Przyszłość świata

Jak powstał wszechświat i kiedy? Do kiedy człowiek będzie panował na Ziemi i czy już tutaj żył? Kiedy nastąpi koniec świata? Jest wiele pytań, na które nauka poszukuje odpowiedzi. Pojawiają się wówczas, gdy natura robi z ludzkim porządkiem to, co chce.

Patrząc na zdjęcia erupcji wulkanów i ogromnych chmur pyłu wulkanicznego, możemy uświadomić sobie ogromną siłę żywiołu, nad którą człowiek nigdy nie będzie w stanie zapanować. Wiadomo jest, iż Słońce to wielki płonący zbiór wulkanów z lawą dającą naszej planecie światło, ciepło, a przez to i życie. Pod ziemską skorupą znajduje się wirujące jądro otoczone milionami ton lawy. W każdej chwili może ona znaleźć ujście i rozlać się po kuli ziemskiej, dosłownie zalać skorupę ziemską. Strach o tym myśleć. Następnie pył wulkaniczny (gruz) przysypie wszystko i… utworzy wielką mogiłę. Dlatego stwierdzenia, że jesteśmy tu na chwilę, nabierają innego znaczenia, bardzo realnego. Życie gatunku ludzkiego w porównaniu z istnieniem Ziemi to ułamek sekundy.

Wybuch wulkanu w Chile, czerwiec 2011 rok, foto AFP

Wybuch wulkanu w Chile, czerwiec 2011 rok, foto AFP

Policja i straż bada skutki zasypania dróg przez wulkaniczny pył - foto AFP

Policja i straż bada skutki zasypania dróg przez wulkaniczny pył – foto AFP

Tsunami, trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, tornada, przesuwanie się skorupy ziemskiej, przesuwanie się biegunów magnetycznych, topnienie lodowców – to wszystko odbywa się poza wolą czy intencją człowieka. Przyroda rodzi się, wzrasta, rozkwita i obumiera bez większych refleksji. Człowiek rozsądnie planuje rozwój i wygodne życie dla przyszłych pokoleń, otacza się zbytkami i luksusem. Czy towszsytko jednak ma sens? Z pewnością dla każdego inny, a jaka jest przyszłość świata?

Wyrzucany przez wulkany pył i gruz jest starszy od ludzkiej cywilizacji. Wznosi się majestatycznie ponad ziemię i później opada tam, gdzie niesie go wiatr i człowiek nic nie jest w stanie z tym zrobić…

A może to już kiedyś było? Miliony ton betonu, stali, miedzi, szkła, śmieci i bujnej zieleni zniknęło pogrążone pod lawą z jądra ziemi, a potem przysypał je wulkaniczny pył. Miliony lat później wiatry odsłoniły niektóre miejsca, a klimat ocieplił się na tyle, aby powstało życie i aby cykl znowu się powtórzył. Żywe organizmy odparowały i potem spadły z chmur, jakby przywiezione z kosmosu przez obce cywilizacje. Kolejne setki tysięcy lat później pojawił się człowiek i po ewolucji „dokopał się do przeszłości”. Odkrył zalety bogactw naturalnych, pozostałości po stopionym lawą świecie sprzed milionów lat – teraz nim ogrzewamy się w zimie, napędzamy auta, oddychając przeszłością.

Ziemia – zmęczona ciągłym krążeniem po orbicie słonecznej skała z pulsującą w środku lawą i ogromnym samonapędzającym się elektromagnesem od czasu do czasu – raz na miliony lat – oczyszcza się z niepotrzebnego balastu (natura i człowiek), aby mknąć przestrzenią kosmiczną wciąż szybciej i szybciej na spotkanie przeznaczenia… A kiedy sama rozbłyśnie lawą i zaświeci światłem słonecznym dla innych planet, będzie to znak, że życia na niej już nie ma.

Ale gdzieś może pozostać jakiś „skrawek żywych komórek” – znanej nam urodzajnej ziemi i po milionach lat znów narodzi się tutaj życie, jak pojawia się na chodnikach zielona trawa pomiędzy kostkami…