Jajko mądrzejsze od kury

Odpowiedź na pytania: „Co było pierwsze: jako czy kura?” wydaje się prosta. Skoro kura wylęga się z jajka, jajko musiało być pierwsze. To nie oznacza, że polskie powiedzenie „Jajko mądrzejsze od kury” jednoznacznie wskazuje pierwszeństwo w mądrości – jest właśnie odwrotnie, z ironią. Jajko w tym związku frazeologicznym symbolizuje człowieka młodego, jeszcze bez doświadczenia, ale już pozującego na mędrca – mądrzejszego niż np. rodzice. Rzeczownik „kura” reprezentuje wartości dojrzałe znane dorosłym członkom rodziny, wspólnoty, społeczeństwa.

Mądrość powiedzenia służy jako przestroga dla rodziców. Mają oni w prawidłowy sposób wychowywać swoje dzieci,  aby były skromne i zdawały sobie sprawę z etapu własnego rozwoju. To także powiedzenie i przestroga dla młodych, aby „nie zadzierali nosów” i nie wzrastali w przekonaniu, że są mądrzejsi niż dorośli. Czasami młodzież zachowuje się, jakby „pozjadała wszystkie rozumy”, ale tak naprawdę ich wiedza szkolna i życiowa jest niewielka. Niezależnie od wieku istnieją ludzie zarozumiali, „odporni na naukę” i słuchanie rodziców czy nauczycieli. Buntowników tego typu cechuje zbytnia pewność siebie i pasuje do nich powiedzenie: „Kto nie słucha ojca, matki, słucha psiej kołatki”.

W wielu rodzinach rolę dorosłych przejmują dzieci - jajka mądrzejsze od kur.

W wielu rodzinach rolę dorosłych przejmują dzieci – jajka mądrzejsze od kur.

Metafora z „psią kołatką” jest wieloznaczna. Kołatka to dawny dzwonek u bram i drzwi. Współcześnie występuje raczej jako ozdoba. Było to często metalowe kółko lub figura w kształcie głowy psa. Używało się go zamiast pukania dłonią, kostkami dłoni o twarde, drewniane czy metalowe drzwi. W przysłowiu oznacza, że jeśli dzieci nie będą słuchać nauki rodziców, czeka ich poszukiwanie mądrości poza domem. Symboliczne pukanie do drzwi obcych osób to przestroga: inni powiedzą to, czego dzieci i młodzi nie chcieli słyszeć od rodziców. „Psia kołatka” to także ostrzeżenie przed złym postępowaniem, które skończy się pukaniem do drzwi stróżów prawa i poważniejszymi konsekwencjami niż słowna krytyka rodziców. Zatem „jajko” nie powinno być mądrzejsze od „kury”, dzieci od rodziców, ponieważ rodzice przeszli już drogą, którą zamierzają dopiero przejść ich dzieci.

Wychowanie w XXI wieku

Wychowanie w XXI wieku to wielkie wyzwanie dla rodziców. Dzieci bowiem mają do dyspozycji wiedzę z mediów i internetu, nie tylko więc czerpią ją z ust rodziców i dziadków (seniorzy rodu: babcia, dziadek). Mogą też szybko jej trafność zweryfikować w sieci. W niedalekiej jeszcze przeszłości, 15-20 lat temu, słowo powiedziane przez ojca czy matkę miało moc wiążąca, ostateczną. Współcześnie dzieci potrafią kiwać przytakująco głowami, a następnie wygooglać szukane frazy, artykuły, znajdywać odpowiednie do własnych wizji postępowania przypadki i potem próbować je wprowadzać w życie rodzinne. Nie ma dla nich prawd i obyczajów, których nie można podważyć. Dla przykładu z internetu dzieci mogą dowiedzieć się, że święty Mikołaj nie istnieje i rodzice najnormalniej w świecie oszukują od lat, każąc pisać listy z prośbami do fikcyjnej postaci. Każą im też myć zęby po każdym posiłku i szczotkować je co najmniej 4 minuty. Dzieci szybko znajdą artykuły o myciu zębów, z których wynika, że wystarczy myć dwa razy dziennie, szczotkując zęby 2 minuty.

„Czy moi rodzice mieli/mają kwalifikacje do tego, aby mnie wychowywać? Skąd czerpią wiedzę w tym zakresie?” – w związku z rozwojem informatyzacji, dostępności do informacji i wzrostu świadomości dzieci, obniżył się znacząco próg oceniania kwalifikacji rodziców. Na pierwszy ogień idzie ocena wykształcenia. Skoro dziecko jest wychowywane w kulcie nauki i wagi wykształcenia, pierwsze pytania kieruje w tę właśnie stronę: „Jak wykształceni są moi rodzice?”. Jeśli dziecko ma rodziców wykształconych, posługujących się współczesnym dziecku językiem mediów, mają szansę na weryfikacyjną ocenę pozytywną. Gdy okazuje się, że rodzic nie ma żadnego wykształcenia, dostaje „punkty karne”. Występują one w dialogach typu: „Sam nie masz wykształcenia, a mi każesz się uczyć!” albo „Nie skończyłeś żadnej szkoły, ale stawiasz mi wielkie wymagania”. Gorzej, jeśli nastolatek lub nastolatka artykułuje opinie typu: „W ogóle się nie znasz na tym, bo sama byłaś szkolnym głąbem!” albo „Nie widziałem cię nigdy z książką, więc nie wiem, skąd bierzesz swoje mądrości, aby mnie wciąż pouczać?!”.

