Włodarczyk vs Czakijew

Krzysztof Włodarczyk (47-2-1, 33 KO) i Rachim Czakijew (16-0, 12 KO) zmierzyli się tydzień temu, 21.06.2013 r. w Moskwie o pas WBC w wadze cruiser. Walka była pokazywana w systemie PPV, więc większość fanów talentu Diablo czekała na retransmisję w Polsacie. Dzień po walce sportwizja.pl pokazała wersję rosyjskojęzyczną decydującej 8 rundy, w której Włodarczyk znokautował Czakijewa. Komentarze weekendowe i nagłówki artykułów portalowych wskazywały, że nie był to pojedynek łatwy, a mistrz był liczony w trzeciej rundzie. To podgrzewało ciekawość fanów boksu…

Diablo walczył bardzo zachowawczo i niemal przez sześć rund przyjmował serie Czakijewa, jedynie od czasu do czasu kontrując. W komentarzu po walce opowiadał, jak ciężko było wytrwać, ponieważ mistrz olimpijski walił bomby seriami. Faktycznie, lewe sierpy doganiały głowę Włodarczyka, jeden z nich rozciął mu łuk brwiowy, inny rozwalił nos, a prawy prosty Rachima podbijał oczy Krzysztofowi. Jako fan Włodarczyka widziałem go w większych opałach, gdy ledwo słaniał się na nogach po ringu i nie potrafił zaczerpnąć powietrza – a mimo to nigdy nie padał na ring. W pierwszych rundach (1-4) z Czakijewem dostał po głowie więcej razy niż przez dwie ostatnie walki z Palaciosem. Rosjanin wyprzedzał go i był szybszy, udowodniał też celowość przydomku – Maszyna. Bił jak automat, nie tylko seriami, ale całymi kombinacjami – trzy lewe sierpy, trzy prawe i odskok, dwa prawe na górę, dwa na dół i odskok, itd. W trzeciej rundzie po uderzeniu, pchaniu przedramieniem, a nie po czystym ciosie Czakijewa Włodarczyk klęknął w ringu. Miał nadzieję, że sędzia zauważył faul, ale został wg mnie niesłusznie wyliczony.

Wlodarczyk vs Czakijew

Wlodarczyk vs Czakijew

Jak się później okazało, nokdaun Włodarczyka pobudził Czakijewa do jeszcze bardziej wytężonej pracy. W kolejnych rundach wciąż prowadził zmasowane ataki. Pod koniec szóstej Rosjanin, prowadząc wyraźnie na punkty, został skarcony ciasnym lewym sierpem Diablo, ciasnym, bo byli w zwarciu i nie wiadomo, jakim cudem Krzysztof wyprowadził tak obezwładniający rywala lewy sierp. W siódmej i ósmej odsłonie Maszyna zaczynała się psuć, serce pompowało, tlen jednak zaczął przestawać dochodzić do mięśni i okazywało się, że owszem, serie nadal trafiają w cel, ale ich jakość już nie ta. Wyczuwał to Włodarczyk i coraz częściej karcił Czakijewa prostymi na szczękę. W ósmej rundzie Rachim wciąż napierał, ale lewe kontrujące sierpy kładły go na ring. Po trzecim nokdaunie prawdopodobnie stracił kontrolę nad ciałem i nie bardzo wiedział, co się dzieje, nie miał siły wstać, klęcząc próbował uderzyć ręką o rękę, by pokazać gotowość do walki. Niestety, nie potrafił „klasnąć”  dłońmi. Maszyna mogła jeszcze działać, ale nie widział rywala, był ogłuszony i sędzia słusznie zakończył walkę.

Nie podobała mi się estetyka pojedynku. Narożnik mistrza WBC pozwolił Diablo wyjść do pierwszej rundy w ochraniaczu i spodenkach naciągniętych niemal w okolicę mostka. Włodarczyk wyglądał, jakby pożyczył spodnie od wyższego starszego brata, podczas gdy jego rywal miał ochraniacz i spodenki na biodrach – tam, gdzie powinien mieć. To ośmiesza zawodnika. Podobnie nie podoba mi się wciąganie na ring żon, kochanek czy innych partnerek. OK, żona go wspiera, ale gdyby piłkarze wyciągali swoje żony na murawę albo lekkoatleci na bieżnię… Po co to? Po zwycięstwie Włodarczykowa wbiegła na ring w celu? Przytulanie zakrwawionego i wypoconego męża jest nieestetyczne, acz humanitarne – wrócił z „wojny”, narażał się dla rodziny, bla, bla – wszyscy faceci to robią, a tylko bokserzy promują żony w świetle jupiterów. Być może niektórzy mają zapisy w kontrakcie, ci z ładniejszymi żonami (sprawa gustu), niech dorobią dziewczyny, ładnie uśmiechając się do kamer?

