Damian Jonak (31-0-1, 20 KO) pokonał wczoraj Alexa Bunemę (31-9-2, 17 KO) z USA. Sędziowie nie dali szans rywalowi Polaka i zdecydowali poprzez punktację: 100:89, 100:89, 99:90. Pierwsi dwaj dali wszystkie rundy dla Damiana, trzeci jedną rundę wypunktował na korzyść Alexa.
Damian Jonak jest świetnym bokserem i uczciwie zapracował sobie na dwa pasy WBA Inter-Continental i WBC Baltic wagi junior średniej (około 70kg). Od pierwszej rundy zdominował przebieg działań w ringu. W rundzie drugiej Bunema otrzymał cios na lewą skroń i zapoznał się z deskami. Wskazywał sędziemu na oko, mocno je przecierał. W pozostałych odsłonach Jonak konsekwentnie dążył do wyprzedzania ciosów i zamiarów Bunemy, z powodzeniem. Amerykanin nie podejmował walki aż do rundy siódmej i kolejnych, gdy szalę zwycięstwa mógłby przechylić na swoją stronę, gdyby znokautował Polaka. Był jednak za słaby. Jonak wciąż ponawiał ataki, mimo iż Bunema krył się za podwójną gardą. W końcu chyba po czwartej rundzie trener zwrócił uwagę Damianowi, że niepotrzebnie zasypuje gradem rękawice rywala i napór trochę zelżał, na kilka chwil.
Mimo różnicy wzrostu, większego zasięgu ramion Bunemy zobaczyliśmy, jak należy walczyć i wygrywać. Ogromna pracowitość w ringu Jonaka, szacunek do rywala, realizacja taktycznych założeń, dyscyplina, doskonałe przygotowanie kondycyjne – to wszystko budzi podziw i szacunek, pełen profesjonalizm. Wzór do naśladowania dla wielu sportowców. Wydaje się, iż Damian jest gotowy na mistrzostwo świata, czego mu życzą chyba wszyscy kibice boksu.
Jonak był ozdobą i uratował przed nijakością galę „Wojak Boxing Night” w katowickim Spodku. Przed nim występowało kilku bokserów, którzy dopiero zaczynają przygodę z ciężką pracą na ringu. Na uwagę zasłużył pojedynek Artura Szpilki z Owenem Beckiem. W zasadzie była to walka jednostronna i Szpilka znów zniszczył rywala, który ma w dorobku walkę z wielkimi mistrzami, zatem teoretycznie nie należy do „kelnerów”. W praktyce jednak wyglądało to bardzo przeciętnie (zob. na sportwizja).
PS.
A propos Szpilki i jego wielkich możliwości. W latach 2001 – 2004 polską wagę ciężką zdominował Tomasz Bonin, super talent (wcześniej super talent juniorów), który zmiatał z ringu wszystkich rywali w pierwszych rundach. Był mistrzem IBC i WBF (pamiętam go też z „Big Brothera”) aż trafił do ringu z Audley’em Harrisonem i oberwał w dziewiątej rundzie (2004 r.). Trzy lata później, w 2007 roku wszedł do ringu z Davidem Haye’m i nie wytrzymał rundy. Haye zrobił z nim dokładnie to samo, co Bonin robił wcześniej ze swoimi oponentami. Do walki z Harrison’em i Haye’m Bonin stoczył ponad 20, 30 walk o tytuły i ciężko sobie zapracował na swoją pozycję w historii bosku. Być może Szpilka pójdzie inną drogą, może faktycznie ma talent pokroju Bonina i Haye’a razem wziętych? Promotorzy tego zawodnika mają w swoich szeregach kilku „ciężkich” o lepszym dorobku, technice i łatwo mogą podczas sparingów zweryfikować ów talent. Dziwne, że właśnie im nie zafundowali przymiarki z Beckiem, a zrobili to dla Szpilki. Póki co technicznie i fizycznie Szpilce daleko do np. Jonaka czy Proksy, nie mówiąc o Kołodzieju (niech już idzie do ciężkiej) i Wawrzyku. A może się mylę ?