Przykład idzie z góry

Przewartościowania dotyczące dzieci mogą pojawiać się na życzenie jednej ze stron, gdy rodzice, osoby dorosłe, ale niedojrzałe, chcą sobie nawzajem coś udowodnić. Sięgają wówczas po argumenty typu: „Nie słuchaj ojca, to ja byłam na wywiadówce”, „Nie słuchaj matki, ona nie jest w stanie pomóc ci z matematyki” itp. Jakiekolwiek komentarze formują rodzice przeciwko współmałżonkowi, oboje stoją na przegranych wychowawczo stanowiskach. Dlatego w szkołach nauczyciele słyszą komentarze dzieci typu: „Mój ojciec to stary pierdziel”, „Moja matka straszy zepsutymi zębami”, „Mój ojciec potrafi tylko spać i żłopać piwo” itp. To nie są zdania dzieci, ale właśnie jednego z rodziców, który walczy z drugim o np. większy autorytet u dzieci, ponieważ pragnie się dowartościować. Jak ocenić zdania wypowiadane przez matkę do 11-letniego syna: „Twój ojciec ledwo skończył zawodówkę dla matołów”, „Twój ojciec nie ma pojęcia o edukacji, nigdy nie przeczytał żadnej książki” itd. W tego typu rodzinach dochodzi do podziału na lepszych – matka z dziećmi i gorszych – ojciec. Bywa, że często jest on jedynym żywicielem rodziny, a mimo to nie może liczyć na szacunek i autorytet u własnych dzieci, ponieważ z punktu widzenia matki nie angażuje się w ich wychowanie. Nie ma kiedy, z pracy idzie do pracy, a potem do jeszcze jednej, aby utrzymać dom.

To bardzo popularne zjawisko obserwowane wśród nauczycieli klas szóstych i gimnazjalnych, którzy stykając się podczas wywiadówek z matkami swoich uczniów, mają oni nieodparte wrażenie, jakby rozmawiali z koleżankami podopiecznych. Dotyczy to sposobu zgłaszania roszczeń matek do szkoły, stylu wypowiedzi a także często ich sposobu ubierania się i zachowania. Podczas wywiadówek matki potrafią używać żargonu uczniowskiego, stosować te same „zagrywki językowe” i uparcie forsować błędne roszczenia (np. nauczyciel za dużo wymaga), mają przygotowane w domu zdania i opinie żywcem wyjęte z ust swojego dziecka, w żaden sposób nie można wyjaśnić matce błędów uczennicy, ucznia, a nawet przewinień syna, ponieważ wszystko kwituje: „To niemożliwe, aby mój syn…”. W ten sposób postępując, rodzice wypełniają znamiona pozorowanego wychowania, bo tak naprawdę sami są „wychowywani” (formowani) przez dzieci.

- Nie, to ty posłuchaj, mamo! Ugotuj obiad i posprzątaj mój pokój, bo mam dzisiaj gości.

– Nie, to ty posłuchaj, mamo! Ugotuj obiad i posprzątaj mój pokój, bo mam dzisiaj gości.

Kiedy jajko jest mądrzejsze od kury?

Jajko jest mądrzejsze od kury tylko wówczas, gdy kura na to pozwala. Bardzo łatwo rozpoznać w szkole „jajko mądrzejsze od kury”, czyli dzieci, młodzież, uczniów, którzy w domu już oswoili wszystkich dorosłych z myślą, że „są mądrzejsi od nich”. Dziecko wychowywane w kulcie własnego „ja” w domu rodzinnym (np. oczko w głowie) próbuje narzucać swoje racje otoczeniu i nauczycielom, traktując ich często jak kolegów i koleżanki bez właściwego dystansu oraz szacunku. Wielu dzieciom rodzice wpajają „prawdę”, że w relacjach z resztą rodziny i całym światem tylko oni – rodzice mają rację, są nieomylni, a inni ludzie to przysłowiowa „banda idiotów”. Dziecko tak chowane przynosi do domu „same rewelacje”, czyli oceny typu: „durna pani”, „leniwy pan”, „idiotka pedagog”, „kretyni w klasie”, „głupia ekspedientka” – słowem wszyscy głupsi i gorsi od „jajka”. Godząc się na takie opinie dziecka, pozostawiając je bez reakcji, rodzice akceptują ich manieryzm i zarozumialstwo, które prędzej czy później stanie się ich własną zmorą.

