Polska piłka – reformy

We środę (11.08.2010), przedwczoraj, polska reprezentacja przegrała mecz kontrolny (towarzyski) z reprezentacją Kamerunu (0:3). Po meczu wsłuchiwałem się i czytałem wypowiedzi zawodników i dziennikarzy, czytałem wiele komentarzy fachowych i kibiców. Atmosfera wokół kadry i trenera zagęszcza się, ponieważ oczekiwania były wielkie. Kibice, co zrozumiałe, są żądni goli i walki, są „głodni zwycięstwa”. Takie same oczekiwania mamy wobec oglądanej reprezentacji grającej w siatkówkę (męską lub żeńską), piłę ręczną, żużel czy skoki narciarskie. Są to dyscypliny, w których polskie zespoły potrafią wzbić się „ponad poziomy”. Piłka nożna ma wśród nich największą oglądalność, teoretycznie każdy w Polsce „zna się” na piłce, wie, że trzeba biec z futbolówką lub ją podać do kolegi i strzelić do bramki w taki sposób, aby pominąć bramkarza. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Po „klęsce” – w tym tonie wypowiada się większość o meczu z Kamerunem – eksperci zastanawiają się, co zrobić, aby chociaż kadra zagrała? Ja wiem – jak każdy kibic – co trzeba zrobić

Wyżej na zdjęciu jest widoczna przeszłość i przyszłość polskiej piłki tudzież kadry w jednym. Zawodnicy w biało-czerwonych strojach to „przeszłość polskiej piłki”  – metaforycznie w znaczeniu mentalności, myśli trenerskiej, organizacyjnie itd., w zielono-czerwonych strojach to jej przyszłość.

Polska - Kamerun (foto: interia.pl)

Biegające już po polskich boiskach pokolenie dzieci urodzonych w latach 1995-2000 będzie za kilka, do dziesięciu lat, zapleczem wszystkich reprezentacji sportowych w Polsce. Aby prawdziwe talenty zbierać, trzeba najpierw upowszechniać sport i z tysięcy wydobywać diamenty. Do tego z kolei potrzebujemy:

1. Czytelnego i motywującego systemu kształcenia na zajęciach wychowanie fizycznego w szkołach – nadal to kształcenie wygląda na zasadzie: „Mata piłkę i grajta w co chceta”. Duży procent młodzieży „załatwia sobie zwolnienia” z tych nikomu niepotrzebnych zajęć.

2. Propagowania zajęć sportowych w mediach włącznie z wykupieniem licencji na mecze polskich reprezentacji – wszystkich – przez telewizję państwową. Obserwowanie zmagań sportowych daje grającym i kibicom poważne pokłady emocji mobilizujących do pracy, przyciągają reklamodawców i wzbogacają ligę/ligi.

3. Stałego programu rozbudowy infrastruktury sportowej na szczeblach gminnych i powiatowych. Boiska o sztucznej nawierzchni, ale też zwykłe ścieżki rowerowe, wykoszone polany wokół czy na terenie miast czy wyrównane łąki to miejsca, w których można uprawiać jakikolwiek sport, aby umasowić ruch fizyczny.

4. Nowoczesny, najlepiej zaimplementowany np. z Holandii system szkolenia i karier sportowców od dziecka po seniora. Obecnie funkcjonujący jest przestarzały i mało sprawny w sensie atrakcyjny i rozwojowy dla dzieci i młodzieży.

5. Przekształcenie Polskiego Związku Piłki Nożnej na wzór Polskiego Związku Piłki Siatkowej, który odnosi sukcesy sportowe i reprezentuje jedną z najsilniejszych obecnie lig w Europie i na świecie.

