Literaturze już dziękujemy

W epoce gier komputerowych i Internetu widać zagrożenia wynikające z zacierania się granic pomiędzy rzeczywistością a wyobraźnią. Psychologowie i rodzice „biją na alarm”, bowiem często dzieci poświęcają zbyt dużo czasu na siedzenie przed monitorami komputerów i TV, zapominając o świecie realnym, szczególnie zaś o nauce. Coraz częściej zdarzają się wypadki (np. włamania, rozboje, wypadki drogowe), których sprawcy poszukują wyjaśnień swoich patologicznych zachowań w codziennym zbyt długim obcowaniu ze światem wirtualnym i telewizyjnym.

Forma literackiego zapisu świata poprzez metafory, symbole, motywy, toposy, alegorie, wiersz to przeszłość

Wychowani przez bajki i gry komputerowe młodzi ludzie dziwią się, że w szkole nie wolno ściągać lub pluć po ścianach i trzeba myśleć, wysilać się i odrabiać zadania, ze sklepów klient nie wynosi bezkarnie towarów, bo trzeba za nie płacić. „Życie wirtualne”, jakie wiodą, przyzwyczaja ich do skrótów i ułatwień – gry można scrackować – i do darmowości – „muzę”, filmy i oprogramowanie można pobierać bez ograniczeń za free. Świetnym wynalazkiem Internetu jest też anonimowość, można się ukrywać za Nickiem i prowadzić „własne badania” ludzkiej wytrzymałości…

Fikcja romantyczna i jej bohaterowie

Osjan - mal. F. Pascal

Osjan – mal. F. Pascal

W „Cierpieniach młodego Wertera” J. V. Goethego (z 1774 r.) spotykamy bohatera, który stał się później pierwowzorem dla polskich (i nie tylko) postaci romantycznych. Jest nim nieszczęśliwie zakochany w Lotcie młodzieniec Werter zagłębiający się w świat przeżyć i uczuć. Zapomina o świecie zewnętrznym. Mimo prób ucieczki od ukochanej zaręczonej z Albertem Werter powraca do Wahlheim, blisko Loty. Ta jest już mężatką, ale chłopak nadal ją kocha, tęskni i żyje nieodwzajemnioną miłością. Wreszcie nieszczęśliwy popełnia samobójstwo, ponieważ nie widzi świata poza uczuciem, niestety, niespełnionym. W ten sam sposób zachowa się później Gustaw, bohater dramatu A. Mickiewicza „Dziady” cz. IV (z 1823 r.). Spotykał się z dziewczyną, marzył o niej i dużo ze sobą rozmawiali.

To wystarczyło, aby powstawał świat wyobraźni chłopca oparty na przeświadczeniu, że ukochana odwzajemnia jego miłość i razem będą w przyszłości szczęśliwi. Niestety, dziewczyna została wydana za innego, a Gustaw popełnił z rozpaczy samobójstwo. Bliski samobójstwa był także Kordian z dramatu J. Słowackiego „Kordian” (1833 r.), chłopiec przeżywający załamanie z powodu odrzucenia jego uczuć przez Laurę, ale także Jacek Soplica z „Pana Tadeusza” (z 1834 r.) omal z rozpaczy po odmowie ręki Ewy Horeszkówny nie popełnił samobójstwa. Podobnie z powodów nieszczęśliwej miłości Stanisław Wokulski z powieści Bolesława Prusa „Lalka” (z 1887-1888 r.) dokonał najpierw próby samobójczej, a potem być może samobójstwa – słuch po nim zaginął i narrator nie wyjaśnia, jaki go spotkał los.

Wśród elit intelektualnych dzieła romantyków znalazły swoje miejsce i uznanie. Kiedy spojrzymy na daty powstawania dzieł, to zauważymy, iż pomiędzy „Cierpieniami młodego Wertera” a „Dziadami” cz. IV jest różnica 49 lat, a „Lalka” z bohaterem o cechach Wertera to aż 114 lat po Werterze. Żywotność pewnych idei i typów postaw literackich, motywów i toposów bywała dość długa, zważywszy na niewielki „rynek czytelniczy” i jego zapotrzebowanie, zmiany społeczne i historyczne, dostęp do literatury i świadome z niej korzystanie.

