Pojmowanie Boga wiąże się ze światopoglądem dualistycznym obecnym od starożytności. Wywodzi się od Arystotelesa (384-322 p.n.e.), filozofa, który stwierdził, że człowiek składa się z materii i formy, ciała i duszy. Święty Tomasz z Akwinu (1225-1274) podzielał te poglądy z małymi korektami, tworząc podstawy chrześcijaństwa. Arystoteles twierdził, iż dusza to pierwiastek niematerialny, który nie może istnieć bez ciała, z kolei św. Tomasz wyjaśniał, że dusza to byt niezależny mogący żyć samodzielnie. To podejście spopularyzowało pogląd przypisujący duszy nieśmiertelność. Że ciało jest materią, każdy wie, bo widzi, natomiast czym jest dusza? Najprościej, analogicznie można powiedzieć: tym, czego nie widać? Podobnie też nie widać Boga, który jest obiektem kultów religinych, ale że On jest, wyznawcy nie mają wątpliwości. Brak wątpliwości w Jego istnienie to sedno wiary.
Od ustaleń wspomnianych filozofów minęły tysiące lub setki lat. Coś w tym czasie się zmieniło w postrzeganiu świata materii i ducha. Zmiany te mogliśmy obserwować dzięki ciężkiej pracy takich badaczy jak M. Kopernik, G. Galileusz, J. Kepler, I. Newton, E. Hubble, A. Einstein, S. Hawking i inni.
Każda epoka ma swoje problemy, a także systemy wartości dotyczące miejsca człowieka w świecie i Boga. Powiedzmy, że dawniej patrzono na Niego jak na pana Ziemi, a po odkryciach Kopernika i Galileusza być może jako pana Układu Słonecznego. Współcześnie dzięki odkryciom astronomów i fizyków możemy lub powinniśmy patrzeć na Boga jak na władcę Wszechświata.
Teoria Wielkiego Wybuchu wskazuje na początki Wszechświata jako na szereg procesów fizycznych, które przed 14 mld lat spowodowały pojawienie się ciał niebieskich. Wzięły się one z niczego, a raczej powstały w wyniku działań czystej energii, która zamieniała się w materię, gazy i inne pierwiastki znane dzisiaj z tablicy Mendelejewa. Tak powstały galaktyki i Układ Słoneczny. W ten sam sposób znany nam Wszechświat może się znów rozpaść na czystą energię, protony, neutrony, atomy, czyli na byty niewidzialne ludzkim okiem. Wszystkimi tymi procesami zarządza Bóg.
Definicja Boga
Racjonalne a nie metafizyczne podejście do Boga wymusza rozwój nauki, której rolą jest dociekanie istoty rzeczy. Na szczycie piramidy potrzeb intelektualnych człowieka stoi pytanie o wiedzę na temat istoty boskości. Jako siła, energia stworzenia Bóg jest stwórcą doskonałym, wszechwładnym i wszechobecnym, rządzi Wszechświatem, choć określenie rządzić należałoby zamienić na: wpływa lub nadaje moc.
Podobnie jest obecny w każdej ludzkiej komórce i atomie, z jakiego się składa ciało. Widzimy ją także w duszy, bo jej centrum stanowią procesy myślowe, a rozum to także energia, czyli Bóg. Wszystkie cechy boskości jako ideału, do którego dąży człowiek i po śmierci się z Nim łączy są racjonalnie uzasadnione, przy czym wiele z nich nie odgrywa żadnej kosmicznej roli. Należą do nich prawa regulujące zasady relacji społecznych ludzi, pojmowanie człowieczeństwa, świata, prawda i fałsz, dobro i zło. Wszystkie one powstały po to, aby de facto podtrzymywać ludzki gatunek, bez nich ludzie szybko by wyginęli, mordując się nawzajem.
Bóg jest energią, siłą trzymającą razem Wszechświat i wypełnia przestrzń kosmiczną. To jest wielkie, piękne i współcześnie zrozumiałe bardziej niż Bóg jako Sędzia Sprawiedliwy, kochający i karzący, ponieważ takie kategorie jak sprawiedliwość, miłość czy kara w kosmosie nie istnieją. Są obecne tylko w relacjach międzyludzkich.