System szkolenia

Aby spełnić wszystkie punkty pięciopunktowego mojego projektu długofalowego, należy naciskać na parlament, pisać listy, słać petycje do swoich posłów i senatorów, by ze sprawy sportu uczynić sprawę wagi, rangi państwowej. Nie każde dziecko, nie każdy młody człowiek ma predyspozycje do sportowego wyczynu, ale problem w tym, iż nie mamy żadnego pomysłu na wychowanie młodych pokoleń w Polsce. Sport ma to do siebie, że odkłamuje rzeczywistość. Nadmienię tylko, iż wyrastają nam pokolenia dzieci internetu przyzwyczajone do otrzymywania wszystkiego za free, bo wystarczy kliknąć i pobrać za darmo piosenkę, książkę, film czy grę. Współczesna młodzież „rządzi” gimnazjami i polega na ściągach, czyli oszustwie, jeszcze bardziej niż to było w epoce poprzedzającej ogólnodostępne kserokopiarki stawiane na szkolnych korytarzach (to jest interes!). Sport nie znosi kłamstwa i fałszu, wysiłek na treningach odbywanych regularnie przekłada się na wynik. Jaki system wychowanie i szkolenia, takie później efekty np. ligowe. Ogólnonarodowy program wychowania do sportu w szkołach jest koniecznością, jest też apolityczny i prozdrowotny.

Współczesne pokolenia młodych ludzi

sięga po to, co jest medialne. Popularyzowanie sportu, ligi, rozgrywek na każdym szczeblu nobilituje uczestników i poszerza krąg zainteresowanych dyscypliną. Działa jak magnes na młodzież, ale też przyciąga inwestorów. Należy właśnie zmienić nastawienie wobec sportu, który może stać się intratny jak każda inna działalność ekonomiczna. Państwo może być biedne i nie radzić sobie z budowaniem stadionów, boisk, torów saneczkowych, basenów i innych obiektów sportowych, ale… Państwo, czyli my wszyscy, możemy zwolnic przedsiębiorców, inwestorów zainteresowanych działalnością tego typu, poprzez ulgi podatkowe i inne podobne działania pomocowe, doradcze itd. Wykupienie licencji na mecze ligowe wszystkich szczebli i dyscyplin zespołowych to powinna być domeną telewizji państwowej lub komercyjnej, ale nigdy kodowanej o niewielkim zasięgu. Zbywanie praw do transmisji z ligi gier zespołowych to działanie szkodliwe dla rozwoju danej dyscypliny. Pamiętam przed kilkoma laty, że chcąc oglądać ligi: niemiecką, angielską i polską należało mieć trzy toneru różnych stacji kodowanych. Polscy kibice mają prawo do oglądania ekstraklasy w telewizji ogólnopolskiej.

Gminy i powiaty

już zajmują się programami rządowymi rozwijającymi infrastrukturę boisk i zaplecza piłkarskiego, lecz nie tylko. Problem w tym, że może tutaj dojść do sytuacji podobnej jak w przypadku rozbudowy dróg i autostrad. Są podatki, są dyrektywy i są dziury w drogach, a o autostradach możemy pomarzyć. Po Euro 2012 może okazać się, iż nie ma komu i dla kogo budować kolejne boiska itd. Nie chodzi też o sport wyczynowy, ale wychowanie społeczne do sportu, aby wielkie parki i tereny zielone w miastach były miejscami spotkań ludzi po ciężkiej pracy grających w cokolwiek. Przynajmniej w ciepłe miesiące od wiosny do jesieni.

Nowoczesny system szkolenia

to nie tylko „skrojenie organizacyjnych jednostek” na wzór zachodni, przewidywanie karier i cyklu szkolenia od przedszkola do seniora. To cały system komend i zajęć, scenariusze zajęć odpowiednich dla dzieci i młodzieży. Nie powinno być na przykład tak, że na zajęciach w grupie pięciolatków przez dwie godziny trener tłumaczy maluchom, co to takiego taktyka meczowa, albo też pułapka ofsajdowa. Poprzez przegadane i niepotrzebne treningi językowe zamiast pracować, odpoczywamy na boisku. Zajęcia dla dzieci i dla dorosłych także nie mogą być monotonne, oparte o zwierzenia i doświadczenia przypadkowo zatrudnionych działaczy, emerytowanych dziadków, którzy działają społecznie i to usprawiedliwia wszystkie błędy szkoleniowe.

