Mistyfikacja?
Tak można nazwać przegraną w Superjedynkach Ewy Farny z Marylą Rodowicz. Jeśli przez okrągły rok stacje radiowe i reklamodawcy żyją z hitów Farny, a młodzież za nią szaleje (plakatują mieszkania, ściągają dzwonki na telefony, tworzą strony www, setki blogów, zakładają fankluby itd.), magazyny wciąż robią z młodą wokalistką wywiady, a potem jej hit przegrywa z reanimowaną „Małgośką”, to zbyt naciągane i niewiarygodne. Dla mnie to mistyfikacja i podcinanie skrzydeł młodej Ewie. Dlatego też po wręczeniu wyróżnienia dla Rodowicz można było wyłączyć Jedynkę.
A ogólnie było sztucznie i żenująco na początku i w trakcie: „Waka, waka” w wykonaniu Rodowicz – żenada (to manifest młodości i pean na cześć Afryki – a nie Opola), występ Dominiki Gawędy, która zapomniała spodni od żakietu i reklamowała swoje nogi, „modlitwa” na kolanach Anny Wyszkoni, zamieniającej scenę w kościół… – prowincja nie tylko na scenie.
Publika
Żenująca była ta część publiczności, która wgapiała się w telebimy w oczekiwaniu, aż może kamery pokażą ich twarze, a wtedy będą machać… do kogo i po co? „Wiocha” – tak można określić natarczywą chęć zaistnienia w mediach publiczności, a przecież nie oni byli gwiazdami tego wieczoru.
Atmosfera prowincjonalnej biesiady udzieliła się także prowadzącym w różnych miejscach amfiteatru i śpiewającym gwiazdom. Obie grupy za często komplementowały oglądającą ich widownię – w obawie przed pomidorami, gwizdami i innymi oznakami niezadowolenia? Było aż tak źle? Widzów TV nie interesują najazdy kamer na publiczność ani zachowanie widowni, wolą oglądać festiwal – tak na marginesie.
Wciąż marketing
Telewizja Polska postanowiła lansować swój program informacyjny, ustawiając go na pierwszym miejscu w grafiku imprezy. Rocznica „Teleexpressu” stała się punktem wyjścia do przeglądu… no właśnie: kogo i czego, na co, dla kogo? Pierwszy dzień Opola zawsze był kojarzony z debiutami, a tu taki pasztet?! A ja czekałem na piosenki…
Kogo na festiwalu piosenki interesuje „Teleexpress”? Czy to jest jakiś program muzyczny? Albo kogo na festiwalu piosenki obchodzi, co ma do powiedzenia konferansjer czytający z kartki? Na festiwalu piosenki najważniejsze są… piosenki a nie gadanie.
Superjedynki
Przyznawanie Superjedynek przez stację, która nie ma programów muzycznych i nie kreuje muzycznych show to trochę niesmaczne. W tym roku nagrody te wygrywały „dinozaury sceny” z odmłodzonymi twarzami (Rodowicz) i repertuarami (Kowalska), umęczona Antygona (Wyszkoni) czy wieczni nastolatkowe z Acid Drinkers, którzy chyba powinni dostać za całokształt – istnieją od 1986 roku – dłużej niż wiek części widowni w amfiteatrze. Mogę jeszcze zrozumieć sympatię wzbudzaną góralskim rzępoleniem na skrzypicy Zakopowera, bo bywa czasami naturalne, ale czy aż super?
Generalnie reprezentantów polskiej muzy dobierano na złość wszelkim rozgłośniom radiowym i gustom muzycznym publiczności, bo te lansują aktualnie młodzież. W amfiteatrze nie było słychać braw ani próśb o bisy itd. Ot, TVP przywiozła nagrody dla swoich gwiazd, a prowincja (w tym i ja) po prostu się nie zna. Co ważne, każdą decyzję można uzasadnić wysyłanymi do TVP esemesami. Mam wierzyć, że w głosowaniu sms Rodowicz wygrała z Farną? Ktoś z odczytujących zwycięzców podał procentowe rozłożenie głosów sms? A może przespałem, przegapiłem, w ogóle nie znam się na show? OK.
