„Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma” to powiedzenie zawierające w sobie romantyzm i pragmatyzm. Elementem romantycznym są marzenia ludzkie i „sny o potędze”, czyli pragnienia osiągnięcia życiowych sukcesów, kreowania własnego losu wg swoich planów. Gdy te zawodzą, pozostaje racjonalne pogodzenie się z rzeczywistością, co w wielu przypadkach oznacza porażkę.
Jakie plany życiowe i marzenia wybrać, aby uniknąć frustracji, tego nie wie nikt. Wiadomo jednak, skąd je brać, a ściślej skąd biorą się w ludzkich głowach. Geniusze rodzą się z planami wytyczonymi i ścisłymi, do których w życiu tylko dokładają pracę. Tak było z Mozartem czy Chopinem, geniuszami muzycznymi. Jako dzieci siadali do fortepianów i tworzyli arcydzieła. Ich marzenia skupiały się wokół nut i kolejnych muzycznych wyzwań. Przeciętni „zjadacze chleba”, czyli większość ludzi, spędza sporą część życia na poszukiwaniu w sobie talentów, aby wokół nich realizować siebie samych.
Edukacja uświadamia nam, jakie jest bogactwo i możliwości zainteresowań, dziedzin życia mogących stać się platformą do rozwoju zainteresowań i talentów. Są z nimi związane decyzje, jakie podejmujemy, wszystkie ważne, ale niektóre najważniejsze. Szczególne piętno wywierają na ludziach te z nich, których realizacja jest obliczona na wielką, nieograniczoną wręcz przestrzeń czasu. Należą do nich decyzje o wykształceniu, przyszłym wykonywanym zawodzie oraz decyzje o związkach zawieranych z drugim człowiekiem. W dzieciństwie i młodości krystalizują się marzenia, plany, obrazy tego, jak ma wyglądać przyszłość i jeśli później powzięte decyzje prowadzą nas w miejsca nieplanowane, mawiamy, iż „to nie tak miało być”.
„Jak się nie ma…” – to przestroga przed tym, że nie wolno iść przez życie ze sztywno określonym planem typu: „Tylko to… da mi szczęście”. Różnie bywa i często los śmieje się ludzkim marzeniom prosto w twarz. Trzeba więc rozważyć, czy czasami nie warto pójść z życiem na kompromis i nie przyjąć od losu tego, co daje? Pogodzenie się z losem nie musi oznaczać rezygnacji z własnych marzeń. Ktoś chciał został piosenkarzem, inny lekarzem czy inżynierem, ale nie wyszło i co dalej?
Trzeba polubić to, co się ma? Owszem, to pomaga, ale pozostaje świadomość uczucia poddania się i rezygnacji ze szczęścia. Obniża ono samoocenę, lecz gdy widoczne jest, iż „głową muru nie rozbijemy”, czyli na 100% nie uda się zrealizować marzeń, trzeba poszukać innych, zmienić je. Możliwe, iż w którymś momencie człowiek przeszacował i powinien dokonać rewizji w taki sposób, aby mógł czerpać zadowolenie z istnienia.
W jednym z brazylijskich filmów pojawiła się piosenka, której refren ma bardzo podobną wymowę do polskiego powiedzenia o tym, że trzeba lubić to, co się ma. Brzmi mniej więcej: „Szklanka, w której nie ma nic, jest pełna powietrza” – czyli tak naprawdę mimo że w szklance nie ma nic, to jest coś, na co nie czekaliśmy, ale to też jest ważne. Bardzo optymistyczny refren, bo powietrze kojarzy się z czymś ważnym dla oddychania. Czasami zatem nie osiągamy planów i życiowych celów, lecz powinniśmy się skupić na tym, co mamy, bo często tego nie doceniamy, jak owego powietrza w szklance. „Na co mi powietrze, gdy chciałem napić się wody ze szklanki?” – ktoś powie. Cóż, prawda, ale właśnie to napawa nadzieję, że nie straciliśmy czasu, bo staraliśmy się dać z siebie wszystko – niestety, nie wyszło. W każdej porażce znajduje się ziarno sukcesu… Czy powstało nowe powiedzenie? Czy porażka może być sukcesem?