Państwo policyjne

Korupcja to prawdziwa twarz polskiej polityki. W sferze politycznej rząd PO-PSL Donalda Tuska przeżywa aktualnie „wstrząsy tektoniczne” wywołane tąpnięciami (tupnięciami?) „agenta PIS” na stanowisku Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego nomen omen założyciela tej niezależnej instytucji i tego samego człowieka, który wcześniej przyczynił się do upadku rządu PIS.

nie może długo i dobrze rządzić premier, którego najlepszymi pracownikami są agenci tajnych służb

Najpierw ujawniono, że posłowie PO dość zażyle współpracują z właścicielami klubów i automatów hazardowych, następnie podano prawdę o fikcyjnej lub też ustawionej sprzedaży stoczni polskich dla… Katarczyków (?), która nie doszła do skutku, w ogóle była tylko w sferze propagandy sukcesu premiera; wreszcie trzecia „afera” miała dotyczyć wykorzystania podczas prywatnego procesu cywilnego (jednego z szefów ABW) zapisów z podsłuchów zakładanych dziennikarzom TVN i „Rzeczpospolitej”.

Można powiedzieć, iż Donald Tusk został postawiony w sytuacji wyższej konieczności zrewidowania obsady stanowisk rządowych. O zmianach i „czystkach” można było przeczytać i usłyszeć w mediach, największych beneficjentach owych wydarzeń, bowiem zapotrzebowanie na informacje „z pierwszej ręki” wzrosło.

Maksyma i postawa moralna ukuta za rządów SLD, nazwana skrótem TKM (teraz, k…wa my) to obraz degrengolady polskiej klasy politycznej. Kolejne rządy i parlamenty postępują wbrew zasadom odpowiedzialności społecznej za losy kraju. Ekonomia i gospodarka z jednej strony powstrzymują rozpasanie władzy, która chętnie sobie przypisałaby wszelkie wzrosty koniunktury, a z drugiej strony prywatny kapitał manipuluje politykami i polityką, wabiąc dotacjami, sponsoringiem, kontaktami, zagranicznymi kontami zakładanymi tym, od których zależą ważne dla nich decyzje. Kto ma pieniądze w Polsce, ten rządzi, a władzy tylko się wydaje, że coś tam działa i może, w gruncie rzeczy jednak najważniejsze decyzje zapadają zupełnie gdzie indziej niż na Wiejskiej. To normalne, że biznes i półświatek pragnie wolności prawnej i podatkowej, ponieważ chce się bogacić, rozwijać i poszerzać działalność. Normalne też, że kusi polityków i że w „Polsce tylko ryba nie bierze”. Sytuacja z aferami potwierdza tę niemoralną normalność świata polityki. Obserwując schyłki władzy kolejnych premierów III RP, dostrzegamy zasadę wzrostu przestępczości i afer na poziomie rządów.

Brak systemu nadzoru

Najdziwniejsze jest to, iż przez ostatnie dwadzieścia lat nie stworzono w Polsce systemu kontroli świata polityki, nadzoru u ochrony. Załóżmy bowiem, iż wielu polityków to ludzie skromni i cnotliwi. Kiedy jednak stykają się z lobbingiem, kwotami rzędu milionów dolarów, to jest to pokusa, której mogą choć nie muszą ulegać. Bywają jednak sytuacje, kiedy półświatek stawia lub może postawić urzędnika państwowego pod ścianą, oferując mu „propozycję nie do odrzucenia”, zastraszając, szantażując, szykując kompromitujące go materiały albo używając argumentów siłowych. Być może w ten sposób zaczęło „się sprzedawać” wielu polityków, o których później słyszymy jako o bohaterach afer. Do kogo jednak ma się zwrócić skorumpowany, zastraszany być może polityk, skoro wszelkie agencje ABW, CBA, CBŚ, BBN, policja i prokuratura to być może już przekupieni ludzie lub co gorsza, wrogowie polityczni, z chęcią wykorzystujący każdy argument do „niszczenia” przeciwnika? Przykładem jest choćby sprawa byłego ministra rolnictwa Artura Balazsa, wobec którego agencja rządowa przygotowała nieudaną prowokację, aby go zniszczyć. W toku prowadzonego dochodzenia prokuratorskiego udowodniono winę dwóm szefom agencji (aktualnym) zlecającym niezgodne z prawem działania i co najdziwniejsze, tuż przed postawieniem zarzutów obu prominentnym członkom agencji, nagle odwołano, czytaj – zniszczono życie i karierę czterem niezależnym prokuratorom. Jest ich w Polsce ponad 5 tysięcy, zatem kilku zawsze można „utrącić”. Dla reszty społeczeństwa jednak jest to sygnał, że żyjemy w epoce „zamordyzmu” i totalitaryzmu: czyja władza, tego wola najważniejsza i „nikt nam nie podskoczy”. Dowodem na nieczystość i nieskuteczność polskiego prawa są statystyki UE, w których Polska wysuwa się na pierwsze miejsce roszczeń obywatela wobec państwa, Polacy mają najwyższy wskaźnik skarg na aparat państwa.

