Mieć czy być?

„Mieć czy być?” – to pytanie i jednocześnie tytuł eseju Ericha Fromma, pracy, która dała temu niemieckiemu filozofowi wiekopomną sławę. W epoce PRL (II poł. XX w.) bardzo popularne było twierdzenie wzięte niemal żywcem właśnie z Fromma: „Ludzie dzielą się na dwie kategorie, na tych, którzy jedzą, aby żyć i tych, którzy żyją, aby jeść”. Narody socjalistyczne z dumą powtarzały sobie, jak mantrę, że właśnie ta pierwsza postawa określa prawdziwego obywatela.

Żądze posiadania nie są mu bliskie i wszystko co robi, robi dla dobra całego społeczeństwa. Utopia? Tak, ale cały system był utopijny, ponieważ zakładał dobro dla wszystkich, a to największa bezsens na świecie, gdyż: państwo, system polityczny nie jest w stanie uszczęśliwić wszystkich obywateli jednocześnie.

Dobra materialne są wytworem intelektu i pracy fizycznej. W procesie wzbogacania się społeczeństwa zawsze są tacy, którzy wnoszą więcej wartości w postaci pracy intelektualnej lub fizycznej niż inni. W socjalizmie partia nie chciała brać tego pod uwagę, aby nie „denerwować” lub nie nastawiać jednej grupy zawodowej wobec drugiej. Władza wyraźnie manifestowała równość ludzi pod względem pojemności żołądków: „nikt nie powinien chodzić głodny i każdy musiał mieć pracę”, a także musiał myśleć ideologią partii (urawniłowka).

Dopiero w latach 80-tych i 90-tych zauważono, iż ludzie nauki, nauczyciele, inżynierowie to grupy zawodowe potrafiące wpływać na wartość i jakość wytwarzanych produktów konsumpcyjnych. Mimo wszystko jednak, gdy ktokolwiek chciałby zarabiać więcej niż robotnik czy chłop, mógł się liczyć z określeniem go mianem warchoła i kontrrewolucjonisty – słowem: wroga ludu. Domaganie się lepszego traktowania i udziału w zyskach państwa przez jednostkę mogło ją zniszczyć.

Bogactwo posiadania może iść w parze z talentem i szczęściem

Bogactwo posiadania może iść w parze z samorealizacją, szczęściem i bogactwem wewnętrznym

„Celem naszego życia nie powinno być posiadanie bogactw, lecz bogactwo bycia” – mówi Fromm, ale czy ma rację? Bogactwo bycia to umiejętność patrzenia optymistycznie na świat, jaki jest, ale nie musi oznaczać zgody na skromność i brak aspiracji posiadania czegoś, co jest wartością danej epoki i co może dać człowiekowi szczęście, choćby chwilową przyjemność. Dla przykładu w „Cierpieniach młodego Wertera” J. V. Goethe główny bohater Werter chodzi po wiosce z książką pod ręką. To symbol bogactwa i wykształcenia, przynależności do elity intelektualnej tamtych czasów. Mimo to, gdy był na przyjęciu u pewnego hrabiostwa, uznano go za zbyt niskiego urodzeniem, zatem niegodnego towarzystwa i wyproszono za drzwi. Współczesną odmianą książki są smartfony i posiadanie ich klasyfikuje np. uczniów. Rzadko kiedy podczas przerw towarzystwa, czyli grupy dzieci z najlepszymi, najdroższymi smartfonami mieszają się z dziećmi bez tego urządzenia. 

Posiadanie jest zakorzenione w ludzkich sercach jako element świata, do którego pragniemy przynależeć. Warto się dla tego celu poświęcać i żyć nim? Wystarczy tylko być, obniżając sobie poprzeczkę wymagań, czy jednak warto walczyć o jakość bycia? Oczywiście, dobra materialne nie mogą przesłaniać tego, co najważniejsze, uczuć, miłości, rodziny, religii, ale przecież mogą też i im służyć? Zatem Fromm mylił się, sądząc, że skupianie się na pomnażaniu majątku może zubażać radość bogactwa życia, wręcz przeciwnie, może je potęgować, ponieważ oznacza ono stawianie sobie przez człowieka i realizowanie kolejnych życiowych celów, co przysparza radości i szczęścia.

Człowiek nie ma zakodowanego pędu do bogactw dla samych bogactw! To błędne założenie stoi u podstawy twierdzenia Fromma. Zwykle jest odwrotnie, poświęcamy się, aby zdobywać rzeczy, które ułatwiają nam życie i dają radość. Nie ma w tym nic złego, a już na pewno nie może klasyfikować ludzi na lepszych czy gorszych?

Przesłanie niemieckiego filozofa jest warte uwagi w przypadku, gdy człowiek koncentruje się w życiu wyłącznie na pomnażaniu majątku. Czyniąc z tego cel swojego życia, zapomina o całym świecie i relacjach międzyludzkich. Przed byciem materialistą trzeba przestrzegać zawsze i wszędzie.

Na pytanie „Mieć czy być?” prawidłową odpowiedzią byłoby połączenie obu tych elementów, mieć i być, czyli pomnażać majątek materialny u duchowy. Łatwo ludziom wmawiać, aby nie koncentrowali się na posiadaniu aut, mieszkań, wyższej pensji. Elity PRL czyniły z tego wręcz dogmat, a przy tym same opływały w dostatki i bogactwa, wygody i przywileje. Czyniły popularną naukę, kultywując pogląd modernistycznej sztuki dla sztuki. Doskonale widać to np. w filmie „Dzień świra”. Jego bohater wiele lat kształcił się do zawodu nauczyciela i uprawiał go wiele lat, otrzymując za to niewielkie wynagrodzenie, wręcz jakieś „ochłapy”. Na nic go nie stać, ale przez lata wmawiano mu, że dokonuje wielkich rzeczy, przekazując ważną wiedzę.