Bezużyteczna wiedza

Dawniej szkoła jawiła się jako miejsce niosące „oświecenie” – wiedzę. W erze internetu uczniowie szybciej niż w szkole mogą zdobyć wiadomości o świecie. Wystarczy siedzieć w domu i wgapiać się w wyświetlacz laptopa lub monitor peceta. Użytkownicy raczej wybierają „taplanie się” w tej samej wodzie, porównując uczenie się z kąpaniem. Internauci w wieku szkolnym koncentrują się na obserwacji facebooka, aska, instagramu, twittera itp., co bardziej przypomina właśnie „leżenie w wannie” w ciepłej wodzie, do której tylko od czasu do czasu „dolewa się świeżej wody” – nowych treści, może ~15%. Większość newsów na portalach społecznościowych to ta sama grupa filmów i memów krążących miesiącami na forach, ale odkrywana i promowana przez coraz to nowych użytkowników grupy.

Uczniowie współcześni nie mają wyrobionej świadomości wagi wiedzy, a posiadanie jej nie jest wartością warunkującą szczęście lub sukscesy szkolne, towarzyskie itp. Pokolenia wyznające zasadę chęci posiadania na własność jakiejkolwiek wiedzy naukowej odchodzi na emeryturę. Użytkownicy internetu mogą wszystko „wygooglać”, więc po cóż się tego uczyć i męczyć mózgi?  Jeszcze tylko w podstawówce dzieci podziwiają wiedzę nauczycieli w sposób bezkrytyczny, bo system edukacyjny wmawia im, że nauka to droga do życiowych sukcesów. W gimnazjach młodzież stanowczo pyta: „A po co nam ta wiedza?”. Z kolei w szkołach średnich młodzież buntuje się, mówiąc: „To przeterminowane nudy, to bezużyteczna wiedza i nie chcemy się tego uczyć!”.

Szkoła współcześnie staje się punktem kontaktowym, gdzie spotyka się ze sobą grono losowo złączonych ludzi. System poznaje ich ze sobą tylko po to, aby po zajęciach mogli zakładać wspólne fora i przynależeć do czegokolwiek, obserwować kogokolwiek, znajomych i nieznajomych, komentować ich wpisy i modlić się o lajki dla wpisów własnych. Określenia „czegokolwiek” i „kogokolwiek” sygnalizują po pierwsze potrzebę integracji z grupą, a po drugie potrzebę posiadania znajomych z „reala”, którzy będą dostarczać materiałów do komentowania, zabierać głos, lajkować i wykonywać inne czynności online. Jak zdobyć wiedzę i umiejętności w znaczeniu szkolnym i życiowym odnośnie przyszłego zawodu, to temat nieistotny na forach i w komentarzach uczniów.

Ważniejsze jest istnienie w sieci, a zatem np. robienie selfie, dowcipne ich komentowanie, reklamowanie samego siebie, tworzenie wizerunku aktywnego, mądrego, sprawnego fizycznie, pięknego, wrzucanie” ciekawostek”, których jeszcze nikt nie przekopiował na swoim profilu itd., itp. Dla uczniów ciekawsze jest krytykowanie wymagań szkolnych nauczyciela niż refleksja nad tym, ile można się od niego nauczyć. W sieci dzieci i młodzież ma złudzenie tworzenia czegoś, to jest jakaś kreacja, ale… niemal niepotrzebna w szkole. Zwykle przypomina ona pamiętnik z dzieciństwa. Kiedy sięgamy po takie dzieło, we własnych wpisach dostrzegamy naiwność, pustkę i niedojrzałość już kilka godzin po. Problem w tym, że internet i życie w nim powoduje, iż wpisy internautów w wieku 20+, 30+ i starszych przypominają kartki z pamiętników dzieci.

Encyklopedia - zbiór bezużytecznej wiedzy, która nie jest trendy?

Encyklopedia – zbiór bezużytecznej wiedzy, która nie jest trendy?

 

Dla przykładu wpis matki lat 21 pod zdjęciem dziecka lat 2: „Jaka śliczna istota, a jaka fotogeniczna, będzie modelką, bo wie, jak się ustawić do zdjęcia” – to ma być dowcipne i zdobyć co najmniej 200 lajków. I dla porównania wpis matki lat 45 pod zdjęciem córki lat 24: „Jaka śliczna moja córeńka, wypisz wymaluj Angelina Jolie. Może jeszcze zostanie gwiazdą…” – to też ma być dowcipne. Dla porównania wpis dziewczynki 8-letniej na asku pod zdjęciem swojej lalki: „Jaka ona śliczna, moja Barbionka. Gdy jestem w szkole, bardzo za nią tęsknię i ona za mną pewnie też”.

Brak kontaktu z nauką, zamykanie się na „bezużyteczną wiedzę” – niechęć do posiadania jakiejś wiedzy czy rozwijanie umiejętności powoduje, iż człowiek traci dystans do samego siebie i uwstecznia się. Gdy patrzymy na internetowe wpisy dziecka a potem na wpisy dorosłych i stwierdzamy, że one niczym się nie różnią, to sprawa z zabawnej i towarzyskiej staje się poważniejsza. Rosną nam generacje niedojrzałych ludzi, którym się wydaje, że wystarczy włączyć się do grona znajomych i można „wieść wspaniałe życie”! Podczas gdy tak naprawdę siedzenie w necie nie ma z tym wiele wspólnego. Przerabianie podobnych wpisów, myśli, memów, cytatów, filmów, mielenie tego samego tematu podawanego codziennie przez innych użytkowników nikogo nie wzbogaca. Wykształcenie jest takim antidotum na życiowe nudy także internetowe, bo powoduje, iż niektórych rzeczy po prostu się nie robi, nie powinno się, nie wypada lub nie przystoi. Człowiek posiadający wiedzę i rozwijający się z czasem wyrabia w sobie taki wewnętrzny głos mówiący między innymi, że z facebooka i powtarzania tych samych komentarzy po prostu się wyrasta.

Nauka, uczenie się i rozwój pozwala człowiekowi poznawać siebie samego, dojrzewać, dorastać, nabierać dystansu do przeszłości, znajdować smak życia i granice umiaru. Fajnie, że są portale społecznościowe i można się na nich integrować, ale z potrzeby integracji wyrastamy i im prędzej zdajemy sobie z tego sprawę, tym szybciej odnajdujemy szczęście.