Książki niosły ze sobą pewne zagrożenia. Oto widzimy Wertera zupełnie wyalienowanego ze społeczeństwa. Bohater Goethego żyje w przenośni i dosłownie w świecie Achillesa (Homer) i Osjana (Macperson), z których dziełami wręcz się nie rozstaje. Obsesyjna miłość do Loty i jej przychylność stwarzają przestrzeń fikcyjną, ale „karmiącą” wyobraźnię Wertera, jakoby Lota i on byli sobie przeznaczeni. Wertera poznajemy na początku jako osobę o nielicznych doświadczeniach w miłości. W pierwszych listach do przyjaciela zaznacza, iż musi wyjechać z powodu między innymi kobiety, narzucała się mu ze swymi uczuciami. Jednak w odniesieniu do siebie samego Werter nie ma, nie widzi, nie chce widzieć dystansu. Jest żałosny. Pewnego dnia, kiedy sam nie mógł zobaczyć się z Lotą, wysłał służącego do ukochanej. Kiedy ten wrócił, Werter przytulał się do niego, ponieważ ów służący widział się z Lotą, ukochaną Wertera… Miłość i oddanie się myślom o niej doprowadziło do absurdu i obłędu, wręcz do „wyłączenia” instynktu przetrwania. Dopiero gdy Werter strzelał do siebie, zadrżała mu ręka i stało się tak, że konał kilkanaście godzin, rzężąc i jęcząc. Tego z pewnością nie chciał, tak być może nie wyobrażał sobie swojej śmierci.

Werter żył w świecie literackim, w „ułudzie”, tak samo Gustaw w „Dziadach” cz. IV. Podczas dialogu z księdzem, zapukał do jego drzqi jako upiór, zarzuca mu pewną istotną rzecz. Mianowicie całe pokolenia wychowano na literaturze romantycznej i Szekspirze – romantycy uznawali go za swojego prekursora. Chłopiec miał żal do swojego nauczyciela, bo to wychowanie w kulcie świata czystego, ale nierealnego doprowadziło go do śmierci. Nie inaczej myśli Kordian, postać wielka, choć zupełnie pozbawiona celu życia. Siedząc z lekturą „Króla Leara” W. Szekspira w Dover, młodzieniec zastanawia się nad różnicami świata literackiego i realnego. Dochodzi do przekonania, iż są to różne twory i przez literaturę omal nie zabił się, ponieważ jego uczucie odrzuciła dziewczyna, a na wzór Wertera czy innych postaci romantycznych powinien był zabić się.

W istocie przykłady postaci romantycznych wskazują na rangę literatury. Jej wpływ na kształtowanie umysłów ludzkich był ogromny przez wiele stuleci, od starożytności po współczesność. Na przykładzie Kordiana i Gustawa widzimy także, iż ich twórcom nieobce było zjawisko zagrożenia, jakie niosła ze sobą literatura w odniesieniu do umysłów młodych ludzi. Młodzież bez doświadczeń towarzyskich i emocjonalnych, sięgając po dzieła literackie dowiadywała się o świecie, z którym pragnęła się identyfikować, wybierała też z niego wartości wskazywane przez przewodników duchowych, nauczycieli i twórców literatury.

Jako żywo przypomina to zagrożenia wynikające z niekontrolowanego przesiadywania przed komputerem.

