Trener polskich siatkarzy Andrea Anastasi wielokrotnie podczas swojej pracy z kadrą prosząc o czas dla drużyny, mawiał: „Skoncentrujcie się na jednej akcji. Nie martwcie się o wynik całego meczu”. Chodziło mu o to, aby pobudzić sfrustrowanych i nieco zdezorientowanych zawodników do działania. Zauważył, iż boją się brać odpowiedzialności za własne działania, ponieważ każda strata punktu mogła prowadzić w konsekwencji do przegrania meczu. Taktyka trenera wielokrotnie się sprawdzała. W ten sposób budował swój zespół, „strząsał z nich strach”, który najwyraźniej „paraliżował” wszelkie przecież doskonale wyćwiczone elementy gry.
Porównując życie ludzkie z meczem drużyny sportowej, można twierdzić, iż zawsze chodzi o zwycięstwo, wygrany mecz, wygrane życie. Aby móc je osiągnąć, należy wytyczać sobie cele ważne do realizacji na teraz. Powiedzenia typu „Nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dzisiaj” jest najlepszym odzwierciedleniem maksymy pracy nad sobą obliczonej na sukces. Na przykładzie życia ucznia można zobaczyć, jak często lub jak rzadko człowiek potrafi koncentrować się na realizacji własnych strategicznych celów.
Powiedzmy, iż jest nim ukończenie szkoły podstawowej, potem gimnazjum, szkoły średniej i może studiów w taki sposób, aby po pierwsze czerpać przyjemność z uczenia się ulubionych gatunków wiedzy, po drugie zaś osiągać wyniki umożliwiające dalszy rozwój w pożądanym przez siebie kierunku kształcenia, zdobyć zawód i potem satysfakcjonującą pracę, płacę, standardy materialne.
Wielu uczniów i studentów ma świadomość, że kolejne szkoły to etapy do zdobywania zawodu. Duża część jednak odkłada zaangażowanie się w pracę nad własnym rozwojem na czas nieokreślony, najczęściej: „od klasówki do klasówki, od sprawdzianu do sprawdzianu, od egzaminu do egzaminu”, czyli podejmuje wysiłek zaledwie raz lub dwa razy na semestr po to, aby: „zakuć, zdać, zapomnieć”. Ważne dla nich staje się osiąganie promocji do kolejnej klasy, zupełnie nieistotna jest jakość ocen, a najmniej ważna staje się często realna wiedza, taka na lata.
Po zakończeniu szkoły pozostaje niewiele jej plus umiejętności w postaci czytania, pisania, liczenia itp., czyli niby dużo podręczników i wiedzy w niej, ale tak naprawdę kilka rzeczy do nauki lub „szlifowania”.

„Skoncentrujmy się na małym celu, na jednej poprawnie wykonanej akcji.” Realizacja małych celów daje wielkie zwycięstwa.
Sztuka stawiania sobie celów i dążenia do ich realizacji to przedmiot rozważań nieobecny w edukacji szkolnej i może też życiowej właśnie. W szkole i poza nią „wygrywają” swoje szczęście jednostki, które wytyczają sobie cel strategiczny – ukończenie szkoły, ale też codziennie podejmują decyzje o sformułowaniu celów cząstkowych: „chcę jutro na lekcjach błyszczeć wiedzą i przygotowaniem”. Stawianie takich celów jest procesem bardzo trudnym, bo wymaga zwiększonego wysiłku intelektualnego i fizycznego.
Różnica między ludźmi działającymi świadomie, stawiającymi sobie mniejsze cele i realizującymi je, a ludźmi określającymi tylko swoje cele strategiczne jest kolosalna. Już na poziomie szkół średnich młodzież placówek wyższych w rankingach nawet lokalnych czuje się „lepsza” – bardziej wartościowa od rówieśników z innych szkół, do których wystarczy chodzić, aby skończyć. Więcej się od nich wymaga i oni stawiają sobie ambitniejsze cele. Poznają w ten sposób wartość pracy i „zadzieranie nosów” jest jak najbardziej uzasadnione. Podczas gdy oni ciężko pracują, rówieśnicy tylko „chodzą do szkoły”, na wagary lub na melanże – nie rozwijają się, ponieważ nie stawiają sobie mniejszych celów.
Uczeń, zawodnik, pracownik przygotowujący się na kolejny dzień ciężkiej pracy pragnie osiągać sukcesy. Na lekcji, treningu, każdego dnia pracy można wyznaczyć sobie maleńki cel, który będzie krokiem w kierunku samorealizacji. To nie musi lub nie ma być cel prowadzący do spektakularnego sukcesu uzyskania kilku szóstek, pobicia rekordu świata, ale zwykłe „przyłożenie się do pracy”, zaangażowanie w wykonywane czynności. Tylko w ten sposób człowiek może wzmacniać swój rozwój i samoocenę. Kto tego nie robi, zachowuje się praktycznie jak dziecko we mgle – podąża w intuicyjnie wybranym kierunku, często określonym przez rodziców, środowisko lokalne, modę, ale dalekie od jego własnych potrzeb. „Płynąć z nurtem życia” – ulegać spontanicznie losowi, poddawać się, nie decydować samodzielnie o własnej przyszłości to droga prowadząca do życiowych porażek.
Realizacja niewielkich celów, stawianie ich sobie rozwija i kształci. W ten i tylko w ten sposób możemy osiągać cele strategiczne i na koniec życia pomyśleć: „Zrobiłam(łem) wszystko, co miałem do zrobienia i jestem z tego zadowolona(ny).” Dotyczy to także dorosłego życia, które w bajkach następuje po wersie „…i żyli długo i szczęśliwie”. Każda monotonia prowadzi do spadku ochoty do działania. Na szczęście poza pracą zawodową są także różne inne dziedziny zainteresowań, pasji, w których można odnaleźć satysfakcję, rozwój i szczęście. Trzeba po nie sięgać, wyznaczając sobie małe cele, na kilka dni, tygodni, miesięcy…