Klitschko vs Briggs

  • 17 października 2010

Czekałem na tę walkę do późnej nocy od bardzo dawna zresztą. Znam Briggsa sprzed laty  i widziałem go w akcji (vs Peter, Botha itd.). Wydawało mi się, że to on postawi opór braciom Klitschko i policzy ich „słowiańskie żeberka”. Zawiodłem się, przykro było patrzeć na Amerykanina…

Obaj zawodnicy wyszli do ringu z zamiarem psychicznego zniszczenia rywala. Świadczyły o tym aroganckie spojrzenia i opuszczone gardy. Lekceważyli obronę, ale widać było, że grają pozorami, bo mają wzajemny respekt, boję się ciosów. Witalij dysponuje większym zasięgiem ramion i doskonałym lewym prostym – Jerzy Kulej nazywa to: lewy prosty spotkaniowy. Mistrzem w ustawianiu i trafiania „celu” w ten sposób był doskonały Dariusz Michalczewski. W każdym razie zawsze w walce z Klitschkami ten lewy prosty to jest zapora ogniowa nie do przejścia dla rywali. Briggs niczego w tej kwestii nie zmienił.

Od pierwszej rundy atakował Ukrainiec, a Amerykanin, który zapowiadał szumnie, że postawi trudne warunki, przyjmował ciosy. Dostawał taki łomot nad lewym (opuszczonym) ramieniem w postaci prawej prostej i lewego podbródkowego, że aż dziwne. Momentami wyglądało to na sportowe samobójstwo. Takie ciosy to prosta droga do urazów mózgu i paraliżu. Chyba że Briggs chciał zmienić swój ringowy przydomek na „żelazna szczęka”

Prawe demolujące (foto Reuters)

Prawy długi prosty z łokciem

Briggs na linach

Od szóstej rundy pojedynek był jednostronny. To znaczy cały czas tylko Klitschkko (Kliczko) atakował i kontrolował spotkanie. Moja wiara w Briggsa była jeszcze żywa w szóstej rundzie. Naiwnie miałem nadzieję na przebudzenie potężnie zbudowanego Shannona. Witalij jednak sprytnie „ustawiał go” lewym zaczepnym prawym hakiem z dołu lub z boku, a następnie podchodził bliżej, dostawiał nogę i prawym prostym z góry lub prawym sierpem karcił przeciwnika.

Doprawdy, takiego naiwnego, nonszalanckiego Briggsa jeszcze nie widziałem.

„Dziecko” (początkujący bokser amator) wie, że jeśli rywal ma mocny prawy, to należy odchodzić w swoją prawą, czyli unikać ciosów, nie nastawiać się, nie przyjmować, bo może być nieszczęsćie. Amerykanin jednak do czwartej rundy chodził w lewo i bez gardy, był zupełnie bezbronny, nie miał też szybkości. Wyglądał na oszołomionego i przyjmował cios za ciosem. Dlaczego trener go nie poddał, dlaczego sędzia nie przerwał pojedynku? Przyjąć dziesiątki, setki może, uderzeń na głowę to samobójstwo…

Briggs zupełnie odsłonięty

Witalij w siódmej i kolejnych rundach robił, co chciał i tym wzbudzał aplauz publiczności w hamburskiej Arenie. Mógł mieć Shannona na kolanach, na deskach czy na łopatkach. Briggs prawdopodobnie miał wszystkiego dosyć, ale burczał coś pod nosem (może tak jak w filmach, np.”Bijesz jak moja babcia” itp.), prowokował i zachęcał Ukraińca, a następnie… obrywał po napuchniętej twarzy i chodził nieprzytomny po ringu. Nikt tego nie przerwał… Szkoda człowieka…

Od ósmej rundy Briggs nie wiedział za bardzo, gdzie jest i co się dzieje? Nie miał już siły na postawienie gardy, robił nieznaczne uniki w stylu amerykańskiej szkoły boksu, a Kliczko pajacował, bawiąc się w Nasima Hammeda. Witalij wyczuwał dystans i lał Briggsa niemiłosiernie, a ten na złość nie padał… Sosnowski, Adamek, Haye i każdy inny „lekki ciężki” odpadłby już dawno. Czasami Kliczko też faulował, gdy prawy prosty dochodził zbyt gładko i łokieć Witalija „nieświadomie” ześlizgiwał się po szczęce Amerykanina.

Doskonała reżyseria RTL

Oprawa i reżyseria tego widowiska pokazywanego przez niemiecką stację RTL była doskonała. Szkoda, że Ukrainiec nie położył Amerykanina na ringu. Walka była jednostronna i Klitschko zasłużenie wygrał. Amerykanin robiąc za worek treningowy, powinien otrzymać stawkę za sparing tylko. To była kompromitacja i żenada, aż przykro pomyśleć, że to był TEN Briggs…

W tym samym czasie, gdy sędzia podnosił w geście zwycięstwa ramię Witalija walkę w Polsce i polskiej TV(P 1) rozpoczynał Damian Jonak, który pokonał Jose Luisa Cruza po znakomitej walce.