Przaśnie
Nagroda za całokształt twórczości dla Stanisława Soyki od prezesa, prezydenta czy jakiegoś innego prowincjonalnego urzędnika państwowego… To kpina i przestroga dla młodych twórców: po wielu latach starań i pracy twórczej zawsze możecie liczyć na dyplom i uścisk dłoni prezesa – paradne. A jakby tak szanowny minister od zarządzania kulturą kopnął się do Opola i wręczył jakiś puchar (czek?) dla artysty, order czy coś w tym sensie, to budżet państwa by się załamał (nie musiałby lecieć do Opola helikopterem)? A czy Soyka to jedyny artysta zasługujący na taki gest w tym miejscu i czasie?
Muzyka
Debiuty? Chyba organizatorów. To dla reżyserów wczorajszej odsłony oznaczało: stare gwiazdy, nowe przeboje, czyli tak naprawdę zmiana definicji debiutu – pojawienie się kogoś nowego. Opole dało szansę zaśpiewania przed milionową publicznością gwiazdom, które takiej szansy już nie potrzebują lub dostawały ją wielokrotnie. Z kolei całe setki i tysiące uzdolnionych muzycznie Polaków musi czekać, aż Polsat czy TVN zorganizuje im jakiś festiwal czy przesłuchania… Na taką „misję” zatem TVP po prostu się nie zgadzam.
Suma summarum
Pierwszy dzień Opola 2011 już minął, był słabym, naciąganym widowiskiem, żeby nie powiedzieć nieprofesjonalnym. Chociaż wszyscy się dwoili i troili, to jednak tych „wszystkich” właśnie było za dużo. Prowadzący (kilka par, czemu nie kilkadziesiąt?) i gwiazdy wołali co rusz „Witaj Opole!”, „Jak się bawicie Opole?!” itp. puste i głupie wykrzykniki. To kalka z zagranicznych gwiazd przyjeżdżających do Polski i wołających ze sceny: „Hello Sopot!”, „Hello Wrocław!” czy „Hello Poland!” – przy czym dla większości gości wszystkie te powitania oznaczają zwrot grzecznościowy typu: „Cześć!” lub „Dobry wieczór!”. W ustach Polaka zawołanie „Witaj Opole!” lub „Jak się bawicie Opole?!” to żenada – lepiej brzmiałoby: „Witajcie opolanie!” albo „Jak się bawicie opolanie?!”, tyle że na widowni siedzą widzowie z całej Polski, więc… „Witaj Opole!”. A telewidzowie też z Opola czy całej Polski? Ich nie trzeba witać?
Czy TVP nie potrafi zrobić przyzwoitego koncertu? Ależ owszem, finał „Szansy na sukces” był lepszą imprezą muzyczną i świętem polskiej piosenki niż Opole 2011 Debiuty: – niestety.
Dzisiaj koncert poświęcony Demarczyk, którą ubóstwiam, a także retrospekcje, gwiazdy odtworzą wielkie polskie hity. Trzymam kciuki, na pewno obejrzę z pilotem w ręku – na wypadek nieuzasadnionego gadulstwa „gwiazd mikrofonu”… Domagam się piosenek i muzyki – tylko, a Opole po prostu kocham.
Żądam sceny opolskiej w pierwszym dniu każdego Festiwalu wyłącznie dla debiutantów, nowych zdolnych artystów, którym trzeba dać szansę!
Drugi dzień Festiwalu
Tym razem TVP pozwoliło muzykom grać i śpiewać. Pierwszy koncert odbył się pod hasłem rocznicy „Lata z radiem”. To audycja Programu 1 Polskiego Radia nadawana od 40 lat w miesiącach wakacyjnych. Przypomnę, że była to kiedyś jedyna stacja radiowa i jedyna audycja muzyczna poranna przyciągająca przed głośniki miliony narodu. Obecnie, mimo istnienia kilku poważnych graczy na rynku medialnym, nie ma audycji radiowej odnoszącej takie sukcesy.