Postęp cywilizacji komunikacyjnej

B. Gates - guru informatyki

B. Gates – guru informatyki

Wiek XX przyniósł przełom w dostępie człowieka do książki. Stała się ona już w oświeceniu źródłem wiedzy o świecie i cywilizacji, nie tylko o ludzkich uczuciach. Popularność książki jako nośnika wiedzy i nauki rosła wprost proporcjonalnie do liczby czytelników, czyli ludzi wyposażonych w umiejętność czytania. Systemy polityczne i społeczne stosunki pracy zmieniały się również. Uprzemysłowienie Europy i rozwój techniki doprowadził do narastania potrzeby szybszego niż literatura sposobu komunikowania się warstw społecznych. Przeżywająca swoje narodziny w oświeceniu publicystyka europejska, czasopiśmiennictwo, w XX wieku jest nieodzownym elementem życia społecznego. Ranga prasy i potrzeby komunikacyjne po wynalezieniu przez A. G. Bella telefonu (1876 r.) wywierały nacisk na poszukiwanie medium zdolnego przekazywać ludzki głos szerszej publiczności i pierwsze próby G. Marconiego z roku 1894 doprowadziły do wynalezienia radia. Skoro można było mówić na odległość, należało też rozważyć przesyłanie obrazu. Pierwsze próby przesyłania obrazu rozpoczęto w Europie w 1928 r., a w Polsce w 1937 r. zamontowano pierwszą stację telewizyjną, z kolei w 1939 r. dokonano pierwszej emisji audycji TV. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte XX wieku przyniosły rozwój stacji telewizyjnych, ale także pierwsze próby stworzenia sieci łączącej komputery. W latach dziewięćdziesiątych Internet i informatyka stały się centrum rozwoju myśli ludzkiej, naukowej i kulturalnej.

W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pojawiły się odtwarzacze VHS, co spowodowało, iż dostęp do wybranych filmów, zarejestrowanych spektakli teatralnych lub wydarzeń kulturalnych (i nie tylko) stał się powszechny. Wszelkie targi i stragany uliczne zapełniły się kasetami video, ludzie byli żądni poznawania nowości zagranicznych filmotek, ponieważ Polska stała się krajem wolnym i demokratycznym. Do tej pory, do roku 1989 mieliśmy „dyktaturę proletariatu” – czytajmy raczej: partii, a ta cenzurowała sztukę, w tym film i literaturę. Już w latach 80-tych wynaleziono płytę CD, a później odtwarzacze DVD. W ostatnich latach już XXI wieku pojawiły się programy do przesyłania danych per to per i to spowodowało, iż internauci zaczęli przesyłać sobie wszelkie zapisane elektronicznie dzieła kultury z komputera na komputer bez względu na odległości dzielące oba urządzenia.

Szybkość w dostosowaniu się do bieżącej sytuacji technicznej, to świat, w jakim żyje współczesny uczeń. Owa dynamika zmian symbolizowana kolejnym modelem telefonu czy laptopa wcale go nie przeraża, wręcz jest otwarty na zmiany. Nakaz szkoły odnośnie czytania książek, lektur, w ogóle literatury to zatrzymanie owej dynamiki, bieg pod prąd, „wciąganie do pociągu, który dawno już odjechał” i współczesny człowiek nie ma ochoty ani za nim tęsknić, ani w jego stronę biec. Literatura, książka zapisana przez autora i wydrukowana, dostępna w księgarni i bibliotece, do tych miejsc współczesny człowiek nie zagląda programowo, to przeżytek. Współczesna szkoła kojarzy ucznia z przeszłością, każe mu schylać kolana przed „świętym kanonem” dorobku ludzkości w postaci literatury, a dla nowoczesnego ucznia to skansen postaw i wartości z zaprzeszłej historii. Nie chce do nich wracać, bo wszystkie instynkty przetrwania i zainteresowania są nastawione na przyszłość, a nie na przeszłość. To prawda, przed wiekami ludzie poszukiwali w książkach świata, do którego samodzielnie nie mogli dotrzeć. Współcześnie tę rolę spełnia Internet.