Kwestia śmierci
Dopóki istnieje boska energia, nie ma śmierci. Jest obumieranie, starzenie się, ale nie ma kresu. Człowiek przestanie istnieć dopiero wtedy, gdy zniknie Wszechświat. Nawet po wypaleniu się Słońca za kilka miliardów lat, kiedy woda z Ziemi wyparuje i nie będzie tu życia, człowiek nie umrze. Przetrwa w postaci energii i odrodzi sią jako gatunek tam, gdzie będą dogodne warunki do tego. Nie musi wyglądać, jak wygląda homo sapiens, ale będzie istotą myślącą. Współczesny podbój kosmosu i poszukiwania planet podobnych do Ziemi jest naturalną potrzebą posiadania „planu awaryjnego”. Nie dotyczy to Boga, w Jego mocy jest przeniesienia życia do innego miejsca w kosmosie bez statków kosmicznych napędzanych reaktorami atomowymi.
Energia życia Wszechświata pochodząca od Boga przypomina powietrze, którym napełnia się baloniki podczas dziecięcych zabaw. Napełnione dają radość i przyjemność maluchom. Po imprezie są dziurawione. Wdmuchane i potem spuszczone powietrze łączy się z atmosferą, materiał baloników podlega rozkładowi przez lata. Zarówno powietrze z balonika jak i materia, z jakiej powstał, już nigdy nie spotkają się ze sobą w takiej formie, w tym samym czasie i przestrzeni.
Niemniej jednak ich atomy pozostają na Ziemi i mogą być użyte ponownie, łącząc się z powietrzem i glebą. Tak samo jest z życiem człowieka, dlatego nie ma śmierci tylko przejście z jednego w drugi stan – oba oznaczają byt, niebyt nie istnieje, dopóki nie zniknie w czarnej dziurze Wszechświat. Człowiek nie ma na to wpływu.
Bóg jest siłą, pierwotną energią, która faktycznie kieruje każdym ruchem Wszechświata, człowieka także w rozmiarze globalnym. Może on co prawda wsłuchiwać się w swoją wolną wolę, zajmować się pracą i tym, co lubi robić, spełniać marzenia, ale tak czy inaczej pozostaje zlepkiem atomów połączonych energią, na którą nie ma i nigdy nie będzie miał długoterminowego wpływu. Każda energia dodatnia bowiem musi się równoważyć z ujemną i zdematerializować, aby pojawić się w innym miejscu, przestrzeni, czasie.
Boskie potrzeby
Bóg jako czysta energia nie potrzebuje wyznawców i instytucji ich wspierających, lajków na FB, kościołów, kapłanów itd., co nie oznacza, że nie można z tego typu zajęć zrobić życiowych pasji i posłannictwa. Nie ma konieczności jednak dziękować Bogu Wszechświata za to, że jest. On trwał, trwa i będzie trwał także bez człowieka, bez Układu Słonecznego czy Ziemi, na której pojawił się pod postacią rozpoznawalną przez ludzi. Jako jedyny gatunek na planecie tylko człowiek ma świadomość Jego istnienia jako Pana Wszechświata od czasów odkryć astronomicznych i A. Einsteina.
Nie ma możliwości komunikacji z Bogiem, którego nie widać, za to widoczne są efekty jego działania: Wszechświat z człowiekiem na czele. Pomimo to przez cały czas mamy z Nim innego rodzaju kontakt bioenergetyczny. Dopóki człowiek rusza się, oddycha, działa, dopóty ma racjonalny i empiryczny dowód na istnienie Boga. Gdy przestaje oddychać, umiera, obumiera, rozkłada się, wówczas staje się niewidoczną dla świata częścią tej boskiej energii i traci świadomość bytu, ale nie ginie, zamienia się w energię. Grawitacja Ziemi przytrzyma a czas rozniesie cząstki tej energii po świecie i Wszechświecie, pojawi się ona jako atom, część składowa w różnych miejscach natury, jaką znamy lub kosmosu.
Boska energia jest widziana tylko wtedy ludzkim okiem, gdy przybierze znane człowiekowi kształty (trawa, budynki, ludzie, zwierzęta, góry, gwiazdy). To, że jej nie widzimy, nie oznacza, że jej nie ma (grawitacja, powietrze, energia) lub że Wszechświat się nie zmienia z każdą chwilą. Nikt nigdy nie widział Boga, chociaż wszyscy na Niego patrzymy. Jest On i był wszędzie, dosłownie, ale nie pod postacią rozpoznawanej materii. Dążymy do Niego poprzez życie, które się wypala w nas wraz z życiową energią. Potem łączymy się z Nim, aby trwać po wieki, aż do końca Wszechświata, jaki znamy.