Brazylia po finale

Trener Luiz Felipe Scolari po porażce Brazylii z Holandią w meczu o trzecie miejsce powiedział, że jego piłkarze zrobili wszystko, co mogli. Fani piłkarscy z całego świata i Brazylijczycy spodziewali się czegoś więcej. Czekali głównie na eksplozję techniki i walki, na „deszcz” goli zdobywanych przez Neymara i jego kolegów. Przed mundialem wierzyliśmy, że Brazylia zdobędzie mistrzostwo świata, a chcieliśmy podziwiać styl i być przy tym, gdy piłkarze „Canarinhos” wypunktują resztę świata. Tak się jednak nie stało. Drużyna wyceniana na ponad 400 milionów euro zawiodła na całej linii, nie tylko ona.

Scolari podzielił los Franciszka Smudy, popadł w kompleks niższości przed „gwiazdami”. Zarządzał drużyną herosów okrzykniętych mistrzami jeszcze przed mundialem. Większość z nich pracuje w klubach europejskich i otrzymuje honoraria, o jakich przeciętny zawodnik ligi Ameryki Południowej może tylko pomarzyć. Jakkolwiek w klubach są wyceniani i oceniani za rezultaty, a nie za bycie gwiazdami i potrzebują dyscypliny jak każdy pracownik – bez gwiazdorzenia.

Gdyby tylko praca reprezentanta polegała na wożeniu się po mieście z całą drużyną w odkrytym autobusie, nie byłoby problemu. Gdy przyszło do rywalizacji, okazało się, że cała liga Europy pracuje na sukcesy gwiazd rodem z Brazylii, Urugwaju, Argentyny i innych. Bez pomocy kolegów drużyn ligowych Messi i inni okazywali się zwykłymi przeciętniakami. Czy zatem są przeszacowani?

Niemcy mistrzami świata 2014

Niemcy mistrzami świata 2014

Zapewne, ale kolejny raz udawaliśmy, że o tym nie wiemy i liczymy na dobrą grę. Syndrom Lewandowskiego, świetnego zawodnika ligowego, ale słabego reprezentanta, rozciągał się niczym mgła nad większością reprezentacji narodowych, nad ich szkoleniem i systemem naboru. Potwierdził znaną tezę o tym, że pieniądze nie grają. Reprezentacje z dorobkiem i mające w składzie wielkie gwiazdy zarabiające po 20 mln euro rocznie znikały z turnieju już w fazie grupowej. Los Anglików, Hiszpanów podzieliły Portugalia, Francja, a także Urugwaj, Rosja i inne. Nie tego się spodziewaliśmy.

Euro 2012 i rozgrywki Ligi Mistrzów stworzyły przekonanie, iż poza Europą w piłkę nożna gra się o wiele gorzej. Oczywiście poza Brazylią, Urugwajem czy Argentyną nikt nie mógłby nawiązać „z nami” równorzędnej gry. Tymczasem pojawiła się grupa drużyn nie tylko walczących, ale technicznie lepszych od europejskich z Nigerią, Urugwajem, Algierią, Kostaryką i Kolumbią na czele.

Większość zawodników drużyn narodowych jest nam znana z meczy ligowych i rozgrywek klubowych drużyn europejskich. To zaszczyt, że możemy ich oglądać na co dzień w pracy na boiskach Primera Division, Premiership, Bundesligi, Ligue One, Serie A itd. Niestety, w reprezentacjach narodowych gwiazdy pojedynczych zawodników nie świecą takim blaskiem. Ronaldo, Messi, Suarez, Roben, Neymar i inni potrafią wspomagać drużynę, ale nie są w stanie wygrywać meczy w pojedynkę. Budowanie na nich reprezentacji może zakończyć się katastrofą, na boisku nie gra mitologia i marketing, ale prawdziwi zawodowcy.

Nie wszyscy mogli cieszyć się z dobrze wykonanej roboty, tak po prostu. Piłka nożna to gra zespołowa i nawet jeśli gwiazda ma słabszy dzień, koledzy są w stanie ją wspomagać. Nie mieli z tym problemu Niemcy, bo są wychowywani od dziecka (od początków kariery), że trzeba biegać, grać, grać, biegać do końca, a wynik sam przyjdzie. Dlatego to ich mentalność ciężkiej pracy zawsze wygrywa. Zresztą podobne nastawienie widać u Holendrów czy Belgów.

Mario Goetze - strzelec jedynej bramki finału

Mario Goetze – strzelec jedynej bramki finału

Brazylia 2014 to były wspaniałe mistrzostwa, około 3 goli przypadało na mecz, co należy do rzadkości. Przyjemnie się oglądało wszystkie mecze przed telewizorem. Znów wygrali Niemcy, którzy w fazie grupowej mieli zaledwie jeden super mecz i kilka na ocenę dostateczną. Pokazali jednak, iż są mistrzami w grze o stawkę, ten stres dodatkowo ich motywował.

Chciałoby się widzieć za 4 lata na kolejnym mundialu polską reprezentację, ale bądźmy realistami. Kraje przewyższające Polskę wielokrotnie infrastrukturą sportową (także systemem naboru i szkoleń, promotorami, reklamą itp.), dochodem narodowym i liczbą ludności, a więc potencjalnymi talentami piłkarskimi, też były nieobecne w Brazylii. Musimy się więc zadowolić polską ligą i… szybko zbliżającymi się mistrzostwami siatkówki w Polsce.