„Wypalona świętość”

H. Sienkiewicz - guru pozytywistów

H. Sienkiewicz – guru pozytywistów

Czy literatura zniknie i co ją zastąpi? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Gdyby literatura niosła ze sobą wartości ważne dla współczesnych pokoleń, sprawa byłaby prosta. Ale przecież „nikt nie czyta” i nie wiadmo na ile film wykorzystuje twórczość literacką powstającą teraz, na oczach potencjalnego czytelnika. W każdym razie „masowy konsument” dóbr kultury nie poszukuje odpowiedzi na nurtujące go pytania w literaturze, chętnie za to sięga po film, także w formie popularyzowanej w Internecie. Literatura z pewnością nie zniknie, ale odejdzie, już odchodzi, na plan drugi, jak w filmie. Współczesny widz jest świadomy tego, iż za każdym filmem stoi słowo pisane. Scenariusze filmowe są w większości oparte o dzieła literackie albo też są pisane przez scenarzystów wyłącznie dla potrzeb filmu. Nie zmienia to faktu, iż słowo pisane pojawia się jako element produkcji filmowej i tak też pozostanie najprawdopodobniej. Dlatego też naukę i edukację szkolną z form dawnych, czytanie lektur, pisanie rozprawek i esejów, zastąpią formy aktualnie nowoczesne: oglądanie filmu, pisanie scenariusza, dialogów, wybranych scen, treatmantów itd. Niebawem uczeń szkoły podstawowej za pomocą aparatu telefonicznego będzie mógł nakręcić film jako zadanie domowe z dowolnego przedmiotu.

Metody zapisu własnych myśli w sposób tradycyjny, słowem pisanym w formie książki, odejdą do archiwów. Być może czytanie i pisanie wkrótce staną się czynnościami zbędnymi, ponieważ wszystko będzie można zarejestrować na dyktafonach, a potem zapisać w formie filmu. W popularnym serwisie filmów internetowych youtube można odnaleźć setki i tysiące filmów instruujących, jak postawić namiot, jak zmienić pieluchy dzieciom, co należy zrobić, aby upiec ciasto z rabarbarem, jak zainstalować oprogramowanie do komputera czy zbudować dom. Obraz jako instrukcja wygrywa z rysunkiem i tekstem podobnie jak sfilmowana książka z książką zapisaną.

S. Przybyszewski - guru modernistów

S. Przybyszewski – guru modernistów

Położenie geograficzne Polski, odległe od wielkich ośrodków kulturotwórczych, Paryża, Rzymu, Londynu zawsze wywoływało pewne kompleksy. Polskie zainteresowanie kulturą, w tym literaturą, zawsze było napiętnowane zaściankowością, naśladownictwem. Prądy umysłowe Europy docierały na polskie ziemie czasem z dość dużym poślizgiem. Wynikał on między innymi z trudnościami wydawniczymi i translatorskimi. Łatwo jest sprowadzić architekta z Rzymu i nakazać mu rozbudowę pałacu magnackiego, trudniej wychować w nowej kulturze i ideałach pokolenie pisarzy czy inżynierów. W XXI wieku z powodu informatyzacji życia i dostępu do dóbr kultury zachodu i wschodu na bieżąco, ów postęp cywilizacyjny może przebiegać i przebiega znacznie szybciej. Jeśli w Londynie kobiety ubierają czerwone buty, to kilka dni lub tygodni później ta moda jest widoczna wszędzie tam, gdzie docierają filmy i zdjęcia portali ukazujących „dyktatorów mody”. Wiedza o tym, jakie są aktualnie trendy kulturalne i nie tylko, jest współcześnie ogólnie dostępna.

Literatura „podawana” jako świętość i dogmat, wartość sama w sobie, nie „zachwyca” nikogo, kto ma z nią kontakt. Istnieje możliwość sfilmowania jej z naciskiem na uwspółcześnienie problematyki w niej zawartej, to jedyny sposób na to, aby przetrwała próbę czasu. Pytani nadrzędne, czy warto skupiać się na dziełach z przeszłości, czy należy „zamęczać, zadręczać” młode umysły, wskazując im przykłady starego świata, a zupełnie pomijać współczesne im dynamicznie rozwijające się stosunki społeczeństwa informatycznego i internetowego? Polski maturzysta kończy na przykład spotkania z literaturą na dziełach mówiących o II wojnie światowej, wydarzeniach tragicznych sprzed 70 lat, czyli kojarzy współczesność z wojną.

