Wkręceni

Mamy do czynienia z kinem autorskim. Scenariusz napisał Piotr Wereśniak, który także wyreżyserował swoje dzieło. Gdy scenarzysta reżyseruje, zdarza się, że nie zauważa prostych błędów kompozycyjnych. To jest to samo zjawisko, jakie dotyczy ucznia poprawiającego swój sprawdzian ortograficzny: „Proszę przeczytać raz jeszcze i ewentualnie poprawić błędy”. Jeśli ktoś popełnia błędy, to znaczy, że o nich nie wie, zatem nie dokona poprawy, choćby gapił się na sprawdzian latami. Scenarzysta „Wkręconych” nie zauważył przesunięcia najważniejszych punktów akcji i dlatego wyszły… nudy?

Komedia ma to do siebie, że pokazuje nieco przejaskrawioną szarą rzeczywistość i ludzkie charaktery. Tutaj nie bardzo jest się z czego śmiać. Wyrzuceni z pracy koledzy jadą przepić do stolicy odprawę jednego z nich. To nie bawi. Mija 20 min. filmu i nie ma z czego się śmiać. Wciąż czekamy na jakieś zawiązanie akcji i przełomowe dla bohaterów wydarzenia.

W końcu pojawia się. „Chłopaki” pomylili drogę i utknęli na pustkowiu. Dłużyzna. Gdyby od tego momentu zaczął się film, nie byłoby żadnych strat. Wstęp w postaci pokazania bohaterów w fabryce nieprzydatny do niczego. Mogli tam wrócić po wszystkoim z tarczą, ale jakoś nie wrócili. Język postaci: niby Ślązacy, a w kolejnych scenach już nie godeją gwarą, podszywają się pod Niemców, ale żaden z kamratów nie zno niemieckiego, ino udaje – bez polotu.

Trzej bohaterowie "Wkręconych"

Trzej bohaterowie „Wkręconych”

W końcu bohaterowie przybywają do miasta, w którym wladze czekają na niemieckich inwestorów. Nieoczekiwanie otoczenie wkręca ich w przygodę i wreszcie zaczyna się coś dziać. Tyle że znowu nie jest to śmieszne, niestety.

Obsada zawiera pewien zasadniczy błąd. Pomyłką było angażowanie do roli Franka – Piotra Adamczyka (42l.). Jest niewiarygodny jako młokos zakochany szczeniacką miłością w Mai – Dominice Kluźniak (33l.) udającej rozhisteryzowaną nastolatkę – poza konwencją. Słabo wypadł bohater Pawła Domagały (30l.) – Zenobiusz. Generalnie Adamczyk i Domagała powinni zamienić się rolami. Doskonale wypadł Bartosz Opania (44l.) grający kobieciarza mającego sześcioro dzieci, „w tym czworo w kraju” i musi płacić dużo alimentów. Na wysokości zadania stanął jak zwykle Krzysztof Stelmaszczyk grający prezydenta miasta z ambicjami na prezydenta kraju.

Trzej bohaterowie "Wkręconych"

Trzej bohaterowie „Wkręconych”

Autorowi scenariusza Piotrowi Wereśniakowi miejsca musi ustąpić reżyser Piotr Wereśniak, bo reżysersko film nie pozostawia wiele do życzenia. Aktorzy trzymają się konwencji, jaką przyjęli, choć nie wszystkie budzą zaufanie. Dopilnowano kostiumów, efektów specjalnych i pięknej scenografii, a jakość zdjęć „Wkręconych” pozostawia w tyle wiele produkcji o wyższym budżecie.

Podsumowanie

Film z pewnością jest dobry i można go obejrzeć, z komediowością trochę gorzej. Reżyseria bardzo dobra, w scenariuszu dłużyzny i niekonsekwencje, np.: wątek beztroskiej zabawy w przejadanie odprawy słaby, temat miliona łapówki i „wkręconych” kolesiów ze Śląska porzucony, a wyeksponowany słaby i przypadkowy wątek miłosny. Miejscami świetne dialogi i gagi, gra ciała, próba przejaskrawienia ludzkich cech, ambicji, służbowych podległości itp. Kobiety na planie są piękne i tyle o nich można powiedzieć. Ulegają niejznajomych obcokrajowcom, bo Polacy nie spełniają ich oczekiwań? Doskonała jakość zdjęć i techniczna strona filmu. Świetna piosenka w wykonaniu Herbuta, ale jak na złość nie pasuje do fabuły – wzmocniła oczekiwania na komedię romantyczną i zachęciła widzów do pójścia do kina. Niestety, ci rozczarowni miłośnicy komedii nie tylko romantycznych najwięcej hejtują „Wkręconych”. Ogólnie, kino autorskie Wereśniaka póki co nie wypaliło w 100%.
Jakość wizualna