Z mundialu do przyszłości? Nie tak szybko. Polska reprezentacja wraca z mundialu w Rosji na tarczy. Przegrali z Senegalem i Kolumbią, pokonali 1:0 Japonię, która wcześniej ograła Kolumbię i zremisowała z Senegalem. Wystarczyło zatem 4 punkty, aby pozostać w grze i chodzić z podniesioną głową. Niestety, Polacy nie potrafili urwać pozostałym rywalom jednego punktu. Szkoda. Wypada jednak zauważyć, że na mecze z Polską drużyny Senegalu i Kolumbii wychodziły świeższe, a także bardziej zmotywowane i zestresowane.
Z mundialu do przyszłości czy na treningi?
Miały grać z notowaną w rankingu FIFA ósemką, więc to zobowiązuje i deprymuje. Na boisku jednak nasi piłkarze wyglądali na bardziej spiętych niż ich oponenci i czasami sprawiali wrażenie zagubionych. Wyciągnijmy z tej porażki wnioski na przyszłość, bliższą: Ekstraklasa, Liga Narodów i dalszą: kolejne mundiale?
Nie da się zmienić przeszłości. Rosja 2018 to poważna porażka liderów polskiej piłki nożnej, a także całego środowiska. Nie ma co biadolić nad rozlanym mlekiem. Trzeba myśleć o przyszłości, naprawiając to, co zepsuto. Dla przykładu wielu specjalistów w komentarzach powoływało się na fakt, że reprezentacja nie ma wsparcia w polskiej lidze. Popracujmy nad tym właśnie.
Największą wartością pracy ostatnich czterech lat kadry polskiej piłki nożnej jest odkrycie, że jedna gwiazda sportowa wystarczy, aby ruszyła wielka machina działań sprzyjających sukcesowi całej dyscyplinie – jak kiedyś małyszomania?
Dzięki ciężkiej pracy Roberta Lewandowskiego nad rozwojem własnej kariery w Bayernie zawodnicy polscy w Polsce i za granicą, kibice, trenerzy i PZPN, uwierzyli, że nadszedł złoty okres dla polskiej piłki nożnej.
Zapełniły się stadiony podczas eliminacji a mecze mundialowe każdorazowo oglądało ponad 16 milionów widzów. Takiej reklamy i dowartościowania jednej dyscypliny sportu nie było w Polsce od co najmniej trzydziestu lat. Prestiż i osiągnięcia sportowe jednostki spowodował zainteresowanie mediów i kibiców. W kadrze, dla której bramki strzela RL9, chciał grać każdy zawodnik.
Robert Lewandowski podporą reprezentacji
Dorobek i wkład pracy Roberta docenił prezes PZPN Zbigniew Boniek, także wybitny niegdyś piłkarz klasy światowej. Dzięki temu Związek wyznaczył nowe priorytety, zdobywał fundusze i nie skąpił ich na rzecz przygotowań. W ich trakcie kadra mogła liczyć na warunki pracy, o jakich wiele drużyn na świecie może tylko pomarzyć.
Z kolei największym skandalem mającym wpływ na klęskę w Rosji jest wątpliwej jakości podejście selekcjonera i nastawienie PZPN do powołań zawodników. Znalazło się w kadrze zbyt wiele osób odsuniętych w swoich klubach od gry i „grzejących ławę”, natomiast napiętnowani zostali piłkarze z polskiej ligi i zawodnicy wartościowi grający w eliminacjach (np. Łukasz Fabiański). Słabo spisujących się lub rezerwowych: Krychowiaka, Błaszczykowskiego, Szczęsnego, kontuzjowanych Milika czy Glika powołano i wstawiono do składu na wybrane mecze wbrew logice.
Zapomniano o zasadzie obowiązującej za poprzedników: „Nie grasz w lidzie, nie masz powołania do reprezentacji”. Można było odnieść wrażenie, iż połowa zawodników pojechała do Rosji na wakacje w nagrodę za wcześniejsze zasługi. Tylko przypadkowo do składu dokooptowano Jana Bednarka, rewelację turnieju w Rosji, dla którego wcześniej nie było miejsca, gdyż grał… w Lechu Poznań.
Doceniono jego wartość po przenosinach do angielskiego Southampton F. C., paradne. Jakimś cudem wzięto na turniej Rafała Kurzawę z Górnika Zabrze, bo był mistrzem ligowych asyst, miał/ma doskonałą boiskową intuicję. Pokazał się w meczu z Japonią, a dlaczego nie wcześniej, kto w końcu miał podawać piłkę Lewandowskiemu?
Podczas mundialu w Rosji z grupy wyszła Szwecja, której trener odważył się „sklecić ekipę” z wyróżniających się zawodników ligowych. Natomiast w drużynach belgijskiej i duńskiej roiło się od gwiazd lig zagranicznych. Ważne jest zatem, aby zachowywać równowagę w powołaniach, bo nazwiska nie grają, to ludzie poruszają się na boiskach.
Strategie i taktyki
Nasz zespół miał tylko jedną gwiazdę i to wystarczyłoby do zwycięstwa, gdyby nie miraże trenera i „starych wyjadaczy”. Nie nadążali za młodzikami po murawie i stać ich było zaledwie na 15-20 minut wytężonej pracy. A przypomnijmy, eliminacje i mundial kosztowały miliony.
Część pieniędzy z pewnością się zwróci w postaci bonusów od FIFA, ale pozostanie przeświadczenie, że te wydane zostały zmarnowane, bo nie osiągnięto głównego celu i Polska jest gdzieś bliżej trzydziestki zamiast dziesiątki na świecie. Przekujmy porażkę w zwycięstwo.
„Mądry Polak po szkodzie!” – tak, stała się szkoda. Wartością wyniesioną z mundialu w Rosji powinna być zmiana nie tylko selekcjonera, ale także jakościowego patrzenia na przygotowania i powołania do kolejnych zawodów. Jeśli zatem wybieramy najlepszych zawodników Ekstraklasy, dajemy im co roku miejsca w rankingach i puchary, dajmy im też szansę gry w reprezentacji Polski. W przeciwnym razie: zamknijmy stadiony i zlikwidujmy ligę, ba, wszystkie ligi!
Będą zresztą niepotrzebne, bo uwaga: za kilka lat do „drzwi kadry” zapuka utalentowana i wyszkolona młodzież z milionowej polskiej emigracji w Anglii, Niemczech, Irlandii itp. Co wtedy powiemy polskim ligowcom? „Emigrujcie, wykażcie się na Zachodzie, to może dostaniecie szansę gry z orzełkiem na piersi?” – szkoda, naprawdę, bo system szkolenia i wartościowania osiągnięć własnych jest w Polsce zaniżany.
Podobnie jak rozgrywki Ekstraklasy ignorowane przez państwo i sprzedane płatnej telewizji cyfrowej. Jak więc kluby mają znajdować sponsorów, skoro ich produkt trafia do nielicznej grupy odbiorców?
Pierwszym krokiem w kierunku poprawy jakości polskiej piłki mogłoby być dowartościowanie Ekstraklasy przez państwo i PZPN. Zarobione na rozgrywkach i mundialu pieniądze Związek mógłby przeznaczyć na zakup praw do transmisji Ekstraklasy wspólnie z państwową TVP. Ta ma przecież misję popularyzacji kultury fizycznej i sportu.