Warcraft – recenzja – 2

Travis Fimmel stworzył w „Warcraft” tutaj kolejną swoją kostiumową kreację. Ów kostium wydaje się go hamować. Generalnie charakteryzacja dzieła wypada słabo. Widz domyśla się, iż zbroje króla czy Lothara są sztuczne, lecz oni ledwo w nich chodzą. Fatalnie wsiadają na konie, słabo jeżdżą, nie mówiąc o walce, gdy zbroje wraz z mieczami przytłaczają aktorów.

To nie jest ten sam Travis, którego znamy z serialu „Wikingowie”, ale o 20 kilogramów cięższy przez słabą charakteryzację.

travis_fimmel_lothar

Tobby Kebbell doskonale wcielił się w główną postać Durotana. Jego maska i sylwetka podobnie jak pozostałych orków jest do przyjęcia podczas zdjęć statycznych. W ruchu jednak, w walce, niestety, można odnieść czasem wrażenie, że charakteryzacja jak gąbka zaraz odpadnie od ciał aktorów.

Gdy stają oni do walki z ludźmi, widać ich przewagę. Mimo to przegrywają wiele pojedynków, gdyż ludzie są sprawniejsi. Orkom przeszkadzają mięśnie i/lub uzbrojenie – np. młoty większe od nich.

tobby_kebbell_antonidas

Paula Patton świetnie wcieliła się w postać Garony, mieszańca, jej matką była samica orków? Oprócz urody dziewczyna czy też samica orków błyszczy inteligencją, wrażliwością i jest najważniejszą kobiecą postacią filmu. Momentami Paula – aktorka przypomina Whitney Houston i to jest plus obrazu.

paula_patton_garona

To mogła być fajna bajka dla dzieci i dorosłych. W scenariuszu jednak należało zamienić miejscami orki z ludźmi.

Gdyby „naczelni”, stworzenia na wyższym poziomie cywilizacyjnym, dotarli do ziemi orków kosmicznymi wrotami, teleportacją, fabuła byłaby rozsądniejsza. Mielibyśmy kolejnego „Avatara” (2009) i ludzi uciekających ze swojej planety Ziemi, gdyż… Potem prosiliby orków o miejsce do życia w zamian za…

Reżyser jednak uparł się pokazać nie tylko wyższość fizyczną ale etyczną „dzikusów” i barbarzyńców. No i potomek klanu Durotana przeżył, więc kolejna część będzie czymś w rodzaju „Króla Skorpiona” (2002)?Postacie magów czy czarodziejów, cóż, naiwne i poniżej przeciętnej. Szkoda.

Film warto jednak zobaczyć, jest kolorowy i ciekawy dla nastolatków lubiących „pałowanie”, przemoc i zwycięstwo dobra, czyli takie współczesne westerny sci-fi. Na pewno nie jest to film dla dzieci.

Fajne zdjęcia, ciekawe kreacje, słaba kompozycja i brak głębszego sensu