częste mycie skraca życie

Po wynalezieniu przez Marię Skłodowską-Curie radu znalazł on wszechstronne zastosowanie. Dodawano go do wszystkiego, uznając za bardzo pożądany. A zatem był obecny w środkach czystości, kosmetykach a nawet w paszach dla zwierząt. O zgrozo, zauważą niektórzy, przecież mówimy o pierwiastku promieniotwórczym!?

Dzisiaj możemy się dziwić, że wielcy profesorowie Sorbony nie przewidzieli skutków działania promieniowania, ale taki był wówczas stan wiedzy, zupełnie nowych jej dziedzin? Właśnie. Z nauką jest tak, jak z lekarstwami – przynajmniej niektórymi. Jedną dolegliwość leczą, inne inicjują lub pogłębiają. Nauka odkrywa prawa fizyki, ale ma poważne problemy z praktycznym ich zastosowaniem, a często skupia się na ich sile destrukcyjnej.

Świat chemicznych odkryć otacza człowieka z każdej strony. Pomyje biblijne karmiły jeszcze świnie i biedotę. Średniowieczny święty Aleksy leżał pod schodami domu swego ojca, wylewano na niego pomyje i w ten sposób mógł przetrwać. Mycie naczyń dawniej oznaczało zrzucanie z talerzy resztek do specjalnych naczyń wraz z wodą, którą przemywano „statki”. Współczesne gospodarstwa domowe zużywają hektolitry czystej wody i dodają do tego detergenty. Mają one za zadanie rozpuszczać tłuszcze i inne związki organiczne tak, aby śladu po nich nie zostało. Dobra nasza, ktoś powie, ale kiedy mamy do czynienia z większym niebezpieczeństwem, gdy zjemy posiłek z talerza zabrudzonego wczorajszymi ziemniakami, czy też gdy zjemy zupę z talerza z niespłukanymi detergentami i rozpuszczonymi związkami organicznymi?

nawozy sztuczne

nawozy sztuczne

lekarstwa

lekarstwa

detergenty

detergenty

Oczywiście, wielkie koncerny uspokajają konsumentów zdaniami typu: „Wydajemy miliardy na badania naukowe, aby sprawdzić czy nasze produkty….” Ale przykład z radem jest precedensem  ponadczasowym. Naukowcy głowią się nad przedłużaniem życia ludzkiego, a za sto lat może się okazać, że ludzie w XXI w. byli do tego stopnia zacofani, że w higienie osobistej nadużywali …, w gastronomii przesadzali z …; do karmienia zwierząt stosowali …, wmawiali kobietom kosmetyki z dodatkiem …, a kultura agrarna oparta była na nawozach sztucznych obowiązkowo z domieszkami …. itd. – trzy kropeczki oznaczają pierwiastki chemiczne dzisiaj uważane za bezpieczne i nieodzowne w produkcji kosmetyków i innych chemikaliów, które otaczają nas z każdej strony.

„Częste mycie skraca życie” – zdanie trawestujące oryginalne powiedzenie (mycie – picie: aluzja do nadmiernego spożywania alkoholu) nabierające dzisiaj dodatkowych znaczeń. „Mycie” to symbol zalewu chemii, przed którą nie należy się bronić, ale trzeba mieć zdrowy rozsądek. Dla przykładu współczesne panie przed myciem naczyń zakładają rękawice ochronne, bo detergenty drażnią ich delikatną skórę. Następnie zalewają talerz np. po zupie detergentem i szorują, aby wypłukać go pod bieżącą wodą. Jakie są gwarancje pewności, że domownicy nie będą zlizywać detergentów z talerza wraz z kolejnym posiłkiem? Jaką mają pewność, że smarują się kremami, perfumują, malują, farbują, kąpią, sprzątają z użyciem bezpiecznych chemikaliów? Ktoś powie, że jest to pewność zbliżona do 100%, zbliżona, a więc nie stuprocentowa.

Gdy jeszcze 50 lat temu klient sklepu mięsnego kupował kilogram mięsa, aby nakarmić rodzinę, wiedział, że jest to mięso z konkretnego gatunku zwierzęcia i określonego miejsca na jego ciele, „żeberka czy nóżki”. Dzisiaj kupujemy pasztet wieprzowy, a w składzie drób, bo hodowla drobiu jest tańsza i służy on jako wypełniacz. Do tego  na opakowaniu owego pasztetu wyraźnie napisano, iż zawartość mięsa to 30%, reszta to kasze i inne składniki, w tym oczywiście chemia, chemia, chemia. Dawno temu, ludzie zjadali mięso zwierząt, dzisiaj, cóż, rozpuszczone szczątki, kości, jelita itd. – nic się nie zmarnuje, bo posłuży jako utrwalacz, żelatyna czy „wypełniacz”…

kosmetyki

kosmetyki

A czy ktoś zbadał kiedyś, jak zareaguje chemia z pasztetu drobiowego z chemią z kubka umytego detergentami plus chemia ulatniających się w kuchni związków chemicznych z różnego rodzaju past do podłóg, chusteczek nawilżonych chemią do mycia blatów, inną chemią służącą do zmywania lamp oświetleniowych oraz jeszcze inną chemią służącą do prania dywanów plus chemia oparów smażenia, gotowania chemicznie stymulowanych produktów plus chemia użyta do produkcji naczyń, mebli, podłóg, farb, którymi pomalowane są nasze domostwa? Czy czytelnicy pamiętają casus azbestu, którym wykładano, co się da, a po latach okazało się, iż jest rakotwórczy i nie można tak zwyczajnie się go pozbyć np. z dachu, ale należy azbestowe blachy utylizować?

Rozwój chemii poszedł tak daleko, że człowiek produkuje szereg bakterii żywiących się ludzkimi „pomyjami, „odpadami nie tylko ze stołu, albo zanieczyszczeniami ropopochodnymi, a następnie bakterie te mają tak zaprogramowane DNA, aby później obumierać i stawać się nawozem „przyjaznym dla środowiska”. Aż wierzyć się w to nie chce, bo samo określenie „przyjazny dla środowiska” kojarzymy z normami wyznaczanymi wg obecnego stanu wiedzy, a ten może okazać się już za kilka lat przestarzały.

Czy możliwe jest, aby w przyszłości zaprogramować ludzkie DNA w taki sposób, aby do życia wystarczało człowiekowi tylko powietrze? Zniknąłby zatem układ pokarmowy i wszelkie choroby z tym związane. Krew wzbogacałaby się w niezbędne związki chemiczne, biorąc je z powietrza. Na pytanie: „Czym ty właściwie żyjesz?” wielu młodych ludzi dzisiaj odpowiada: „powietrzem”. To taka sama metafora jak dawniej „częste mycie skraca życie” czy proroctwo?