Problemem PZPN

jest to, że jego struktura jest w istocie socjalistyczna i przypomina stary dobry państwowy folwark. Polski nie stać na zatrudnianie ludzi nie do ruszenia i takich, którzy o niczym nie wiedzą: od działalności „Fryzjera” po na dziko kontraktowane obiekty sportowe dla kadry, umowy prowadzone cichaczem czy dziwne przetargi. System socjalistyczny przerzucał odpowiedzialność z nikogo, bo wszystko jest wspólne, na społeczeństwo, całe, tę zainteresowaną część i tę nieświadomą. Związek powinien dołączyć do podmiotów gospodarczych zarządzanych na wzór klubów np. Ekstraklasy. Szefowie, właściciele klubów, trenerzy, dyrektorzy czy menadżerowie klubowi doskonale znają zakres swojej odpowiedzialności. Gdy wypadają z roli, nie osiągają założonych celów, wypadają za „burtę”. A w Związku są kontrakty i ciepłe posady dla szefów i prezesów co najmniej pięcioletnie. Nie dziwi więc brak motywacji do działania przy poczuciu braku odpowiedzialności i przede wszystkim braku pomysłu na swoją działalność. Związek jest rozliczany przez kibiców, a kibice rozliczają kluby i to dość dotkliwie na przykład bojkotem meczy.

Kadra to całkiem inny temat.

Dopiero gdy spełnią się moje postulaty reform i zmian, wówczas możemy postawić pod ostrzałem tego, kogo Związek i my kibice wybraliśmy na selekcjonera kadry. Tak się złożyło, iż wybraliśmy najlepszego z obecnie funkcjonujących trenerów w Polsce. Franciszek Smuda to selekcjoner jednak, który nie bardzo ma kogo do kadry powoływać. Twierdzi, ale też uwiarygadniają go inni specjaliści spoza Związku, że wybiera najlepszych z najlepszych, stara się połączyć młodzież ze starszymi zawodnikami. Z tego co pamiętam z zapowiedzi przedmeczowych, Polacy mieli zagrać pressingiem. To oznacza naciskiem na pole środka i obstawianie przeciwników w pojedynkę.  Cóż, już mówiłem, że „wymiękli” zbyt szybko i kilka akcji prowadzonych przez Błaszczykowskiego pokazała, że tak naprawdę Jakub nie ma z kim grać… Chłopaki nie rozumieją go poza Lewandowskim czy Obraniakiem, zapominają, gdzie bramka przeciwników itd. Każda diagnoza lub podejrzenia co do porażki mogą nieść w sobie ładunek moich, kibicowskich emocji i ironii. Za nią przepraszam, ale sytuacja przypomina zamknięte koło, w którym piłka jest odbijana w ten sposób: Związek do Selekcjonera: „Wygrajcie”, Selekcjoner do Drużyny: „Wygrajcie”, Drużyna do Kibiców: „Zagramy na 100%”. I po meczu – Kibice do Trenera: „I to było 100%?”, Trener go Drużyny: „I to było 100%?”, Związek do Trenera: „I to było 100%?”, wreszcie zawodnicy sami do siebie: „I to było nasze 100%?”.

Nikt nie chce wierzyć poza mną? A ja mimo wszystko i wbrew…

wierzę, że zawodnicy bardzo chcieli i naprawdę dali z siebie wszystko, co mieli najlepszego. Inna sprawa, że to za mało na Kamerun i na polskie ambicje. To prawda, ambicje mamy wielkie, chyba wbrew logice. Tak, wbrew, ale lubimy marzyć. W przerwach pomiędzy marzeniami jednak spróbujmy zrobić wszystko, co jest możliwe, aby jednak Franciszek Smuda miał z kogo wybierać za parę lat…

Trener reprezentacji Franciszek Smuda (foto: interia.pl)

Wszystkim kibicom polecam spokój, cierpliwość i rozwagę. Nade wszystko jednak proszę wszystkich o skromność. Mamy taką a nie inną drużynę, w takim a nie innym momencie kształtowania się kadry narodowej. Powinniśmy się zadowolić tym, co mamy.

Nie jestem minimalistą, też chciałbym, aby polska reprezentacja w piłce nożnej szokowała świetną postawą cały sportowy świat, zdobywała laury itd., ale bądźmy realistami. Jeśli nawet przegramy wszystko na Euro 2012, to będzie to nasza porażka, „przyjmiemy ją na klatę” – nikt nie jest doskonały. Pozostaną jednak nowe stadiony, nowe miejsca do trenowania kolejnych pokoleń, miejsca pracy dla setek ludzi i masę miejsca na reklamy od sponsorów. Nie będzie to więc porażka totalna.