Klopsiki i inne zjawiska pogodowe

Film/bajka/2009

Fabuła. Chewandswallow to miasteczko gdzieś na wyspie daleko od lądu. Zapomniani przez świat obywatele jakoś sobie radzą. Niestety, ich dieta składa się w przeważającej części z sardynek. Wielu ma tego dosyć, ale cóż poradzić? A właśnie że jest jeden chłopiec Flint Lokwood i on coś w tym zakresie zrobi. Poznajemy go jako małego chłopca o rozczochranej głowie i milionach myśli na minutę. W pierwszych scenach filmu wpada na pomysł obuwia w sprayu i załamany powraca do domu. Co dopiero spryskał sobie stopy, czyli założył buty nowej generacji, ale nie potrafi ich zdjąć. Rosną razem z nim. Flint jest ekscentrycznym wynalazcą, który od czasu do czasu coś nabroi, dlatego jedyny policjant na wyspie ma go wciąż na oku.

Mijają lata pracy wynalazczej. Flint pracuje nad maszyną mogącą zamieniać parę wodną lub wodę w pożądane różnorodne pokarmy. Jego ojciec z krzaczastymi brwiami nie wierzy w niego. Prosi, aby dorosły już młody mężczyzna ustatkował się. Najlepiej byłoby, gdyby rozpoczął pracę w sklepie wędkarskim ojca. Flint jednak wciąż usilnie pracuje w swoim nadziemnym laboratorium. Na przedstawionym zdjęciu widać, jak ze skonstruowanej maszyny w wielkości mikrofalówki wydobywa się już prawie gotowy hamburger, prawie…

Flint już prawie stworzył hamburgera

Do udanej próby młodzieniec potrzebuje większego natężenia prądu. Udaje się zatem do centrum miasta, gdzie znajduje się sieć transformatorów. Akurat wówczas trwa uroczystość prowadzona przez burmistrza miasta. Flintowi udaje się wykonać podłączenie swojej maszyny do wysokiego napięcia, gdy nagle traci kontrolę nad nią i wystrzela ona niczym rakieta prosto w chmury.

Miasto całe w lodach o różnych smakach

Siedząc a właściwie chowając się przed zemstą ludzi, których spokój znowu naruszył, poznaje piękną dziennikarkę. Przysłano ją na wyspę, aby zrobiła reportaż, w którego wartość nikt w redakcji nie wierzył. Gdy Flint wychodzi i rozmawia z dziewczyną, z nieba spada hamburger, a potem cały deszcz hamburgerów. Wszystkie nadawały się do jedzenia. Społeczeństwo wyległo na ulice, aby zakosztować tego dobrodziejstwa, zapominając wreszcie o smaku sardynek. To prawdziwy przełom w badaniach Flinta. Teraz może zaprogramować właściwie wszystko, każde danie i potrawę, na zamówienie ludzi. Pewnego razu nawet na zamówienie policjanta, na urodziny jego synka, Flit zamienia całe miasto w miskę pełną różnych lodów. Dzieci są wprost szczęśliwe, padają na czekoladową drogę i zlizują ją. Nad miastem jednak zwisa poważne niebezpieczeństwo, bo oto maszyna zawisła w chmurach i zasysa je. Grozi to katastrofą.

Flint i Sam w domku z galaretki cytrynowej

Interpretacja

Ogromna praca wykonana przez amerykańskiego reżysera/scenarzystę P. Lorda. Świetnie scharakteryzowane sylwetki Flinta, jego ojca, burmistrza i Samanty, dziennikarki. Doskonała fabuła z punktem kulminacyjnym i zaskakującymi mimo wszystko zwrotami akcji. Pomysłowe sceny z lizaniem lodu przez dzieci, skakaniem Flinta i Sam w domku z galaretki, lot samochodem przerobionym na samolot w chmury.  Bardzo dobry film od strony plastycznej. Pomysł na miarę wielkich produkcji i zasługujący na najwyższe nagrody. Jest to bajka o realizacji własnych marzeń wbrew wszystkiemu. Młody naukowiec Flint jest zupełnie osamotniony, ale wierzy w siebie, chociaż wiele z jego wynalazków zakończyło się fiaskiem (np. szczuroptaki). Mimo przeciwności losu, braku pieniędzy, przemijania czasu, samotności i porażek, bycia pośmiewiskiem i robienia za lokalnego dziwaka udaje mu się zrealizować własne marzenia, dokonać przełomowego odkrycia. Na filmie nie można się nudzić.
Ocena za spójność gatunkową i za całość