Jak zostać królem

Film – dramat historyczny – Australia – USA 2010
Obsada: Colin Firth, Geoffrey Rush, Guy Pearce, Helena Bonham Carter i inni.
Scenariusz: David Seidler
Reżyseria: Tom Hooper

Uwaga odnośnie tytułu. Producenci lub dystrybutorzy nadali dziełu polski tytuł bez przemyślenia. Łatwo można go skojarzyć z doskonałym obrazem bajkowym „Jak wytresować smoka”. „Jak zostać królem” – tytuł trywialny, ponieważ sugeruje, że każdy może nim zostać, a najpierw powinien zobaczyć film. Zdanie to jest podobne do tytułów poradników domowych typu: „Jak wybudować dom?”, „Jak założyć ogród?” czy „Jak zrobić karierę?”. Słowem tytuł błazeński lub przewrotny, w każdym razie przygotowujący na banialuki i powierzchowność i chyba słusznie. Główną postacią obrazu jest Jerzy VI, król Anglii, który zasłynął z tego, że nie opuścił Londynu podczas niemieckich bombardowań pomimo aż 9-ciokrotnego trafiania w pałac. Chciał pokazać narodowi ducha walki i wiarę w moc przetrwania. Zajął on na tronie miejsce brata Edwarda VIII, który abdykował, bo niemoralnie się prowadził – wynika z filmu. Z kolei król Jerzy VI nosił między innymi tytuły króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej i dominiów (1936–1952), cesarza Indii (1936–1947), a następnie króla Indii (1947–1949) itd. Były to czasy, gdy Anglicy z dumą nosili miano mocarstwa kolonialnego, a swoimi wpływami ogarniali świat. Mimo to jakiś kapral z czarnym wąsikiem, schizofrenik i w 100% debil śmiał wysłać na nich swoje bombowce, ignorując „cały wkład” w rozwój świata i potęgę Zjednoczonego Królestwa…

– kreacja Colina Firtha, który wciela się w postać historyczną Jerzego VI, angielskiego monarchy z czasów II wojny światowej, ojca wielkiej Elżbiety II, aktualnej królowej (ur. W 1926 r.)
– kreacja Geoffreya Rusha, który wciela się w rolę Lionela Logue, australijskiego emigranta terapeutę i logopedę… z przypadku
– proces tworzenia silnych więzi przyjaźni pomiędzy ludźmi pomimo ich pochodzenia
– kameralność i atmosfera
– głośne mówienia o wadach wymowy
– jąkała Jerzy VI nie chciał się wyleczyć, aby być lepiej rozumiany, ale dlatego, żeby naród nie śmiał się z niego
– idealizacja przeciętnego bohatera, który nie wniósł niczego wartościowego do życia swoich poddanych
– gloryfikacja i reklama Zjednoczonego Królestwa
– powierzchowne nadęcie problemu władzy monarchy, elementu świata feudalnego już od dawna zbędnego i przestarzałego

O fabule

Król Zjednoczonego Królestwa… i Indii Jerzy VI miał problem, a właściwie kilka. Od dziecka był traktowany po macoszemu i uciszany, nikt nie liczył się z jego zdaniem, ponieważ raził przeciętnością. Dorastając, przyglądał się karierze swojego brata Edwarda dysponującego talentami i lotnym umysłem. Zazdrościł mu wszystkiego, ale nie robił niczego, aby niszczyć autorytet brata. W końcu los uśmiechnął się do niego. Rząd zmusił Edwarda VIII do abdykacji z powodów politycznych i moralnych. Teraz mógł Bertie – zdrobnienie od imienia Albert – tak brzmiało jego rodowe imię – spełnić swoje marzenia. Słowem, aby zostać królem, należy urodzić się w rodzinie królewskiej i czekać na swoją kolejkę do objęcia tronu. Wszystko ułożyło się wg marzeń Alberta i w roku 1936, w styczniu – otrzymał koronę. Problem rywalizacji z bratem rozwiązał się samoistnie w dodatku spełniło się marzenie o królowaniu. Pozostała zatem sprawa ostatnia: jąkanie się. Co przedtem uchodziło teraz nie przystoi, chodzi o jąkanie i podejrzenie środowisk (narodu) o to, że jąkała Jerzy VI to także kretyn. Teraz właśnie zaczyna się prawdziwa fabuła filmu, pragnienie Alberta (Jerzego VI), aby normalnie mówić do ludzi, by nie być pośmiewiskiem i nie narażać na śmieszność urzędu.

