Fale i frakcje uczniowskie

Nowy nauczyciel wchodzący do klasy szóstej szkoły podstawowej na pierwszą swoją godzinę pracy już po kwadransie rozmów z uczniami wie, kto spośród dzieci dominuje w grupie, kto jest wychowywany przez babcię, czyi rodzice są za granicą, jak pracuje wychowawca. I wcale o to nie pyta, wyciąga tylko wnioski z zachowania.

Podczas pięciu lat z okładem uczniowie zapoznawali się ze sobą, dzieci miały dużo czasu, aby ustalić pewne niewidoczne na zewnątrz, ale istniejące wewnątrz zasady zachowania.

teraz nawet im się nie chce chcieć…

Uczniowie

"Uczniowie nasi niewinni są, a świadczą o tym ich niewinne pupy"

Dominujące jednostki narzuciły podział klasy na frakcje (grupy) i dobrze jest, jeśli są nimi osoby mądre, które z domu wyniosły szacunek do nauki i dorosłych. Niestety, takie dzieci są z natury ciche i spokojne, nie interesują się „oswajaniem” rówieśników lub dominacją nad nimi. Ale są słabsi w nauce, za to mocniejsi w… „gębie”, którzy chętnie sprawami „władzy” się zajmują, innych problemów nie posiadając. Nauka to dla nich nuda. Próbują swoich sił z nowym nauczycielem jako pierwsi: „Tamta pani nas tak nie męczyła!” – wołają, „Myśmy tego nie przerabiali!”- kłamią, „Poprzedni nauczyciel nie robił nam tylu sprawdzianów i nie stawiał tylu pał!” – zmyślają i zagadują, byle nie męczyć się nauką.

Jeśli nie uda im się, sięgają po pomoc rodziców, pedagoga, dyrekcji, którzy „temperują wymagania nowego nauczyciela”, robią wszystko, aby klasa nie buntowała się, bo jak to wygląda: „Moja córka miała zawsze piątki, niemożliwe, aby nagle spadła do oceny dopuszczającej?! To wina nauczyciela!”- sypią się komentarze. Rodzice często nie mają pojęcia o tym, że różnica w programie nauczania klasy piątej w porównaniu z klasą szóstą to przeskok, z którym ich dzieci nie mogą nie dać sobie rady bez ich pomocy.

Przywódcy frakcji

Około 80% czasu wolnego w klasach szóstych i gimnazjalnych nauczyciele poświęcają na wymyślaniu sposobów, „jak przekonać, zachęcić, przechytrzyć, zainteresować uczniów tematem lekcji”. W zasadzie chodzi o zdobycie „zaufania” odpowiedniej frakcji, która dominuje nad pozostałymi uczniami. „Namierzenie” jednostek zarządzających nie jest trudne. Wśród chłopców klas piątych i szóstych są to z reguły „spadochroniarze” powtarzający rok lub wyżsi i silniejsi fizycznie. Piętnastolatek jako szóstoklasista to osoba znana niejednej radzie pedagogicznej, spędzająca sen z powiek wielu ojcom i matkom dzieci posyłanych do szkoły, a nie do wojska. Uczeń ten bowiem narzuca z reguły zasady fali wojskowej w klasie, na przykład młodsi/słabsi noszą za nim tornister lub uzupełniają jego zeszyty, oddają pieniądze na papierosy itp. Imponuje im siłą i prostotą patrzenia na świat, jawną arogancją do nauczycieli i szkolnego otoczenia. Daje w zamian poczucie bezpieczeństwa przed agresją ze strony innych chłopców z innych klas. Z kolei dominująca dziewczyna to taka, która z reguły jest największym autorytetem mody lub największą autorką plotek, histeryczką, potrafi jednego dnia przymilać się do jednej, a kolejnego dnia do drugiej nauczycielki. W ten sposób zbudowane „wsparcie” dorosłych wykorzystuje, aby podporządkować sobie koleżanki. Podobnie jak chłopak jest nadpobudliwa i roszczeniowa, każdy, kto nie ulega jej wpływom, może być wrogiem, a naprzykrzać to ona się potrafi. Są i takie osoby, których dominacja wynika z bycia członkiem jakiejś subkultury, blokowego gangu, drużyny sportowców, którzy często popijają piwo w parku, biją się z kim popadnie itp. Niestety, zjawisko stosowania używek, papierosów i alkoholu nie dotyczy tylko gimnazjalistów i licealistów.

