Matka Teresa od kotów

Film/dramat obyczajowy/Polska 2010
Obsada: Ewa Skibińska jako Teresa; Mariusz Bonaszewski: Hubert; Mateusz Kościukiewicz: Artur;
Monika Pikuła: Ewa; Janusz Chabior: Jacek i inni.
Scenariusz i reżyseria: Paweł Sala

Uwaga: recenzja zawiera elementy fabuły lub zakończenia filmu

Film przedstawia losy rozbitej rodziny Teresy i Huberta. Ona jest dojrzałą kobietą starającą się zapewnić środki do życia rodzinie, zajmuje się pracą agentki ubezpieczeniowej. Hubert był zawodowym żołnierzem, podporucznikiem i co dopiero wrócił z kontyngentem Wojska Polskiego do ojczyzny. Rozstanie i rozłąka źle wpłynęły na rozwój życia ich rodziny, w której skład wchodzą jeszcze: najstarszy syn Artur (22 l.), Marcin (12 l.), Jadzia (6 l.) a pomieszkuje z nimi Ewa, kuzynka Teresy. Ewa pracuje w ośrodku terapeutycznym.

Akcja filmu rozpoczyna się w momencie, gdy od kilku dni nie ma w domu Teresy. Wcześniej się to nie zdarzało i alarm, a także poszukiwania podejmuje Ewa. Są to jednak działania bezowocne. Gdy w końcu dziewczyna włamuje się do zamkniętego pokoju chłopców, przeraża ją zapach i natychmiast rzuca się do okna, aby wpuścić tam świeże powietrze. Po otwarciu szafy odkrywa na podłodze zapakowaną w worek foliowy głowę Teresy. Dokonuje makabrycznego odkrycia: synowie Artur i Marcin zamordowali i poćwiartowali matkę, aby przez kilka dni trzymać jej zwłoki w szafie.

Po tych scenach niczym z filmu kryminalnego następuje retrospekcja wydarzeń. Jest to pierwszy zabieg kompozycyjny odróżniający film od gatunku i zbliżający się w stronę dzieła psychologicznego. Widz czekający na scenę zbrodni wyjaśniającą jej motywy i pokazującą oprawców własnej matki jest „proszony o cierpliwość”. Napięcie mija i przeradza się w złość dopiero na koniec seansu, bo po pierwsze reżyser nie pokazał sceny zbrodni i motywów sprawców, a po drugie nie widzimy też śledztwa i domniemanej kary. Klamrą kompozycyjną dzieła jest moment aresztowania synów Teresy na początku i dowiezienie ich do więzienia – ostatnie sceny. Środek wypełniają sceny z 13 miesięcy poprzedzających zbrodnię.

Dzięki niecodziennemu zabiegowi kompozycyjnemu reżysera, i scenarzysty w jednej osobie, powstał film o polskiej rodzinie współczesnej. Diagnoza, jaką jej stawia, jest porażająca. Tytułowa Teresa jest kobietą czynu. Koncentruje się wyłącznie na pracy. Prawdopodobnie od lat tak naprawdę nie zajmuje się rodziną. To znaczy kocha wszystkich, karmi, poi i ubiera dzieci, a także męża. Ponadto opiekuje się umierającą ciotką, przygarnia do domu Ewę i kilka bezpańskich, porzuconych kotów. Jest dobrym człowiekiem i nikogo nie krzywdzi. Właśnie, z tym można lub należy polemizować, ponieważ dochodzi do zbrodni.

Teresa z dziećmi na lotnisku

Hubert, mąż Teresy, wrócił z misji wojskowej wewnętrznie zupełnie rozbity. Stracił na wojnie pewność siebie i psychicznie jest zagubiony. Rezygnuje z pracy zawodowego oficera. Porzuca nawet myśl, że mógłby pracować dla armii jako cywil. Wraca do domu, ale nie znajduje już dla siebie tam miejsca. Wyprowadza się, a właściwie zostaje wypędzony przez Artura. Godzi się na to i pomieszkuje w jakimś przytułku. Tam odwiedzają go synowie w celu odebrania mu pieniędzy, karty kredytowej, lecz niczym takim nie dysponuje. Artur szantażuje go, że wraz z Marcinem mogą podać go do sądu za molestowanie seksualne. Hubert nie zaprzecza temu, nie stawia się synom i nie wychowuje ich, zupełnie stając się ich ofiarą. Nie wiadomo, jak do tego doszło? Być może przed wyjazdem na wojnę był zupełnie innym człowiekiem i ojcem? Trudno powiedzieć, nie wydaje się, aby dojrzały mężczyzna mógł tak się zmienić i tak szybko wypaść z roli dobrego dla dzieci ojca, chyba że ich zastrzeżenia pod adresem taty są potwierdzone faktycznym jego złym zachowaniem wcześniej.

