Wszystkie młode wilki bawiły się spokojnie w szkole wilcząt. Jedne podgryzały kości, inne ścigały się zapamiętale po łące, a jeszcze inne uczyły się wyć podczas przerw. Tylko wilczyca Kate nie potrafiła zająć się czymkolwiek. Biegała, to znów wyła, szczekała lub tarzała się w piasku. Najchętniej wykonywałaby wszystkie te czynności jednocześnie, aby zwrócić na siebie uwagę, zależało jej właśnie na tym. W gruncie rzeczy szukały ofiary, wilka lub wilczycy, nad którą mogłaby dominować. W sercu pragnęła zostać kiedyś dominującą samicą i przewodnikiem stada.
człowiek człowiekowi potrafi być wilkiem z powodu egoizmu, idiotyzmu, sadyzmu i totalitaryzmu, słowem z powodu zbydlęcenia.
Czuła, że to jej powołanie. Kiedy rozglądała się wokół siebie, zauważała innych i widziała samych słabszych, niezdolnych do przywództwa. Jej ocena rzeczywistości była spontaniczna i sama w sobie nigdy nie była przedmiotem refleksji. Kate po prostu nie kontrolowała swoich potrzeb, pragnień i zachowań. Była na to zbyt młoda i samolubna, z czego też nie zdawała sobie sprawy.
Najlepiej odnajdywała się w towarzystwie dwóch innych zaprzyjaźnionych samic, Rekn i Okli. Pierwszą traktowała jak siostrę, drugą jak służącą, a wszystkie trzy razem świetnie się bawiły i uzupełniały. Rekn była dobrą uczennicą, większość nauczycieli ceniło ją za starania, bo wśród wilczyc bywa to rzadkością. Potrafiła dość dobrze tropić każde zwierzę, miała niesamowity węch i zmysł opiekuńczy. Kiedy wataha udawała się na polowanie, można było młode pozostawić pod opieką Rekn. Wilczyce w jej wieku, Okli i Kate, nie zdawały sobie sprawy z odpowiedzialności i potrafiły koncentrować się tylko na sobie. W tym sensie Rekn była jednostką dojrzałą. Dla przykładu Kate pozostawiona z młodszymi sam na sam mogłaby uciec i hasać po łące, a maleństwa pozostawić na pastwę losu. Niektórzy dobrze znający naturę wilków podejrzewali, że w razie zagrożenia młoda wilczyca Kate potrafiłaby porzucić opiekę nad młodszymi, uciec i to nie z powodu strachu, lecz zwykłej głupoty. Cóż, nie błyszczała inteligencją, nadrabiała raczej cwaniactwem i wilczym instynktem łowcy. Nie miała zmysłu pedagogicznego i nie czuła empatii, gdyby wpadała w furię, byłaby zdolna nawet zagryźć maleństwa. Przykładem bywały ćwiczenia szkolne z podchodów dzików. Kiedy pewnego razu straciła trop, co groziło oblaniem egzaminu, w furii zaatakowała najsilniejszego wilka w jej klasie. Obwiniała go o zbytnią egzaltację i nadużywanie swoich zapachów do znakowania terenu, przez co spłoszony dzik uciekł w siną dal.
W norze mieszkała z nią jej młodsza siostra. Nie lubiła jej, bo rodzice poświęcali małej za dużo czasu, ignorując potrzeby dorastającej wilczycy. Nic dziwnego więc, że gdy tylko Kate wybiegała na teren szkoły, natychmiast dopadała kogokolwiek, aby się pobawić, poszczekać na innych albo podroczyć się z młodymi wilkami. Koledzy uważali ją za zgrabną samicę, ale mieli swoje najważniejsze zajęcia, poszukiwanie kości i tropienie rannego zwierza, dlatego wilczyca Kate czuła się niedoceniana. Podkochiwała się to w jednym, to w drugim młodym wilku, ale przy niej wszyscy wyglądali na niedojrzałych. Wydawało się jej, że jest gotowa na poważne związki z jakimś pięknym wilkiem, ale żaden ze znanych jej kandydatów nie chciał zaprzyjaźnić się z nią na dłużej. Owszem, rozmawiali, obszczekiwali innych, czasami nawet szczuli na kogoś, ale na tym koniec. Kate nie miała czasu analizować tego stanu rzeczy, nie myślała o tym, po prostu żyła i pozwalała swojej głowie szumieć. Tak określała jej stan matka.
Szkolną zabawą, którą uwielbiały najbardziej, było pozorowane polowanie. W zasadzie tylko tym z wielkim oddaniem zajmowała się Kate. Zaczynało się ono od wybierania celu ataku spośród innych uczniów i dokładaniu mu, zastraszaniu go i osaczaniu, sprawianiu, że delikwent nie będzie potrafił wymknąć się z matni i wreszcie poprosi o łaskę, skuli ogon pod siebie i odda honory Kate lub innej z wielkiej trójki wilczyc. W tym celu już podczas zajęć szczuły na wybraną ofiarę, rozglądały się, wpatrywały w jej oczy lub podsiadały ją i trącały, podżerały drugie śniadanie i sypały piasek na sierść. To były manewry wyuczone na zajęciach, ale Kate miała wrodzone predyspozycje do polowania i szczucia. Dawało jej to poczucie wyższości i dominacji, chorobliwie wręcz musiała polować i podporządkowywać sobie innych członków stada. Szczucie traktowała jako przymiarkę do późniejszego prawdziwego polowania. Chciałaby rzecz jasna przewodzić sforze, a kiedyś całej watasze. Teraz musiała zadowalać się szczuciem. W ten sposób zastraszała koleżanki i kolegów, którzy spokojnie uczestniczyli w zajęciach, nie byli nadpobudliwi i czekali na dorosłość i poważne życie.
Szkoła była teatrem działań i prób dla Kate, żywiołem. W domu, po szkole traciła swoje atuty i była małą córeczką, zresztą niedocenianą i ignorowaną, tak uważała. Czasem zazdrościła roli domowego pieszczocha swojej młodszej siostrze. Dlatego też droczyła się z nią często i podżerała najlepsze kąski przyniesione z polowania przez rodziców. Kiedy tylko rodzice nie patrzyli, wychodzili z nory na różne zajęcia, warczała na siostrę i szczuła na nią niewidzialnych stronników. Musiała górować nad stadem, dlatego też i w domu hierarchia ważności sióstr powinna była być zachowana.
ciąg dalszy nastąpi…
30.09.2008 r.