Frakcja rządzi

Ogromną wagę w kształtowaniu się frakcji w danych społecznościach klas szkolnych odgrywa wychowawca. Jeśli pokazuje uczniom, że tego czy owego wyróżnia, traktuje inaczej niż powinien, bezwolnie daje się wciągać do jakiejś konkretnej frakcji. Złego wychowawcę poznać po klasie i odwrotnie. Jeśli uczniowie słuchają tylko wychowawcę, tylko na jego lekcjach są zdyscyplinowani i spokojni, to oznacza, że jest „kupiony”, czyli wciągnięty w działanie frakcji. Wychowawca taki w dobrej wierze reaguje na każdą „zachciankę” klasy włącznie z przedyskutowaniem na lekcji „zmiany pana od wf”, ponieważ ten każe za dużo biegać na zajęciach, a frakcje wolą koszykówkę. Także wzywa do szkoły rodziców, bo „klasa zgłasza problemy z panem od informatyki”. Tak naprawdę jednak jest manipulowany przez „zdolnych inaczej”, czyli uczniów zajmujących się zarządzaniem szkołą, a nie nauką. To oni mają z reguły problemy z nauką, zaległymi sprawdzianami i ocenami. Na zamówienie wychowawca wszczyna wojnę o…, w każdym razie nie o to, co potrzeba. Mit mówiący o tym, że nauczyciel może być partnerem dla ucznia, to pozostałość po próbach demokratyzowania życia szkolnego w połowie lat 90-tych. W ogóle założenie tej idei było błędne i zupełnie nierealne. Wyobraźmy sobie nauczyciela, którzy chcąc wyegzekwować zadanie domowe, wciąż komentuje jego brak w zeszycie ucznia: „Trudno, kiedyś odrobisz…”

Dlaczego nauczyciele często przymykają oczy na działanie frakcji? W przypadku „przerośniętych” uczniów muszą ich obecność tolerować. Zwykle angażują takie jednostki do jakichś lżejszych prac klasowych, aby w ogóle je czymś zająć, bo nauką nie można. Pozostała frakcje bywają wygodne i bezpieczne, dopóki nie rozpanoszą się całkiem w klasie. Bywa, że klasy odżywają, kiedy takie jednostki zachorują i przez kilka dni nie ma ich w szkole. Wówczas wszyscy nauczyciele jakoś dostrzegają w klasie potencjał naukowy i pozytywne zmiany. Przywódcy frakcji wspomagają pracę wychowawców tam i w takich momentach, kiedy dorośli wydają się bezsilni. W zamian za poparcie własne, przywódcy są wspierani także w okresach klasyfikacji. Wychowawca może zawsze sugerować, prosić innego nauczyciela, by tę lub tamtą osobę premiował za to czy tamto wydarzenie. Najdobitniej istnienie frakcji, grup i osób dominujących w klasie dostrzega nowy nauczyciel lub nowy uczeń.

Diagnozowanie i zapobieganie

Stopień działania i wpływu jednostek „zdolnych inaczej”, leniwych i zbuntowanych ulega zmniejszaniu wraz ze wzrostem i rozwojem uczniów. W szkołach średnich najczęściej rolę przywódców grup rówieśników chcą odgrywać jednostki, które w szkole podstawowej i gimnazjum same były „podporządkowane” jednostkom przywódczym. Teraz czują się dojrzałe do prowadzenia gry z systemem edukacyjnym. Jeśli trafią na podobnych sobie, przez rok mogą „porządzić”. W klasie drugiej z reguły stanowią zamierzchłą historię. Szkoła średnia różni się bowiem tym od szkoły podstawowej lub gimnazjum, że nie ma przymusu kończenia jej.

Podczas rozmowy z dziećmi zadajcie im Państwo pytanie: „Czy twój wychowawca interesuje się tobą i kiedykolwiek z tobą rozmawiał?”, „Kto rządzi w twojej klasie?”, „Ilu nauczycieli zmieniliście w swojej klasie?” albo wprost: „Boisz się chodzić do twojej klasy?” Jeśli na którekolwiek z tak postawionych pytań dziecko odpowie negatywnie i wyczujecie, że naprawdę boi się klasy, natychmiast przenieście je do innej klasy lub szkoły. Ponadto po zachowaniu i stopniu arogancji własnego dziecka, poziomu kłamstw i zaangażowania w życie szkolne można poznać, czy chodzi tam, bo chce się uczyć, czy po to, aby się bawić kosztem innych lub nauki. Zwróćcie uwagę na fakt, czy wasze dziecko w ogóle otwiera tornister i wyciąga książki, aby się w domu uczyć? Jeśli tego nie robi, nie ma nigdy nic na zadanie, zmieńcie szkołę, bo to oznacza, że nauczyciele nie sprawdzają zadań i nie zadają ich. Boją się pracy lub przeszli na stronę frakcji rządzącej klasą i to ona nie życzy sobie pracować w domu.

22.07.2008 r.