Artur i Marcin

Artur to bardzo zbuntowany młody mężczyzna. Przypomina oczywiście Artura z „Tanga” Sławomira Mrożka. Pragnie zmienić świat i skupić na sobie uwagę rodziców. Schemat jego zachowań to nie jedyne podobieństwo do dzieła Mrożka. Podobnie jak tam, w rodzinie Stomila, tak i w rodzinie Teresy nie ma widocznych więzi i panuje… anarchia. Teoretycznie Terasa i Hubert są lub byli małżeństwem kochającym się, ale prawdopodobnie zupełnie nieprzygotowanym do roli wychowawczej. Zagubieni w poszukiwaniu środków do życia dla rodziny zapomnieli o rzeczach najważniejszych, takich jak wspólne rozmowy z dziećmi, rodzinne zajęcia, nagradzanie i karanie, zapoznawanie z tradycjami. Na przestrzeni filmu Artur przejawia postawę buntownika bez powodu lub agresora. Potrafi na wszystkich „warczeć” i z każdym się kłócić. Nie szanuje nikogo i nie ma żadnych autorytetów, nie zna słów „proszę” i „przepraszam”. Możliwe, iż jest obarczony chorobą psychiczną, ale nikt z bliskich nie zastanawia się nad jego postępowaniem. Zatem nikt też tego nie diagnozuje, a reżyser filmu pozostawia tę opcję oceny jego zachowania widzowi.

Podobnie jak u Mrożka, Artur chce narzucić otoczeniu własne zasady w świecie bez zasad. Jego bunt wyrasta prawdopodobnie z faktu, iż nie widzi różnicy pomiędzy sobą a kotami znoszonymi do mieszkania przez matkę. Traktuje ona te zwierzęta z litością, karmi i daje dach nad głową, ale nic więcej. Jest wyraźnie obojętna i powierzchowna w działaniu. Pech chce, że trafia na wrażliwego młodego buntownika, który bardzo surowo ją ocenia i zabija.
Zabójstwo matki przez Artura zadziwia, ponieważ ojca nienawidzi bardziej niż matki. Zachłyśnięty młodzieńczymi wyobrażeniami o życiu pyta ojca o mordowanie ludzi, czy podczas wojny zabił kogoś i ilu ludzi? Grozi ojcu w jego własnym domu i powoduje, że ten wyprowadza się. Chce okraść go z reszty pieniędzy przywiezionych z misji. Nie ma nad nim jednak przewagi fizycznej a po przeprowadzce traci z nim też kontakt. Czasami mówi jak dorosły, że musi opiekować się Marcinem, a w związku z tym potrzebuje założyć dla nich obu wspólny dom. Pieniądze potrzebne są mu właśnie dla tego celu. Opieka nad bratem urasta w jego oczach do życiowego celu, dla którego może i jest w stanie poświęcić wszystko, nawet życie rodzonej matki. Być może to właśnie był motyw zabójstwa, chęć ucieczki z domu i od matki, która mogłaby ewentualnie stanąć na drodze do realizacji jego jakiegoś dziwacznego planu życiowego wręcz neurotycznej obsesji niesienia pomocy wychowawczej bratu. Często powtarza właśnie, że to on chce lub wychowuje brata.

Autorytet rodziców

Jest rzeczą normalną, że dzieci w wieku od 3 do 11 lat patrzą na swoich rodziców jak na jedyny autorytet. Potrzebują też okazywania miłości i zainteresowania swoją osobą. Teresa i Hubert nie mieli jednak dla nich czasu, dlatego Artur, stary chłop – jak można powiedzieć, jest emocjonalnym dzieckiem wierzącym w swoje odkrywane co dopiero właściwości parapsychologiczne. Kilkakrotnie udało mu się w obecności Marcina przepowiedzieć jakieś wydarzenie (przewidział je) i urósł w jego oczach do roli czarodzieja o nadprzyrodzonych umiejętnościach. W każdym razie od wielu miesięcy stawał się dla młodszego brata autorytetem, zawłaszczał sobie to, czym powinni charakteryzować się nieobecny w domu ojciec i wciąż biegająca za pieniędzmi matka. Mimo wszystko jednak nie musiało dojść do tej tragedii.

