krótko, zwięźle i na temat. Poeci moderny i Skamandra zyskali sobie uwielbienie czytelników właśnie dlatego, że potrafili wyrazić klimat czasów, potrzeby własne i masowe w krótkich formach poetyckich. Aktualnie takich twórców można spotkać na twitterze, facebooku a nawet w newsletterach, wśród autorów tekstów hip-hopu itp. Radość z możliwości publikowania własnych przeżyć, przemyśleń i komentarzy rzeczywistości skłania wręcz do masowych prób literackich, graficznych.

Codziennie powstają miliony wpisów na blogach literackich, miliardy twittów i wpisów w mediach społecznościowych. Zaspokajane w ten sposób potrzeby samorealizacji i odkrywania prawdy o świecie są ogromną wartością pozytywną współczesnej „rewolucji informatycznej”. Jeśli więc ktoś narzeka, że dzieci, młodzież, uczniowie, społeczeństwo nie czyta książek i stawia diagnozę, że w ten sposób uwsteczniamy się, to być może nieświadomie obraża miliony czytelników siedzących przed wyświetlaczami i monitorami skupionych właśnie na twórczości literackiej w różnej jej odmianach. Wielu odbiorców komunikatów krytycznych sięga z przekorą po książkę, aby sprawdzić, co to takiego jest i dlaczego ma aż taką wartość: „Dlaczego mówią, że jestem troglodytą, bo nie czytam książek?”. Po lekturze pierwszych stron wielu stwierdza, że to pisanie musiało zabrać za dużo czasu autorowi i teraz zabiera za dużo czasu czytelnikowi, ponieważ aktualnie kochamy skróty myślowe, a nie rozwlekłe wynurzenia. Ponadto czytanie książek papierowych odrywa internautę od świata, z którym on się identyfikuje, a nawet go współtworzy! Wysyłanie pod jego adresem komunikatu typu: „Tracisz czas, nie rozwijasz się bez książek” jest wyrazem zadufania, wybujałego ego intelektualistów niekompatybilnych ze współczesnością.

Nie trzeba wielu książek, aby zrozumieć świat.

Nie potrzeba milionów słów, aby wyrazić czy zrozumieć świat. Wystarczy kilka, tych właściwych…

Tysiące lat szacunku do książki doprowadziło ludzkość do epoki informatycznej. Trzeba to doceniać. Jaki będzie finał rozwoju informatyki? Tego nie wiemy. Warto jednak dać współczesności wirtualnej szansę. Zamiast narzekać nad brakiem czytelnictwa książek warto przeliczyć tetrabajty informacji przelewających się codziennie przed oczami czytelników internetu.

Kult książki i literatury to kult przeszłości, pochwała sposobu patrzenia na człowieka i jego rozwój poprzez pryzmat dogmatów zapisanych w milionach słów. Bez nich świat nie wyobrażał sobie istnienia określonego porządku, bał się chaosu, utraty wykształconych przez wieki wartości. Dzwoniący na alarm dzisiaj wyznawcy tego porządku martwią się zupełnie niepotrzebnie. Ludzkość wciąż prze naprzód i nie przeszkadza im w rozwoju brak kontaktu z literaturą, książką. To zupełnie nowe czasy. Książka – dłuższa forma wypowiedzi artystycznej – z pewnością wróci do łask, kiedy minie radosne uniesienie i zachwyt nad możliwością masowego dostępu do sztuki tworzonej w świecie wirtualnym, która wprawdzie nosi znamiona „przelewania z pustego w próżne”, ale daje milionom szansę uczestnictwa w akcie tworzenia. Wszystko jednak kiedyś się nudzi.