Życie, łatwiejsza droga

Jan był silnym człowiekiem i świetnym inżynierem elektronikiem. Jego pasją były szachy. Mógł godzinami o nich mówić, a nad analizami posunięć wielkich mistrzów przesiadywał całymi dniami i nocami. Kiedy na świat przyszedł jego syn, postanowił, że zacznie uczyć go gry w szachy, jak tylko dziecko zrozumie, czym jest świat i zacznie logicznie mówić.

W wieku pięciu lat Kacperek był znanym już mistrzem kraju w swoim przedziale wieku i zapowiadał się na wspaniałego szachistę. Właściwie już nim był. W wieku lat czternastu wyruszał z ojcem na podbój Europy i nie było turnieju, z którego nie wróciłby jako tryumfator.

Pewnego razu wynosząc śmieci, spotkał na podwórku kilku rówieśników, którzy za śmietnikiem popijali piwo. Zagadnęli do niego, trochę się razem pośmiali i „pogadali”. Kolejnego dnia przyszli po Kacpra do domu. Prosili, aby poszedł z nimi na boisko zagrać w „piłę”. Ponieważ chłopak tęsknił za towarzystwem, poszedł z nimi.

Po meczu z chłopakami „zamoczył jęzora” w piwie. Napój nie smakował, ale wszyscy pili, więc Kacper nie chciał być gorszy.

Nie ma łatwiejszej drogi

Wieczorem poszli wszyscy na dyskotekę. Tak się złożyło, że ułożony do tej pory spokojny chłopak poznał dziewczynę o zupełnie innym charakterze i zainteresowaniach, właściwie brakiem zainteresowań i celów życiowych, ale jej uroda wabił go do odkrywania całkiem innego świata…

Zaczęły się problemy z nauką i z tatą. Już nie chciał go słuchać. Po dość krótkim czasie Kacper nawet nie pamiętał, że nauce i szachom poświęcał cały swój wolny czas. Zaczął mieć żal do rodziców za przeszłość. Raz nawet wykrzyczał im, że stworzyli dla niego więzienie, a nie dom, bo wciąż „tylko nakazy i zakazy, szachy, matematyka i nauka, a życie nie składa się tylko z tego”. Kosztował w międzyczasie alkoholu, papierosów, seksu i narkotyków. Jego talent szachowy i matematyczny był zupełnie nieprzydatny w tym świecie. Cieszył się mimo wszystko, że nowe środowisko „przyjaciół” ochrzciło go mianem „profesora” (nareszcie ktoś go doceniał? nareszcie zyskał akceptację rówieśników? był popularny?). Wśród grupy kolegów, którzy nie potrafili czytać i pisać, dla pięknej i pustej wewnętrznie dziewczyny mógł rzeczywiście wydawać się geniuszem.

W pierwszej klasie szkoły średniej dostał się do ośrodka MONAR-u. Zawiózł go tam zrozpaczony ojciec. Najpierw jednak zgłosił na policji zaginięcie syna. Gdy kilkudniowe poszukiwania nie przyniosły efektów, sam na własną rękę odkrył „norę” koleżeństwa Kacpra. Jadąc do ośrodka naćpany, młodzieniec nie miał pojęcia, co się z nim dzieje.

Kacper „Ocknął się” w ośrodku, kiedy jego zadaniem było rozrzucanie po polu obornika. W rozmowie z terapeutą dowiedział się, iż są szanse, aby wyleczył się z nałogu. Jedynym warunkiem jest dobra wola,  ma do wyboru życie bez narkotyków lub śmierć, jeśli nie przestanie brać. W pokoju czytał broszurę o tym, co się działo z nim przez ostatnie półtora roku. Nie chciał wierzyć w prawdę, jaką odkrył o sobie i o świecie, który tak go zachwycił i zaabsorbował. Dla niego porzucił wcześniejsze przyzwyczajenia, zasady wpajane przez ojca.

Dość długo, przez kilka lat po wyjściu z ośrodka, poszukiwał wyjaśnień, dlaczego dał się złapać na narkotyczny lep. Pamiętał, że biorąc narkotyki, zapominał zupełnie o świecie, wszystko było piękne i kolorowe. W stanie narkotycznym był szczęśliwy, ale nieobecny w realnym świecie.

Nie brakowało mu szachów i matematyki, nie brakowało mu intelektualnej rozrywki i tego typu wyzwań. Po latach, gdy dorastał jego syn, zdał sobie sprawę z faktu, że najbardziej przez całe dorosłe życie tęsknił za ojcem i wspólnie spędzonymi chwilami z rodzicami. Czuł się przy nich doceniany i bezpieczny. Nikt tak jak oni nie wierzył nigdy w niego, nie cieszył się z każdego sukcesu. To samo uczucie chciał dać synowi, który nie miał talentu do szachów, za to uwielbiał modelarstwo. Pytany o plany na przyszłość w wieku sześciu lat postanowił być inżynierem, jak dziadek i tata, miał zamiar budować samoloty.

Kacper nie tylko za dzieciństwo dziękował rodzicom, ale też za miłość, która pewnego dnia kazała ojcu szukać go po całym mieście. Gdyby nie to, zaćpałby się na śmierć w ciągu dwóch, trzech lat. Narkotyki uzależniają, powodując wyłączenie mózgu. To znaczy mózg jest szczęśliwy, ale reszta ciała, zaczyna znikać podobnie jak wszelkie bariery i ograniczenia. Kacper nie pamiętał swojego okresu narkotycznego, gdy zaczął wynosić z domu do lombardu swoje trofea, a potem kradł z portfela matki pieniądze. Mózg potrzebował narkotyku, organizm powoli ulegał…

Nie ma w  życiu łatwiejszej drogi, którą można pójść na skróty w poszukiwaniu szczęścia. Narkotyki i alkohol tworzą pozory pięknego życia tylko na chwilę. Tak naprawdę uzależniają i odbierają rozum, a bez niego człowiek staje się zwykłym bydlęciem, pasącą się na łące trzodą…