Artur nie wygląda na psychopatę

Motywy zabójstwa

Reżyser nie daje jednoznacznej odpowiedzi co do przyczyn śmierci Teresy. Być może była nią chęć wypróbowania „nadprzyrodzonych” umiejętności Artura. Sterując Marcinem, mógł wmówić mu, że „da radę poskładać ją później i przywrócić życie”. Artur przejawia cechy brutala i schizofrenika, ale matka to osoba kochana przez własne dzieci, a Teresa nie zaniedbywała ich aż w takim stopniu i nie zasługiwała na śmierć z rąk własnego syna – żaden rodzic na to nie zasługuje.
Zabójstwo matki czy ojca jest wynikiem zwykle albo choroby psychicznej dziecka albo poczuciem krzywdy wywołanej chwilowym wybuchem złości. Wstawianie zamka do drzwi pokoju Artura, próba duszenia matki, gdy ta leżała na kanapie, to sygnały, że Artur poważnie myślał  o tym posunięciu. Planowanie, zabójstwo z premedytacją, ukrywanie poćwiartowanych zwłok matki w szafie, profanacja jej ciała – wygląda na próbę totalnego usunięcia Teresy z życia rodziny, wymazania jej z pamięci i przeszłości. Być może to był główny motyw zabójstwa. Nie wiadomo czym zasłużyła sobie na takie postępowanie.

Tytuł „Matka Teresa od kotów” można interpretować jako oskarżenie: nie można być dobrym dla zwierząt, pomijając w swoim życiu ludzi. Teresa nie jest wzorem dobrej matki, ponieważ unika rozwiązywania problemów, nie reaguje na zło, toleruje wybryki Artura, nie wsłuchuje się w życie wewnętrzne rodziny. Ogranicza się do pracy i karmienia dzieci, a to nie wystarcza. Jej postać to ostrzeżenie dla wszystkich matek. Mimo to nie zasłużyła na śmierć. Czy mogła jej uniknąć? Zob. artykuł „Prawda o wychowywaniu” oraz artykuł na „WP” o nastolatku, który zabił swoją matkę młotkiem.

Przesłanie filmu

To bardzo wnikliwy i krytyczny obraz polskiej rodziny. Wychowywanie to rozmawianie i troszczenie się o siebie, zainteresowanie losem dziecka. Koncentrowanie się wyłącznie na zaspokajaniu materialnych potrzeb rodziny nie jest drogą do jej szczęścia. Film Pawła Sali pokazuje, że życie i problemy wychowawcze powinny być kontrolowane i analizowane przez dorosłych. Powierzchowność i obojętność wobec nich może mieć przykry koniec. Artur w „Tangu” ginie i nie udaje mu się zmusić wszystkich do zaspokajania własnych marzeń i ideałów, a były one pokojowe i oparte na tradycjach. Artur w „Matce Teresie od kotów” wygrywa, stawia na swoim i próbuje dostosować świat do swoich być może obłąkanych wizji. W świecie rodziny, dzieci i rodziców, przegrywają rodzice. Świat dorosłych ludzi skupionych wyłącznie na sobie i swoich własnych potrzebach otrzymuje uświadamiającą lekcję pokory.

Obraz „Matka Teresa od kotów” próbuje w obiektywny sposób pokazać problemy współczesności i zmusić widza do refleksji, a może wychować przy okazji. Włącza się w nurt dzieł tworzonych przez mistrzów polskiego kina w rodzaju Zanussiego czy Kieślowskiego. Jest ono potrzebne nam jak lustro, w którym od czasu do czasu warto się przejrzeć, aby zweryfikować niektóre prawdy. Jedną z nich jest ta, że miłość i chęć posiadania dzieci, założenie rodziny nie jest litowaniem się nad opuszczonymi kotami – aluzja do tytułu, przygarnianiem ich, karmieniem i pojeniem. Dla człowieka to wciąż za mało.

Na uwagę zasługuje także warsztat aktorski. Skibińska, Bonaszewski i Kościukiewicz – to aktorzy w pełni dojrzali do ról tak dramatycznych, pierwsza klasa.
Od życia nie można uciec