Jaki ojciec, taki syn

  • 25 listopada 2013

Prawda o podobieństwie dzieci do rodziców jest obligatoryjna i nie podlega dyskusji. Drzewiej i dawniej potwierdzały je ludowe powiedzenie, że „niedaleko pada jabłko od jabłoni” albo też inne typu: „jakby skórę z matki (ojca) zdjął” – dzisiaj mamy badania DNA. Co ciekawe, cytat „Jaki ojciec, taki syn” to fragment większej całości rymowanego wiersza: „Jaka marchew, taka nać – taka córka jaka mać, jakie drzewo, taki klin – jaki ojciec, taki syn” i dotyczy także cech matki, jakie dziedziczy po niej córka. W rzeczywistości ogrodowej bujna nać marchwi może zapowiadać zdrowe czerwone korzenie a nie odwrotnie. Za to prawda o klinie jest trafiona w sedno, bowiem tylko z dobrego drzewa można uzyskać dobry klin.

Prawda jak zwykle ma dwie twarze a właściwie dwie sfery, fizyczną i duchową. Jesteśmy podobni do swoich rodziców i dziedziczymy po nich cechy fizyczne. Często  idący z rodzicami dzieci wyglądają jak ich klony, syn ma rysy twarzy matki i dziedziczy po niej urodę, córka ma rysy ojca, niestety, bo to przecież płeć piękna, a ojcowie są wszak brzydsi od matek swoich córek(?). Jak by nie patrzeć i „nie pocieszać” młodzieży zmartwionej w okresie dojrzewania swoimi cechami fizycznymi, nie mamy wpływu na to, jakie nogi nam rosną, kolor włosów czy oczu. Jako rodzice też nie mamy wpływu na rozwój cech fizycznych u dzieci. Owszem, możemy starać się zwracać uwagę na własne „felery” (wady natury) i starać się, aby syn czy córka lepiej rozwijali np. sprawność fizyczną, ale na tym koniec. Niewiele jako rodzice możemy zrobić, stając genom okoniem. Niemal, bo znajdzie się kilka rzeczy, na które możemy, a nawet powinniśmy  mieć wpływ. Dla przykładu próchnica zębów u rodziców nie musi przekładać się na tę samą chorobę u dzieci.

Kod DNA

Kod DNA – niektóre geny można kształtować samodzielnie

Pocieszeniem i wielką nadzieją dla rodziców jest możliwość kreacji świata duchowego potomków. W rodzinach prawniczych i lekarskich z całą mocą ujawnia się to pragnienie, ale nie tylko. Jest wielu wykształconych ludzi, którym wartości edukacji „wszczepiono” nie w genach, ale jako spuścizna wartości kreowanych przez środowisko rodzinne. Są też miliony dzieci i młodzieży bardziej lub mniej zdolnych do bycia ludźmi wybitnym, ale ich możliwości ogranicza właśnie świat dorosłych, np. rodziców nie przywiązujących wagi do kształcenia. Na tym polega właśnie piękno tego świata, że nie ma jednego wzorca wychowania, tylko ideały, do których się dąży, jeśli się chce, oczywiście.

„Jaki ojciec, taki syn” – to może być bardzo obiecujące przesłanie dla każdego dziecka i rodzica niezależnie od stażu rodzinnego życia. Może też być przekleństwem, swego rodzaju fatum ciążącym nad ludźmi, bo często bywa, iż za „grzechy” jednych odpowiedzialność muszą ponosić drudzy. Tak, także materialną, gdy np. rodzice czy dzieci nie spłacają wziętych w bankach kredytów, których żyrantami (gwarantami) się stali. Dobrze jest dla świata, gdy dziedziczymy nie tylko piękno urody fizycznej, ale też piękno duchowe. Jedyną drogą do zrozumienia tego piękna jest poszukiwanie wiedzy. Rozumieli to już średniowieczni filozofowie.

Na koniec pytanie o praprzyczynę: „Kto był autorem powiedzenia o matce i córce, ojcu i synu? Czy był to ktoś zadowolony z faktu dziedziczenia cech fizycznych i wartości duchowych z pokolenia na pokolenie, czy też przeciwnie, ktoś załamany odkrytą prawdą? Jakie było zatem pierwotne znaczenie tej „rymowanki”, pozytywne czy negatywne?”. Można je interpretować jako radość lub złą przepowiednię. A co każdy z nas dzieci i rodziców może zrobić, aby odpowiedź na to pytanie była, no, może nie pozytywna i dumnie radosna, ale aby miała choć troszkę optymizmu?