Kołodziej vs McClain – na gorąco

  • 20 listopada 2010

W Nysie, przed chwilą Paweł Kołodziej 26 (15KO) – wzrost 195, wiek 30l. walczył z Johnem McClain’em USA (25, 17 KO, 8 przegranych, 2 remisy) – wzrost 189, wiek 43 l. o pas WBC w wadze junior ciężkiej.

Runda I
Badanie zaczął McClain. Wyszedł z opuszczoną prawą ręką, Amerykanie lubują się w chowaniu za barkiem. Był bardzo odważny a Kołodziej lekko spięty. Na 1,16 sekund przed końcem rundy rzucił lewym prostym i poprawił lewym sierpem, tak od niechcenia. Kołodziej wyraźnie bał się atakować i podchodził pod rywala.
Runda dla McClain’a, ponieważ zadał więcej ciosów.

Runda II
Kołodziej badał lewym prostym, lecz nie trafiał. Obaj na początku mało aktywni. Kołodziej starał się trafiać lewym i prawym na tułów rywala, ale groźnie oberwał dwukrotnie z obrony od McClain’a, co nie napawało odwagą Kołodzieja.
To była dziwna runda, dlatego że Kołodziej atakował tułów rywala zginając maksymalnie nogi w kolanach, aby zbliżyć się do rywala. Mogło to dla niego źle się skończyć. W pewnym momencie wyglądało to na lekcję, jakiej udzielał wytrawny mistrz McClain żółtodziobowi. Kołodziej chodził w lewo, podchodził do Amerykanina i trafiał w tułów, ale odchodził raniony w głowę. McClain zachęcał Kołodzieja do walki i burczał coś groźnie pod nosem.
Rundę wygrał MacClain, zadał kilka, lecz groźnych ciosów.

Runda III
Zaczęło się od zwarcia i klinczu. McClain trafiał Kołodzieja lewym prostym, szok (miało być odwrotnie), Kołodziej odpowiadał sporadycznie, ale widać było, że przełamuje strach. W końcu blisko połowy rundy zaatakował McClain i nadział się na lewy (prosty) podbródkowy Kołodzieja. McClain akurat wycofywał się i Kołodziej trafił go na wykroku, także dla siebie dość niespodziewanie. Ku radości nyskiej publiczności McClain upadł. Był liczony i sam nie wierzył w to, co się stało. Gdy wstał, Kołodziej zaczął szturm i bił bezładnie, jak zawodnicy MMA, byle jak i w byle którą część ciała, byle trafić. Trafił w tył głowy, ponieważ McClain dobrze zasłaniał twarz. Nieczysty cios oszołomił go i przyklęknął, a sędzia liczył go ponownie. Gdy już wstał, nie potrafił przykleić się do rywala, który w przypływie adrenaliny strzelał na oślep. Znów przewrócił Amerykanina i było trzecie liczenie… i po walce.

Kołodziej znokautował, można powiedzieć, McClaina, ale zadał za dużo nieczystych ciosów, co słusznie sygnalizował przeciwnik. Oczywiście, okazało się, iż Amerykanin przyjechał po pieniądze tylko, zabrakło mu kondycji i siły ciosów.

Paweł Kołodziej

Komentarz widza

Podczas przerwy po drugiej rundzie trener Polaka, Fiodor Łapin wyraźnie nakazywał Kołodziejowi ataki prawym na dół. Jeżeli przeciwnik nastawia lewy bark zasłaniając całkowicie lewą stronę, to jest to totalnie pomylona taktyka działająca na niekorzyść Kołodzieja. Aby atakować prawym na dół, musi chodzić w swoje lewo, narażając się na atak na głowę. Przeraził mnie fakt, iż mimo zasięgu ramion Kołodzieja i opuszczonej lewej McClain’a trener przyjął taką taktykę. Powinno być chyba: idź w prawo i bij proste nad lewym McClain’a, niszcz z doskoku prostymi lub sierpem nad jego lewym. Z analizy walk Kliczków widać, że wyższy zawodnik, jakim jest Kołodziej, ma stawiać opór lewym i poprawiać prawym. To było nielogiczne i „upokarzające” zbliżać się na ugiętych kolanach, aby podchodzić rywala w lewo i prawym atakować…. brzuch, wątrobę, obrywając po łbie? Przecież Amerykanin był cały odkryty? Rozumiem lewy prosty i prawy poprawka na górę albo lewy na dół, prawy na górę, ale prawy na dół? Na plecy McClain’a?

Paweł Kołodziej ma wielką przyszłość w ringu i już 27 zwycięskich walk z czego większość przez KO, bez porażek. Widzę go za kilka lat jako następcę Kliczków w wadze ciężkiej. Trochę pracy i wagi, także mocniejszych ciosów, lepiej przemyślanych taktyk i sparing partnerów, mądrzejszych rad sekundantów, a zdobędzie wszystko. To kolejny po Adamku mądry pięściarz, czyli taki, który nie przyszedł do boksu „obić mordy kilku gościom i zarobić na furę”, ale aby się rozwijać i walczyć z najlepszymi. Dojrzał już do wielkich wyzwań.