Pan i pani Kiler

Film/komedia – parodia/2010
Obsada: Ashton Kutcher – Spencer Aimes, Katherine Heigl – Jen Kornfeldt i inni.
Reżyseria: Robert Luketic
Scenariusz: Bob DeRosa, Ted Griffin

Spencer jest płatnym zabójcą wynajętym przez tajną organizację, zwerbowanym jeszcze na studiach. Dowiadujemy się o tym dopiero pod koniec filmu razem z jego żoną Jen. Poznali się we Francji na wakacjach. Ona przeżywała kryzys samotności i wiary w siebie, ponieważ jakoś nie wychodziły jej relacje z partnerami, nie miała chłopaka, a na wakacje wybrała się z rodzicami. Jej ojciec był tyranem nieznoszącym sprzeciwu i zachowywał się raczej jak wojskowy. Z kolei matkę reżyser przedstawił groteskowo, wiecznie z kieliszkiem na lekkim rauszu.
Jen właśnie jechała hotelową windą, gdy otworzyły się drzwi i zobaczyła półnagiego Spencera. To miłość od pierwszego wejrzenia. Umówili się na kolację, a potem chłopak poszedł nurkować. Podłożył bombę na luksusowym jachcie…

To była miłość od pierwszego...

Jen upodabnia się do Spencera...

Film jest lekki i w warstwie romansu zabawny. Przystojny Kutcher i piękna Heigl gwarantują doznania estetyczne. Są w filmie dobre zdjęcia, muzyka i nastrój. Natomiast w warstwie sensacyjnej obraz pierwotnie chyba był pomyślany jako pastisz lub parodia filmów typu „Pan i pani Smith” (2005), „Poznaj moich rodziców” (2004), „Poznaj mojego tatę” (2000), w których zastosowano ten sam motyw: utajnionego agenta, którego losy doprowadzają do różnych dziwnych, niebezpiecznych i zabawnych sytuacji. Mistrzowskim wzorem dla autorów tamtych filmów był obraz „Prawdziwe kłamstwa” (1994) z Arnoldem Schwarceneggerem – tajnym agentem – w roli głównej i Billem Paxtonem – karykaturą agenta, który przed żoną Arnolda, Jamie Lee Curtis, udawał kogoś, kim chciałby być. W jednym zatem obrazie mieliśmy agenta i jego parodię.

Polscy dystrybutorzy nadali tytuł dziełu Roberta Luketica „Pan i pani Kiler” z wyraźną aluzją do przeboju kinowego z Bradem Pittem i Angeliną Jolie „Pan i pani Smith” z 2005 roku. Państwo Smith w filmie nie wiedzieli, że ich małżonkowie – drugie połówki – są agentami, a potem w karkołomny sposób ze sobą walczyli, demolując dom. Spencer również demoluje dom, okolicę i swoje biuro. Natomiast Jen nie ma pojęcia, o co chodzi, ale z czasem zasmakowuje w walce niczym żona bohatera granego przez Arniego w „Prawdziwych kłamstwach” (1994). Dlatego tytuł oryginalny to „Kilers” – zabójcy.

Przyjaciele i sąsiedzi niczym zombie atakują Spencera... Groteskowy zabieg.

Jest wiele aluzji i podobieństw w scenariuszu „Pana i pani Kiler”, które wykrzywiają znane obrazy filmowe sprzed lat i stanowią o groteskowym, parodystycznym charakterze dzieła. Dlatego też podobnie jak producenci czy też dystrybutorzy polscy zakwalifikowałbym ten film do parodii, co podwyższyłoby jego ogólną ocenę do 8/10 możliwych punktów. W kategoriach filmu typu komedia sensacyjna dałbym mu maksymalnie 3 punkty za zapętlenie akcji. Na koniec wychodzą dziwy z ojcem Jen a w rozmowie jest nawiązanie do początku filmu, jakoby Spencer miał we Francji zabić właśnie… ojca Jen, super agenta zresztą Teraz, na koniec on ma na muszce Spencera i ratuje go tylko ciąża Jen. Karkołomny zabieg scenarzystów, podobnie jak powstanie niczym zombie wszystkich znajomych i sąsiadów Spencera, aby go zabić – ta hiperbola sprawia wrażenie właśnie karykaturalnej parodii filmów gatunku. W kategorii komedii romantycznej z elementami sensacyjnymi należałoby film ocenić najniżej, ponieważ nie ma tam klasycznej kompozycji komedii romantycznej: on i ona po wielu przeciwnościach losu łączą się w parę.

Za bałagan kompozycyjny i gatunkowy należy się twórcom minus. Nie potrafili się określić, czy idą w stronę „Pana i pani Smith” – parodii tego obrazu czy też raczej w stronę „Poznaj mojego tatę” i „Prawdziwych kłamstw” – kolejnej komedii. Przeskok czasowy „Trzy lata później” w filmie sensacyjnym to „klapa” i zabieg zupełnie niepotrzebny.

Parodia czy nie