Taare zameen par – „Gwiazdy na ziemi” – tłumaczenie tytułu z translatora gogle – to dramat obyczajowy, rodem z Bollywood w Indiach z 2007 roku. Dostępny jest teraz dla polskiego widza na netflix.com. Przedstawia ośmioletniego chłopca – Ishaana Awasthi, który nie potrafi sobie znaleźć miejsca w toksycznym dla niego środowisku szkolnym. Nie nadąża za programem nauczania, nie może też liczyć na miłość ojca, który traktuje go jak zakałę rodziny.
Ciężko pracując całymi dniami, nie ma czasu dla Ishaana żyjącego w świecie zupełnie niezrozumiałym dla rodziny. Maluch może liczyć na bezgraniczną miłość matki i brata, szkolnego prymusa. Ośmiolatek nie radzi sobie w szkole i zaczyna z niej uciekać, co budzi agresję u ojca. Tragedia zaczyna się w momencie, gdy rodzice postanawiają oddać go do szkoły z internatem. Uznają – właściwie ojciec zdecydował – że tylko tam syn zostanie odpowiednio zmotywowany i zdyscyplinowany do pracy nad sobą.
Dziecko odbiera postępowanie rodziców jako dowód braku miłości i porzucenie. Uważa też, że zrobił coś złego i za karę został wywieziony daleko od domu. Przeżywa koszmar atakowany przez nowe środowisko uczniów, mieszkańców internatu i nauczycieli. Zupełnie się nim nie interesują i podobnie jak wcześniej w państwowej szkole traktują jak ciężar, którego w końcu trzeba będzie się pozbyć. Jedynym przyjacielem chłopca jest syn kierownika internatu, a gdy on choruje, Ishaan jest bardzo samotny.
Nie radzi sobie w nauce i w różny sposób jest za to karany przez nauczycieli: biciem, wyrzucaniem z klasy, poniżaniem, pogardą. Przyzwyczaja się do roli outsidera, jaką mu przypisuje otoczenie.
To prawdziwy cud, że nauczyciel rysunku odszedł, a w szkole i w życiu Ishaana pojawił się Ram. Jeszcze większym cudem było, że ów młody i pełen entuzjazmu pedagog zainteresował się niedolą Ishaana i zaczął się mu bacznie przyglądać. Szybko odkrył, że maluch ma dysleksję i standardowy tok nauczania nie zmieni go nagle w prymusa. Ram zdiagnozował, iż chłopiec nie mógł nadążyć za programem nauczania, gdyż nie potrafił czytać i pisać. Miał problemy z zapamiętywaniem regułek i materiału teoretycznego, ale jak nikt w klasie konstruował statki czy samoloty i przede wszystkim świetnie rysował.
Film uzmysławia widzom, że nie wszyscy dzieci (ludzie) są tacy sami. Inność i problemy szkolne potrafią człowieka zniszczyć już za młodu zamiast go motywować. To poważny głos przeciwko niewydolnemu systemowi nauczania, krytyka programów nauczania, mentalności nauczycieli, a także relacji środowiska szkolnego do problemu dysleksji.
Zjawisko dysleksji to jak najbardziej nowość również dla polskiego systemu edukacyjnego rodem z XXI wieku. Wcześniej było w polskiej pedagogice nieznane lub ignorowane. Nauczyciele stawiali jedynki z uczniom uznawanym przez „system” za opornych lub „opóźnionych rozwojowo”. Uczeń nie rozumiał podstaw, nie potrafił się ich nauczyć i w związku z tym był stygmatyzowany.
Jak duża liczba genialnych dzieci zniechęcono do nauki, ilu maturzystów skazano na pracę „przy łopacie”, bo popełnili za dużo błędów ortograficznych? Takich statystyk nigdy się nie prowadziło. Teraz jest inaczej, jakby wszystko się odwróciło: dysleksja to dolegliwość przekraczająca w Polsce już 10% populacji najmłodszych pokoleń. Film pokazuje, że trzeba dużo czasu i cierpliwości, aby pomóc dziecku dołączyć do rówieśników potrafiących wykonywać podstawowe działania zgodne z wymaganiami programowymi.
Bardzo dobry i wartościowy obraz. Zadziwiające, iż Hollywood, kino polskie czy europejskie nie pochyliło się nad podobnym tematem.