Zjawisko korupcji i rządzenia w myśl zasady: kto nie z nami, ten przeciwko nam – istniało w PZPN przez lata i być może istnieje nadal. Ponad 300 osób przesłuchano i postawiono im zarzuty. Niestety, nie ukarano dla przykładu szefów Związku, którzy „niczego nie wiedzieli”, o niczym nie mieli pojęcia – a kto im udowodni, że wiedzieli, skoro cała sprawa rozgrywała się w szatniach i prywatnych domach, a nie w gmachu PZPN. Prawda ta stawia szefów w złym świetle, bo oni byli odpowiedzialni za takie a ni inne dzianie się.

Zauważmy, że kolejne wybory zarządu PZPN nie doprowadziły do oczekiwanych zmian, ponieważ sama kryminogenna organizacja nie może się zreformować; wszak skazańcy w więzieniu nie mogą sami siebie resocjalizować. Muszą mieć jakichś opiekunów spoza więzienia, którzy im powiedzą, co jest dobre, a co złe. Podobnie rzecz się ma z rządami. Polityczną prowokacją były działania CBA wobec wicepremiera Andrzeja Leppera. Być może były spreparowane na żądanie Jarosława Kaczyńskiego, przywódcy PIS, ale skończyły się przedterminowymi wyborami i przegraną PIS. Wyborcy ocenili, że za kompromitującą współpracę PIS z Samoobroną RP odpowiedzialność ponosi także PIS, zatem PO miało większe społeczne zaufanie.

Policja

Policja – ćwiczenia (foto: zomoza.kgb.pl)

Polska dryfuje w stronę państwa policyjnego, w którym obywatel żyje w obawie przed prowokacyjnymi działaniami służb specjalnych. Ich zadanie to między innymi korumpowanie urzędników państwowych wyższego szczebla. Jest to przy tym działanie nikczemne, bo przekraczające granice przyzwoitości. Tak można określić działania agenta CBA Tomasza Małeckiego. Przez miesiące uwodził kobiety, ukrywając prawdziwe swoje dane i zamiary, aby skorumpować posłankę PO Beatę Sawicką oraz celebrytkę Weronikę Marczuk-Pazurę. Na zakończenie znajomości wręczył obu wysoką kwotę pieniężną, co miało dowodzić, iż są przekupne. Wiadomo jednak, iż gdzie w grę wchodzą uczucia, tam wielu działań i zachowań nie można tłumaczyć racjonalnie. W imieniu obu pokrzywdzonych pań, nad „rozpracowywaniem” których za pieniądze podatników pracował agent Tomasz, wypada prosić sąd o łagodny wymiar kary, bo działały w afekcie i de facto nie zostały przekupione a przekonane do czynów niezgodnych z prawem.

Agent Tomasz Małecki

Agent Tomasz Małecki (foto: efakt.pl)

Niestety, kolejne wybory to będzie poszukiwanie kandydatów i partii mniej podejrzanych o zepsucie, bo generalnie wszyscy, na czele z premierami nie mają ~100% społecznego zaufania. Mimo wszystko któryś z polityków wygra i będzie to ten, który w odbiorze społecznym „mniej kradnie, mniej oszukuje niż rywale”. Najlepszym kandydatem na prezydenta będzie zapewne ktoś „czysty”, spoza układów politycznych, kto da choćby złudną nadzieję na normalność i równość wobec prawa wszystkich obywateli, na to, że skompromitowane rządy będą odsuwane od władzy. W normalnej firmie, kiedy zawodzi system kontroli, lecą głowy i ludzie żegnają się z pracodawcą, często z hukiem. W Polsce to wciąż miękkie lądowanie na dalekich placówkach lub w strukturach publicznych „niewidocznych” dla mediów. Bywa także, iż polityków usuwa się na bok, tworząc wokół nich atmosferę aferalną, jak w przypadku Artura Balazsa czy Włodzimierza Cimoszewicza.

26-30.10.2009 r.