To nie jedyne przekłamanie, jakie wynosi ze szkoły polski uczeń. W każdym razie literatura jako kanon przymusu czytelniczego to przeżytek. Nowoczesna szkoła to lektury owszem, ale filmowe, to nazwiska aktorów i reżyserów, których można spotkać na ulicy wielkich miast, na przedstawieniach teatralnych i na internetowych czatach, można tam wysłać maila lub skrytykować na blogu. Nie możemy się wstydzić, że żyjemy w czasach zaniku zainteresowania czytelnictwem książek, literatury, ponieważ niemal każdy Polak ogląda ją poprzez film i obrazy. Poprzez proces informatyzacji wiedza i kultura ma szersze znaczenie, dociera bowiem do bez porównania większej grupy odbiorców niż miało to miejsce 50, 100, 200 lat temu. Nie mamy się czego wstydzić.

A. Ford - guru polskiej filmografii

A. Ford – guru polskiej filmografii

Ogromną krzywdą wobec współczesności literackiej i kulturalnej jest systemowe odwrócenie społeczeństwa od… współczesności. Przykładem jest ignorowanie przez system edukacyjny ponad półwiecznej historii współczesnego kina z twórcami, genialnymi lub świetnymi rzemieślnikami kina, dlatego tylko, że wiara w książkę pisaną przerasta wyobraźnię współczesnego świata zamkniętego w rygory dokumentów pisanych, podpisów i pieczątek. I tak na przykład znamienite dzieło filmowe Aleksandra Forda z 1960 r. „Krzyżacy” będące adaptacją powieści Henryka Sienkiewicza z 1900 r., odchodzi w niepamięć lub błądzi gdzieś w wyszukiwarkach internetowych, „robi za ściągę” lub „opowiadacza” dla gimnazjalistów, zamiast być elementem systemu edukacji. Sienkiewicz z pewnością nie obraziłby się na Forda, a może współtworzyłby scenariusz do filmu lub sam byłby reżyserem, ponieważ każdy pisarz marzy, aby jego dzieło „trafiło pod strzechy”. Zasięg czytelniczy „Krzyżaków” publikowanych w „Tygodniku Ilustrowanym” w latach 1897-1900 był z pewnością mniejszy niż zasięg filmu Forda, na który organizowano wycieczki szkolne i zakładowe. Miliony widzów mogło zobaczyć odtworzone postacie historyczne w strojach z epoki itp., zamiast tylko to sobie wyobrażać lub samemu podczas lektury szukać po encyklopediach zdjęć rycerzy podobnych do Maćka czy Zbyszka z Bogdańca. Współcześnie żyjący autor adaptacji filmowej „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego (wyd. 1901r.), reżyser nagrodzony Oscarem, wybitna postać polskiej kultury współczesnej, Andrzej Wajda, to w polskiej szkole postać zupełnie obca lub marginalna. Mimo iż Ford i Wajda zrobili dla współczesności więcej niż Sienkiewicz i Wyspiański, to nazwiska wielkich reżyserów odchodzą prędzej niż te sprzed 100 lat. To nie jest ani logiczne, ani sprawiedliwe. Gdyby bowiem nie Ford, Wajda, Hoffman i inni reżyserzy, niewielu Polaków poznałoby Sienkiewicza, Wyspiańskiego, Mickiewicza itd. Nie szanujemy twórców współczesnej kultury, nazywamy ich co najwyżej adaptatorami czy naśladowcami, w ostateczności klasykami.