„Lato z radiem”
Dziennikarze „Lata z radiem” wymienili nazwiska swoich kolegów przez lata współtworzących tę audycję, między innymi Tadeusza Sznuka (prowadzi konkurs w TVP2 – „Jeden z dziesięciu”). Pamiętam jego głos, ale pamiętam także rozkwit audycji z obsadą i głosem Zygmunta Chajzera. Bardzo mnie zdziwiło, iż nie wymieniono jego nazwiska nawet podczas prezentacji osiągnięć „Lata z radiem”. Koledzy dziennikarze zapomnieli o panu Zygmuncie, dlatego też uważam to za czyste draństwo. Podczas wystąpień pary dziennikarzy „z krótką i wybiórczą pamięcią” po prostu wyłączałem głos i obiecałem sobie, że w tym roku nie będę słuchał Jedynki Polskiego Radia. To jedyny sposób, w jaki mogę wyrazić swoje oburzenie z powodu pomijania osoby Chajzera zasłużonego dla „Lata z radiem”, a obecnie pracującego dla innej stacji TV.
Gwiazdy
Muzycznie koncert przypomniał wielkie przeboje wielkich muzyków, były zespoły z bogatą przeszłością, a nawet piosenki gwiazd, które już odeszły od nas, w wykonaniu innych. Nie podobała mi się w piątek posągowa Wyszkoni a wczoraj niemal naga – gwieździe wszystko wypada bez względu na wiek? Śpiewała piosenki Mannamu z Jackowskim, dawnym partnerem z zespołu (i nie tylko) Kory Jackowskiej. Dlaczego nie było Kory? Dlaczego piosenek Ciechowskiego nie śpiewała Steczkowska – napisał dla niej płytę i wypromował ją, albo Kowalska, której idzie to doskonale?
Dlaczego nie padła nazwa zespołu Republiki, dla której powstały prezentowane „Telefony”?
Krytycznie
Krytykowałem rocznicę „Teleexpressu” – kogo obchodzi program informacyjny na festiwalu piosenki? To konsekwentnie muszę skrytykować pomysł organizacji rocznicy „Lata z radiem” – kogo obchodzi stacja radiowa i audycja, która nie ma związku z Festiwalem i której pracownicy zapominają wspomnieć o tworzących ją kolegach? Gwiazdy mogłyby zaśpiewać bez rocznic, np. pierwszy dzień: debiuty, drugi: wielkie polskie przeboje, trzeci np. piosenka filmowa itp.
Ewa Demarczyk – koncert z okazji 70 urodzin
To wielka artystka i hołd, jaki jej złożono wczoraj… To było wspaniałe!!! Prowadzący Maciej Kydryński wprowadził odpowiedni nastrój, zastosowano konwencję czarno-białą oświetlenia, zaproszono do odtworzenia piosenek Demarczyk wielkie polskie gwiazdy, po prostu wspaniała sprawa i koncert. Nie wszystkie interpretacje mnie przekonały, a jestem fanem piosenki Ewy Demarczyk odkąd pamiętam, ale jakoś to przeżyłem.
Nieporozumieniem było zakończenie tego koncertu. Mianowicie przedstawicielki TVP1 i wytwórni Polskie Nagrania „wyszły” na scenę, aby ogłosić wręczenie nagród dla artystki. Tymczasem 70-letnia gwiazda nie potwierdziła przybycia na swój jubileuszowy koncert w Opolu, ukrywa się przed publicznością i chodzą plotki, że nie żyje, chociaż minister Zdrojewski ponoć prowadził z nią jakieś rozmowy odnośnie nagrody. Ponoć od 10 lat nikt nie widział Ewy Demarczyk, zatem należało najpierw odnaleźć ją, ustalić konkrety, a potem wręczać… Ponadto pani Ewa już posiada w swoim zbiorze Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1979), Nagrodę specjalną Telewizji Polskiej za „wielki talent, osobowość i rozsławienie polskiej piosenki literackiej w kraju i za granicą” (1993), Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2000) i Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2005). Przy tych nagrodach wręczanie artystce jakichś dyplomów czy statuetek to porażka.