Jak zostać królem

Jak zostać królem

Na zdjęciu decydujący moment filmu, gdy Lionel Logue (G. Rush) każe czytać do mikrofonu Bertiemu (Colin Firth) fragment tekstu. Wcześniej nakłada mu na uszy słuchawki i włącza muzykę, aby Bertie nie słyszał, co i jak czyta. Potem okaże się, że gdy nie słyszy tego, co mówi, nie jąka się…

Łatwo dzisiaj mówić o dysfunkcjach językowych, gdy logopedia i inne zbieżne dziedziny nauki święcą swoje tryumfy. Nikt nie uważa, że jąkanie czy dysleksja to choroby świadczące o intelektualnym zubożeniu. Sto lat temu sytuacja mogła wyglądać zupełnie inaczej. Ba, sto lat…

Jeszcze przed 10-15 laty polski maturzysta popełniający powyżej trzech rażących błędów ortograficznych oblewał egzamin i nikt nie wnikał, czy ma dysfunkcje, czy też ich nie posiada. Przez całe lata swojej nauki dyslektycy i dysgraficy popełniający karygodne wówczas błędy mieli w środowiskach szkolnych opinie idiotów lub łagodniej – niereformowalnych leni.

Jednak heroizacja bohatera, który tak bardzo chce przemawiać do ludu, ale niewiele ma do powiedzenia, to prosta manipulacja. Ma tron, prestiż, ma pieniądze, w zasadzie nie musi nic robić, ponieważ Anglia ma rząd, żyć nie umierać, a on się tak przejął, zmarkotniał, załamał się… Aż nie chce się wierzyć, biedaczysko do tej pory nie mógł wydobyć się z kokonu i przekształcić w motyla? Miał dokoła siebie samych wrogów i lekarzy idiotów, nakazujących mu na przykład mówienie z kamieniami w ustach… Aż wreszcie trafił na Lionela Logue. Co ciekawe nie był to lekarz czy naukowiec, ale zwykły terapeuta, któremu powierzono kiedyś rolę rozmawiania z chorymi żołnierzami i przywracania im wiary w siebie i sens życia. To jemu udaje się przekonać Alberta do ćwiczeń i wykorzystania nowych metod do pozbycia się jąkania i lęku przed mówieniem.

Ocena subiektywna

Zasiadając na tronie Albert, Jerzy VI, był mężczyzną w wieku 41 lat. Jeśli polski tytuł może być sugestią znaczeniową, to rzeczywiście nie ma podstaw, aby człowiek ten zasługiwał na jakiekolwiek tytuły. Film dowodzi, że przeciętność dzieci królewskich to norma, ale przecież płynie w nich starożytna krew. Już od dawna nie zwracamy uwagę na rodzinne koligacje i „niebieską krew”, tytuły szlacheckie i herby. Ostatnim polskim królem był Stanisław August Poniatowski zasiadający na tronie w latach 1764-1795. Od tak dawna zżyliśmy się z prawdą, że bycie wartościowym człowiekiem i rządzenie, robienie kariery to nie cecha pochodząca z rodowych herbów, lecz talentów i pracowitości. „Jak zostać królem” to tren po śmieci Jerzego VI skomponowany na potrzeby dworu Elżbiety II, która z pewnością nada reżyserowi tytuł lorda i ofiaruje kilka wiosek z pełnymi koni stajniami… Ta tradycja feudalna jest Anglikom bardzo potrzebna do… pracy. Paradoksalnie miliony obywateli United Kingdom – Zjednoczonego Królestwa dzięki królestwu mają co jeść, ponieważ żyją z turystyki a ta w 90% zasilana jest przez ludzi pragnących odwiedzić Anglię – wielki feudalny skansen starożytnych budowli świadczących o wielkości dawnego imperium. Bez monarchy, bez królowej, jej pałaców i tradycji, legendy i ruch turystyczny na Wyspach już dawno by wygasły.

Dla filmu i widza ciekawsze byłoby ukazanie życiorysu Lionela Logue, leczącego króla z jąkania. To on i jego sztuka pracy, a także mierzenia się z trudnościami i charakterem pacjenta zasługują na światła kamery a nie Bertie. Mógłby być standardowym bohaterem typu „od pucybuta do milionera”….
Z zestawienia Jerzego VI – bohatera „Jak zostać królem” z Hiccupem (Czkawką) z „Jak wytresować smoka”, wynika, że… Czkawka wygrywa, bo jest młodym utalentowanym chłopcem, w którego nikt nie wierzy – dokładnie jak było z Albertem, postacią historyczną. Bajkowy Hiccup jednak ma ogromny talent inżynierski i wielkie serce. Dowiedziawszy się prawdy o naturze smoków, staje w ich obronie. Albert, cóż, jest przeciętniakiem i tylko królewska krew płynąca w jego żyłach predestynuje go do awansu. Hiccup bardzo chce być wysłuchany przez ludzi, ponieważ ma im coś ważnego do powiedzenia. Jego prawda o smokach zmieni ich cały świat, zweryfikuje mity, obali przesądy itd. Albert wstydzi się swego jąkania, bardzo chce przemawiać do narodu, ale tak naprawdę nie ma mu nic do powiedzenia. Dlatego „Jak zostać królem” to wielki knot w porównaniu z „Jak wytresować smoka”.
Nudne i tendencyjne kino