Duma wykształconych mędrców

To pycha, oburzające są słowa wielu przedstawicieli starszego pokolenia, wypowiadającego opinie typu: „Współczesne wykształcenie uniwersyteckie to poziom przedwojennego gimnazjum i przedwojennej matury”. Musieli się uczyć łaciny i że „Słowacki wielkim poetą był”. Cóż, a nam może się wydawać, że współczesny przedszkolak oglądający mądre bajki i kanały telewizyjne wie więcej o świecie przyrody i człowieku niż „dawny” maturzysta. Postacie literackie typu Józio z „Ferdydurke”, Zenon Ziembiewicz z „Granicy”, Cezary Baryka z „Przedwiośnia”, Tomasz Judym z „Ludzi bezdomnych” a nawet Ignacy Rzecki z „Lalki” to postacie jak na swój wiek zupełnie niedojrzałe i do końca nieświadome swoich życiowych celów. Nie wiedzą, czego chcą i jak ma wyglądać ich życie, a gdy podejmują jakieś życiowe decyzje, krzywdzą innych ludzi. Czy mogą być zatem wzorem dla współczesnego nastolatka?

Postać pseudo naukowca Wokulskiego, który uwierzył w metal lżejszy od powietrza, to żenada. Owszem, marzenie o lataniu człowieka to prastare pragnienie, pełne podziwu i romantyzmu. Ale my dzisiaj latamy już, więc po co wracać do tych marzeń, po co młodym pokoleniom podsuwać marzenia ludzi sprzed 100, 200 lat, zamiast wsłuchiwać się w ich marzenia i kierować światem tak, aby mogli je spełniać? Ani nauki, ani kultury, literatury nie można traktować jako wartości nadrzędnej ważniejszej niż życie, ale jako drogi poznawania i wartości utylitarnej dla człowieka. Jeśli coś nie spełnia swojej roli, poszukujemy nowości. Książka już nie wystarcza – mówiąc oględnie. Tak, literatura dawniej pobudzała wyobraźnię, ale dzisiaj życie i zmiany techniczne tę wyobraźnię przegoniły. Dlatego zwykły człowiek potrzebuje poznawania tego nowego elektronicznego świata, a nie zapisanych skrawków papieru, wynalazku sprzed setek lat…

Przywykło się traktować literaturę jako twórczość dotyczącą tego, co jest poza światem materialnym, a zatem chodzi o duchowość i wartości wyższego rzędu. Tego typu argumenty, że człowiek je po to, aby żyć, a nie żyje po to, aby jeść, a ludzie dzielą się na artystów – kapłanów sztuki i konsumentów popcornu, to teorie modernistyczne, dekadenckie. Nie ma bowiem większej sztuki niż życie. Nasze umysły są indoktrynowane poprzez literaturę i kulturę poczuciem małości wobec wielkich czynów przodków, wielkich dzieł i ponadczasowych wartości zawartych w literaturze. Można i tak odbierać ideę tworzenia. Jakkolwiek prawdą „objawioną” przez Arystotelesa jest, iż sztuka ma „oczyszczać” ludzkie umysły i dusze. Jeśli więc większą przygodę dziecko i dorosły przeżywa podczas gry na komputerze, większą przyjemność i katharsis odczuwa podczas oglądania filmu niż w kontakcie z literaturą, to nie można mu wmawiać systemowo, że jest ograniczony w jakiś sposób. Literatura, malarstwo, muzyka, rzeźba, teatr i film to równorzędne dzisiaj sposoby przekazu wartości ponadczasowych i też mimetycznych, zatem nie można klasyfikować je na bardziej lub mniej nobilitujące odbiorcę. Nie można też nazywać widza oglądaczem czy bezmyślnym pożeraczem kinowego popcornu, bo to obraźliwe. Każda epoka wytwarza sobie znane i najlepsze media, formy przekazu. Współczesność to film i Internet, a literatura drukowana i książkowa, beletrystyka to przeszłość. Literaturze współczesne pokolenia mówią: nie, dziękujemy, wybieramy film. Z tym faktem można dyskutować, ale nie można wyciągać wniosków, że rozbrat z literaturą czytaną to symptomy zacofania, intelektualnego wstecznictwa. Człowiek współczesny bardziej bowiem niż w innych epokach interesuje się światem i tak jak nikt wcześniej ma narzędzie do tego, aby ów świat poznawać bezpośrednio, a nie poprzez literackie aluzje, symbole, metafory.

7.11.2009 r.