Ewa Demarczyk, niestety, należy do tego pokolenia artystów, które zostało oszukane materialnie przez system komunistyczny. Wydano i sprzedano miliony jej płyt na całym świecie. Co z tego miała Demarczyk? Czy ma teraz z czego żyć, za co przyjechać do Opola? W każdym razie jej piosenki i interpretacje są wielkie do dzisiaj, choć minorowe, nostalgiczne i często arcypoważne, ale dlatego między innymi nazwano ją „Czarnym aniołem”…
Opolski kabareton
Cóż, od kilku lat mamy „wysyp” kabaretów. W Opolu pojawiły się kabarety i stendaperzy. Było przyzwoicie. Rozegrał się konkurs, który wygrał kabaret Nowaki – wybrało go duńskie jury… Wszyscy byli świetni, pomysł i prowadzenie, scenariusz, super zabawa.
Opole 2011 – prowincjonalny piknik – podsumowanie
Trzeciego dnia Festiwalu TVP nie pokazała, ale gazety pisały, jak bardzo był udany. Nie widziałem, ale wierzę. Wierzę również w fakty finansowe. Miasto Opole, czyli społeczność lokalna została zmuszona do dopłacania do tej imprezy… Jeśli miasto zainwestowało w przebudowę infrastruktury amfiteatru, poniosło związane z tym koszty i teraz jeszcze ma opłacać TVP za to, że ta łaskawie zrobi na nowym obiekcie koncert reklamujący… TVP, to dla miasta „żaden interes”. Trzeci dzień pokazał, że opolanie i goście festiwalu potrafią się świetnie bawić bez TVP, zatem nie telewizja jest warunkiem udanego show. Władze Opola powinny się zastanowić nad współpracą z zadufanymi w sobie włodarzami ze „stolycy”.
W tym roku Festiwal przypominał raczej prowincjonalny piknik niż wydarzenie kulturalne, poza profesjonalnie przeprowadzonym Kabaretonem. Ponadto, aby Festiwal mógł odgrywać jakąś rolę kulturotwórczą, powinien wnosić do życia regionu i kraju jakieś nowe wartości, a nie oddawać scenę dinozaurom lub promować wybrane stacje i audycje państwowe. Co z reklamy Teleexpressu i „Lata z radiem” ma „Opole” czy region? Oglądalność Festiwalu w TVP była ponoć przeogromna (drugi dzień około 5 mln.), czyli TVP zarobiła krocie na reklamach. Ile „odpaliła” Opolu?
Pomimo wielkich nagłówków i PR w ogólnopolskich mediach, Festiwal w pierwszym i drugim dniu przypominał dwie akademie ku czci „Teleexpressu” i „Lata z radiem”, czyli wybranych ludzi TVP i ulubionych gwiazd kierownictwa tej stacji. Nie tego oczekuję po Opolu. Pragnąłbym przede wszystkim powrotu do tradycji i pierwszego dnia dałbym szansę polskiej młodzieży – przez cały rok mogłyby trwać eliminacje do tego typu śpiewania. Proponowałbym nazwę: „Młodzież śpiewa – debiuty Opole 2012”. Drugiego dnia można urządzić „Wieczór gwiazd” – konkursowy, z nagrodą główną, w którym wystąpiliby laureaci z pierwszego dnia plus wielkie nazwiska z czołówek list przebojów. Z kolei trzeciego dnia oddałbym scenę piosence aktorskiej, kabaretowej, filmowej również jako konkurs. Formuł może być wiele i pomysłów także, lecz niech to będzie festiwal ku przyszłości.
Należy wykorzystać oglądalność Festiwalu w przyszłości i wykreować nowoczesny model przekazu. W tym roku oddano scenę konferansjerom i specom od „najazdu kamerami” (ktoś miał frajdę zbliżając i oddalając obraz, zmieniając kamery itd.), a nie piosenkarzom, którzy wydawali się tam niepotrzebni. Warszawa przyjechała na prowincję pokazać, jak należy się bawić, tymczasem sama „zrobiła wiochę”, przymilając się do „Opola” i gaworząc między sobą. Oby w przyszłym roku było lepiej.
Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu jest mi i chyba wszystkim miłośnikom piosenki bardzo potrzebny (szczególnie śpiewającej utalentowanej młodzieży), ale na pewno nie jako festiwal gwiazd zarządu TVP, którym życzę więcej skromności.