Sprawdzając dziecku zeszyt lub stan wiedzy na kolejny dzień nauki, dajemy sygnał, że nie wyrażamy zgody na werbalne niszczenie wartości edukacyjnych. Walcząc o autorytet i należny szacunek dla nauczyciela, rodzice walczą także o swój własny. Bo to przecież oni wysyłają do szkoły swoje pociechy nie dla tego tylko, że nie mają czasu uczyć dzieci, ale przede wszystkim dlatego, że nie mają o tej pracy pojęcia.

Tato, a ja coś wiem!

Dzieci mają wrodzone predyspozycje do przesady i zarozumialstwa, a także do mówienia prawdy. Wiąże się to z fazą odkrywania świata i ludzi. Przykładem jest oczywiście bajka o „Nowych szatach cesarza”, w której tylko dziecko powiedziało prawdę, że „król jest nagi”. Pozostali bohaterowie dali sobie wmówić kłamstwo służące wzbogaceniu się udających krawców przestępców. Najmłodsi potrafią manifestować i celebrować rzeczywistość będącą zamkniętą kartą dla dorosłych. Dlatego czasami wydają się zabawni czy wręcz śmieszni, ale bywa też zupełnie odwrotnie. Nieświadomość realiów potrafi rzucić na rzeczy całkiem nowe światło. Rolą rodziców jest prawidłowe ocenianie postępów w nauce życia i prowadzenie dziecka przez świat w miarę obiektywnie.

Jak wychowywać dzieci, aby „jajko nie było mądrzejsze od kury”, czyli aby dziecko/nastolatek nie wydawał się zarozumiały wobec rodziców? Przede wszystkim należy uświadamiać dzieciom, iż rodzice nie są „workami treningowymi”, na których nastolatki mogą trenować swoje humory, zachcianki, tężyznę fizyczną czy charakterki. To raczej środowisko rówieśnicze jest takim poligonem doświadczalnym i tam powinni wykazywać się aktywnością, zbierać doświadczenia, rozpychać się łokciami, wyrabiać pozycję, eksponować swoje cenne uwagi porównawcze itd. w Domu rodzinnym dzieci powinny funkcjonować na zasadach równości co do obowiązków. Koniecznie muszą mieć jakieś obowiązki.

Uczeń przerasta mistrza

Kiedyś w końcu „jajko staje się mądrzejsze od kury” – dzieci od rodziców. Dotyczy to sytuacji, gdy pociechy zakładają własne rodziny i samodzielnie kreują rzeczywistość, rozwijają umiejętności zawodowe, stając się fachowcami czy ekspertami w wybranej dziedzinie itd. Stając się „kurami”, teraz one prowadzą życie autorytetów dla własnych dzieci i wspomagają ich rozwój. Oddają im dobro otrzymane od własnych rodziców. Wiedza i umiejętności podobnie jak tężyzna fizyczna i zdrowie nie są wartościami danymi raz na zawsze, ale ulegają dewaluacji, zużyciu, starzeją się. Późniejsze relacje dzieci z rodzicami są poprawne, jeśli rodzice przyjaźnili się i przyjaźnią z dziećmi, nie będąc ich koleżeństwem ani partnerami. Nie narzucają im swoich wartości, a spotkania rodzinne bywają owocne i miłe dla obu stron. W odwrotnej sytuacji zawsze pojawia się uczucie wyższości dzieci nad rodzicami, czego warto unikać.

Z dedykacją dla czytelników wiersz Jana Brzechwy, od którego wszystko się zaczęło…

Jan Brzechwa „Jajko”

Było sobie raz jajko mądrzejsze od kury.
Kura wyłazi ze skóry,
Prosi, błaga, namawia: „Bądź głupsze!”
Lecz co można poradzić, kiedy ktoś się uprze?

Kura martwi się bardzo i nad jajkiem gdacze,
A ono powiada, że jest kacze.

Kura prosi serdecznie i szczerze:
„Nie trzęś się, bo będziesz nieświeże.”
A ono właśnie się trzęsie
I mówi, że jest gęsie.

Kura do niego zwraca się z nauką,
Że jajka łatwo się tłuką,
A ono powiada, że to bajka,
Bo w wapnie trzyma się jajka.

Kura czule namawia: „Chodź, to cię wysiedzę.”
A ono ucieka za miedzę,
Kładzie się na grządkę pustą
I oświadcza, że będzie kapustą.

Kura powiada: „Nie chodź na ulicę,
Bo zrobią z ciebie jajecznicę.”
A jajko na to najbezczelniej:
„Na ulicy nie ma patelni.”

Kura mówi: „Ostrożnie! To gorąca woda!”
A jajko na to: „Zimna woda! Szkoda!”
Wskoczyło do ukropu z miną bardzo hardą
I ugotowało się na twardo.