Nie mów mi nie… Ciemność, widzę ciemność! – cytat z klasyki pasowałby tutaj jak ulał. Klip Marty Gałuszewskiej, pierwszy w profesjonalnej karierze, został wykonany „po kosztach”. Wystarczyły dwa telefony komórkowe z funkcją nagrywania filmu, jeden reflektor z różową żarówką i paru wynajętych statystów robiących za tłum i „stykło”. No właśnie, „nie stykło”. Czy to wina Marty, producentów i kosztów? Chyba wszystkich razem.
Nie mów mi nie – forma
Oszczędności Marty nie wystarczyły, producenci nie chcieli się dołożyć, bo to przecież debiut i wersja radiowa zupełnie wystarczy. Teoretycznie tak, ale w przypadku talentu Marty chyba warto było zaryzykować i sypnąć kasą. Ponad dziewięć milionów odsłon na yotube od stycznia to niespodzianka dla „inwestorów”. Teraz plują sobie w brodę, bo lepszy scenariusz z pokazaniem ciekawej historyjki podwoiłby oglądalność.
Dotykanie kaktusów boli, dlatego są one tutaj symbolem wpadki lub wpadek w zakresie życiowego fałszu, muzyki, tekstu, scenariusza, świateł, choreografii, scenografii, przesłania itd. – poszczególne elementy mogą czasami przyprawiać o ból głowy.
Pierwszego kaktusa zatem trzeba dać tutaj za oświetlenie całości sceny. Wygląda to tak, jakby wynajęto tylko część jakiejś sceny w teatrze, ustawiono parę przypadkowych sprzętów, a potem nagrano z ogromną obawą, aby coś, za co nie zapłacono, nie weszło w kadr.
Zupełnie nie pasuje do tego główne zawołanie tekstu „Ucieknijmy za horyzont…”, bo po nim następuje wielki „bach! na kanapę!!!”, czyli nie to, czego należałoby się spodziewać: „przestrzeni idioto, przestrzeni!”.
Piosenka nawołuje do zmian w życiu, ale tych zmian nie pokazuje, na klipie ludzie bawią się samą myślą, że mogą uciec za horyzont”, ale chyba tego nie chcą, bo donikąd nie uciekają. Za ten fałsz drugi kaktus jak nic!
[www.youtube.com/watch?v=5GQs4chFTds]
Na klipie widzimy grupę ludzi, być może znajomych, przyjaciół, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego. Nie widać między nimi więzi, wspólnego celu i przeżywania. Nie bardzo wiedzą nawet, co mają robić, nie ustawiają się do kamer(y) oprócz gościa z przebitymi uszami.
Niestety, on też nie ma zielonego pojęcia, co ze sobą począć: gapi się i zmienia miny, pozy do kamery, podobnie jak pozostali, będąc bardzo sztucznym tworem. Za tę nieporadność i brak pomysłu na wspólne działania należy się trzeci kaktus.
Nie mów mi nie – tekst
Tekst to osobna sprawa. Refren jest chwytliwy i rytmiczny, mówi o np. parze zakochanych ludzi. Zostali uwięzieni przez codzienność i szarość egzystencji, dziewczyna zatem namawia chłopaka, aby ruszyli się z miejsca i zmienili życie na lepsze, ciekawsze, bardziej intensywne. Chce zapomnieć o tym, co było i skupić się na przyszłości.
Świetna, może nie odkrywcza myśl, ale wiarygodnie wyśpiewane pragnienie. W pierwszych strofach rozgląda się wokół siebie, podsumowuje życie i planuje wielkie zmiany.
Chce je przedstawić partnerowi, ale boi się, że powie jej: „Nie!” („nie mów mi nie”). I gdyby po refrenie powtórzyły pierwszą i drugą strofę, byłoby z korzyścią dla wykonania. Czwarty kaktus za tekst i powtórki niepotrzebnych rzeczy, bełkot w strofach 3-5: do skreślenia i cała piosenka za długa, męcząca. Słuchacze „łapią” refren i nie wiedzą, po co i o czym śpiewa między refrenami. Akcja klipu właśnie dezorientuje.
Piąty kaktus za całość, czyli za brak czegokolwiek, na czym można byłoby się skupić podczas oglądania. Słaby scenariusz, oświetlenie, tragiczna choreografia, przydługi i niesympatyczny w sumie tekst, kostiumy… Marta jak statyw stoi lub siedzie….
Wokalistka wygrała zdaje się The voice of Poland i w nagrodę trochę pieniędzy. Miejmy nadzieję, że mimo iż zaoszczędziła na scenarzyście i autorze tekstu – Patryk Kumór plus ona – to produkcja się opłacała. Może nawet się nieco zwróci, jeśli ludzie klikną w reklamy na kanale youtube a z 4Fun.tv, MTV i innych stacji, w tym radiowych, coś skapnie.
Kolejnym razem wystarczy wyjść z kamerą na wiosenną łąkę i pobiegać za motylami, pieniądze inwestując w tekst, bo muzyka jest OK i wokal bez zarzutów, ale,niestety Marta, takich wokali jest masa na każdej szkolnej akademii.