Engelbert Humperdinck (A. G. Dorsey) to wielka postać światowej estrady. Wspaniały piosenkarz urodzony w Madrasie (Indie) w 1936 r., reprezentant UK na festiwalu Eurowizji w 2012 r. Karierę rozpoczynał na początku lat 60’tych, ale nie mógł się „przebić”, wiadomo, rozpoczął się czas The Beatles. Dopiero w 1967 roku piosenka „Release me” przyniosła mu rozgłos, sławę i pieniądze. Miał swój telewizyjny show, mieszkał w Anglii i USA. Przegląd najlepszych hitów tego piosenkarza na youtube.com pokazuje go jako wykonawcę piosenek o miłości.
Dzisiaj może trochę ckliwych i przesadnie romantycznych, ale prostych i szczerych, których linia melodyczna potrafi wpaść w ucho. Tak właśnie stało się w moim przypadku: rozpoznałem go dzięki aplikacji w kinie na seansie, kiedy w tle akcji słychać było „The last waltz” – coś w rodzaju polskiego „Ta ostatnia niedziela”. Z kolei „Release me” nierozerwalnie kojarzy mi się z Agnes i Oh Laura, dlatego dołączam jako wykorzystanie tego samego motywu.
Możecie porównać, jak żegna się mężczyzna z dziewczyną przed 50 laty i dziewczyna z ukochanym kilka lat temu, bo przecież to piosenki o pożegnaniu: „Uwolnij mnie”… Wspólne słuchanie z rodzicami, dziadkami? Czemu nie, powinni pamiętać te hity i klimaty.
Z ciekawostek – E. H. jest współautorem „Strangers in the Night”, wielkiego hitu śpiewanego przez Franka Sinatrę, jeśli to komuś coś mówi.
The last waltz (ostatni walc)
„Dwoje samotnych ludzi razem”, „Ostatni walc powinien trwać wiecznie” – tak, to na 100% poetyckie ujęcie miłości spełnionej, która przemija, jak wszystko w życiu. Czy można być samotnym w miłości? Czy można już nie kochać, ale chcieć nadal tańczyć? Ona odchodzi, on zaczyna kochać inną… Bez miłości nie można żyć – to chyba przesłanie tego wielkiego dzieła.
Zobacz Humperdinga, potem Agnes i doskonałej wokalnie Laury. Polecam te piosenki też jako sygnał do ukochanego lub ukochanej, że mamy lekko zdołowany nastrój lub że niestety, nadszedł kres naszej miłości lub/i związku. Wystarczy polubić stronę…
Release me E. Humperdincka
„Proszę, uwolnij mnie (wypuść), pozwól mi odejść, nie kocham cię już…” – słowa pachną zdradą? Hump. robi to głosem i w taki sposób, że zazdrościmy dziewczynie, którą pokochał – zero współczucia dla porzucanej, niestety. Czy to jest piosenka o zerwaniu czy o miłości? On prosi ją, aby pozwoliła mu odejść, bo pokochał inną, czyli o miłości?
Musiał być wielkim narcyzem ten Humperding, że jej tak zaśpiewał. Agnes chce, żeby on ją wygonił, bo sama nie jest pewna, że go nie kocha, jest niezdecydowana. Laura też chce się uwolnić, porównuje się z oceanem. To nie są piosenki o miłości, ale o zwątpieniu w szczęście lub że miłość przerasta ludzi. Ja też tak mam, nie wierzę w swoje szczęście. Oczekiwałam czegoś innego. Jakichś fajerwerków? Przez chwilę były. Potem miało być „żyli długo i szczęśliwie”, ale to b. nudne… So, release me my lovely life… or fu*k U stupid dreams, i don’t get it..