Disco robaczki

Film/animacja/2008/premiera polska: 2010/Dania-Niemcy
Reżyseria: Thomas Borch Nielsen
Scenariusz: Morten Dragsted
Główne postacie: Bjarne – Bogdan (głos: M. Hycnar), Gloria – Gocha (głos: B. Kałużna), Niller – Nerwal (głos: T. Karolak), Tytus (głos: T. Steciuk), Kadrowa (głos: A. Matysiak), Edward (głos: Z. Wodecki) i inni.

Pomysł filmu to podobnie jak w „Klopsikach…” pokazanie „zakręconego” przedstawiciela młodego pokolenia, który chce porzucić stereotypy, obalić konwenanse i przekonać się na własnej skórze, jaki to karkołomny wyczyn. Zmaganie się z przeciwnościami losu, ograniczeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi to cel życia Bogdana – dżdżownicy. Któregoś dnia odkrył on w sobie zdolności muzyczne, ściślej: wokalne i zamiłowanie do disco. Włączył starą płytę rodem z lat 80-tych. Gdy zagrała muzyka, zauważył, że jego ciało zaczyna żyć w jej rytmach.

Disco robaczki

Próby w magazynie

Osią wydarzeń są dążenia Bogdana i jego przyjaciół do osiągnięcia celu, jakim jest założenie, nauczenie, zgranie się zespołu, występ na konkursie i zwycięstwo. Proces ten został w bajce pokazany w bardzo dużym skrócie i uproszczeniu. Z tego powodu film przypomina nieco reklamę sklepu ze sprzętem muzycznym: wejdź do sklepu, kup gitarę, perkusję i klawisze, zaproś kolegów do zespołu i zrób karierę – wszystko w 2-3 dni… Nonsens.

Próba generalna w kostiumach

Świat, w którym żyje Bogdan, jest totalnie nieprzyjazny i toksyczny, życie w nim grozi śmiercią, znienawidzeniem samego siebie. Już fakt, iż jest się dżdżownicą, wywołuje odruchy samobójcze. Wszelkiego rodzaju insekty i śmierdzące bąki gardzą gatunkiem dżdżownic, ponieważ te nie mają kończyn, żyją pod ziemią i „żrą ziemię”. Z każdej strony czyhają na nie zakazy i dyskryminacja, nie mogą brać udziału w konkursach muzycznych ani w życiu publicznym.

Nie dosyć że Bogdan urodził się dżdżownicą, jest gatunkiem, rasą zwierząt dyskryminowanych, to jeszcze jego rodzice tworzą toksyczny związek. Ojciec jest pantoflarzem i nie ma w domu nic do powiedzenia. Z kolei matka jest osoba niezrównoważoną i nadpobudliwą, dominuje nad wszystkimi i każdą decyzję podjmuje sama, często bezmyślnie i pod wpływem emocji. Swoich mężczyzn traktuje jak żołnierzy, muszą bez szemrania wypełniać jej rozkazy. Wydziera się na nich i terroryzuje, nie pozwala się rozwijać i realizować własnych marzeń, mężowi i synowi.

Łopata to droga do śmierci...

W każdej chwili biedne dżdżownice mogą też zostać nagle wykopane i użyte do celów, do jakich najbardziej się nadają. Mogą mianowicie stać się w jednej sekundzie karmą dla ryb, przynętą nabijaną na haczyk przez wędkarzy…

W takim świecie rzeczywiście nie da się żyć, takiego świata nie można sobie nawet wyobrazić. To zostało przerysowane. Bogdana i jego przyjaciół nie można oglądać, im należy współczuć. Żal i empatia odbiera przyjemność oglądania, przeszkadza w zachwycaniu się wątkiem muzycznym. Dobór hitów disco na czele z „Disco Inferno”, „YMCA”, „I Will Survive”, utworami sprzed 20-30 laty mało wciągający. W ucho wpada tylko: „Co chwilę męczy mnie A D H D….” Jakoś mało śmieszna adaptacja piosenki.

Bogdan z Gochą - zakochani?

Bajka „Disco robaczki” może być odczytana jako metafora mówiąca o tym, iż każdy człowiek ma szansę na sukces. Namalowana i animowana naprawdę bardzo dobrze, bez kompleksów w stosunku do produkcji wielkich US – wytwórni.

Uwagi krytyczne – nie musisz tego czytać.

1. Scenariusz: nie został przemyślany do końca. Jeśli chodzi o filmy skierowane do dzieci, to jestem bardzo krytyczny. Jest to grupa widzów, którym w zasadzie wszystko można „wcisnąć”, każdy kit i rodzaj empatii. W tym wypadku zamiast bawić się dzieci raczej zmuszone są do rozżalania się nad dość tragicznym losem dżdżownic. Brakowało tu jeszcze wskazania na ptactwo i drób, a także inne zwierzęta stanowiące w środowisku naturalnym wroga dżdżownic i długo by je wymieniać. Łańcuch pokarmowy zwierząt żywiących się „Disco robaczkami” jest spory. Wielu milusińskich po seansie zadaje rodzicom pytania, jak mój syn, typu: „Tato, ale nie będziemy łowić na dżdżownice, obiecaj, proszę?!” Chyba nie o tego typu emocje chodziło?

Oficjalny trailer

[http://www.youtube.com/watch?v=oB4OJrnYeaM]

2. Muzycznie: Doskonały film J. Badhama „Gorączka sobotniej nocy” (1977) z niezapomnianą rolą Johna Travolty i muzyką Bee Gees to już klasyka i tło muzycznego odniesienia, pomysłu na bajkę o dżdżownicach. Niestety, odwołań akurat do tych motywów w kinie współczesnym, do gestów tanecznych Travolty, jest za dużo. Dorosły widz je kojarzy, dla polskich dzieci są zupełnie nieczytelne i mało zabawne. Utrwalanie ich w młodych umysłach uważam za zbyt archaiczne. Twórcy poszli na skróty lub tworzyli dzieło pod gusta określonego US/EU- widza pamiętającego lata 70-80-te. Dlatego dla mnie to pomyłka. Wygląda na to, iż target docelowy to widz 50-60-letni. Bajka dla dziadków, którzy najczęściej chodzą do kina z wnuczętami? Dla dzieci zatem traumatyczna fabuła wzbudzająca empatię a dla dziadków kilka wspomnień. Dla współczesnego młodego widza muzyka z tylnych półek lamusa.

Ocena za spójność gatunkową i za całość