Taktyka? Przed walką Diablo zapowiadał, że mają z trenerem kilka pomysłów na rozstrzygnięcie pojedynku i zauważyli luki w obronie Rachima. Nie było widać taktyki innej niż „rozpoznanie bojem”, czyli nastawianie gęby, aby poczuć, z której strony nadchodzą mocniejsze ciosy. Poobijana głowa zawodnika przemawia na niekorzyść trenera, który nie przygotował odpowiedniego zestawu uników, odchyleń, schodzeń z linii ciosów i Diablo nie mógł ich zastosować. Owszem, wygrał, to jest ważne, teraz wszyscy są zadowoleni i cieszą się, ale czy za 10 lat Diablo będzie o tym zwycięstwie pamiętał, gdy organizm upomni się o swoje, a nadwątlony mózg odmówi posłuszeństwa?

Wlodarczyk vs Czakijew

Wlodarczyk vs Czakijew

Krytycznie o Czakijewie też można mówić, a nawet należy. „Młody i głupi”, dostał nauczkę, pozbiera się, zmądrzeje i za parę lat rozgromi wszystkich w cruiser. Z pewnością go na to stać. Oczywiście, nie można nie zauważyć, kto jest idolem Rachima. Czarne spodenki, człapanie po ringu, podwójna garda i bujanie wraz z nią na ugiętych kolanach, dosłownie lżejsza kopia Bestii, wypisz wymaluj Mike Tyson. Gdyby jeszcze miał atomowe uderzenie, a może ma, tyle że Diablo dobrze się zasłaniał, mimo wszystko?

Zwycięzcy i pokonani? Diablo osiągnął cel, pokazał prymat i charakter, zasłużył na tytuł mistrza WBC, ale stracił wiele zdrowia – tak nie powinno być i chyba dorósł, aby zmienić trenera, w końcu. Z kolei Czakijew wzbogacił się o cenne doświadczenie, co może w przyszłości uratować jego karierę i być może życie. Miał rywala „na widelcu” , „lał mistrza jak deszcz autostradę”, przeważał i wygrywał na punkty, a mimo to przegrał – zawiodła taktyka, czyli także trenerzy. Prawdopodobnie podpowiadali mu, że „Włodarczyk już ledwie stoi, jeszcze kilka mocniejszych ciosów i polegnie” – źle rozpoznali przeciwnika. Co innego brak respektu dla mistrza i odwaga, racjonalna realizacja celów, a co innego naiwność i ringowa głupota. Młody zawodnik może być głupi i przeszacować swoje siły, natomiast od tego ma sekundantów, aby go „ściągali na ziemię”. Pewnie obiecywali mu pojedynek z Huckiem, jeśli wygra z Włodarczykiem, teraz co najwyżej może trafić na Masternaka i też przegrać np.  na punkty, bo Master potrafi trzymać taktyczny reżim i jest lepszy w obronie niż Diablo – z kolei Diablo ma zabójcze sierpy, jakich nie mają zwodnicy w cruiser, z Huckiem i dawniej Adamkiem na czele.

Wielu komentatorów przed walką zaskoczyło mnie i fanów Diablo opiniami negatywnymi o Polaku. Niektórzy twierdzili, iż jedzie on do Moskwy „na pożarcie”, bo Czakijew to mistrz olimpijski i Rosjanie bardzo go promują. Wystawiali go już w Niemczech, gdzie zamieszkał i jest kreowany na światową gwiazdę. Dlaczego nie znaleźli mu tam rywala i nie przygotowali do walki o pas WBO z Huckiem, nie wiadomo…, choć teraz już chyba można się domyślać. Niemcy (Sauerland) robili w ubiegłym roku i w 2011 r. „badanie gruntu”, dążąc do walki unifikacyjnej pomiędzy Włodarczykiem i Huckiem, zob. Włodarczyk vs Huck przed walką. Nie zakontraktowano jednak tego pojedynku z różnych względów. Pytany o to teraz Huck twierdzi, że woli nie rozmawiać o walce z Diablo, „żeby Włodarczyk znów nie próbował popełnić samobójstwa ze strachu przed nim”. Na pytanie o walkę z Masternakiem Huck twierdzi, iż nie „walczy z amatorami”. Ktoś go kiedyś huknie i miejmy nadzieję, że będzie to Polak, bo Polaków lekceważy.

Za walkę z Czakijewem Diablo zarobił 200 tys. dolarów. Zarówno Marco „Kapitan” Huck jak i Krzysztof „Diablo” Włodarczyk osiągnęli w swoich karierach szczyty. Obaj razem mogliby wejść do ringu, ale za odpowiednie pieniądze, rzędu kilku milionów dla każdego. Prawdopodobnie takich pieniędzy Sauerland nie zbierze, a pas WBC ma mimo wszystko większy prestiż niż WBO. Ostatnio przebąkuje się, iż Diablo chciałby przejść do kategorii ciężkiej i nawet rozpytywano Adamka czy nie przyjąłby wyzwania od Włodarczyka? Adamek ma jednak inne plany. Mimo wszystko wierzę, że dojdzie do walki Włodarczyk vs Huck i Diablo okaże się lepszy.