Adamek – Kostecki – Froch

Przed chwilą zakończył się pojedynek Adamek vs Arreola i Tomasz wygrał. Miał na imię Furia i nie dał szans rozpędzenia się przeciwnikowi. Pierwsze cztery rundy Arreola biegał za Adamkiem po ringu i nie mógł go złapać. Tomek zadawał więcej ciosów i pięknie unikał półdystansu i zwarcia. Bał się prawej ręki i szedł w prawo od rywala. W rundach 5-7 świat Arreoli zaczął się kurczyć, bo zupełnie nie mógł „upolować” Polaka. Miał ochotę trafić Adamka jednym, dwoma swoimi groźnymi i ciężkimi ciosami, lecz miał kłopoty z podniesieniem ramiom.

Adamek natarł na wystawiony do bicia lewy profil Amerykanina: lewe oko i lewy bok. Bił seriami w te okolice i zniechęcał, uciekał przed totalną wymianą. Walczył z głową i ciężko pracował nogami. W rundach 8-12 w zasadzie Arreola nie istniał. Kilka razy zaryzykował i ruszył do natarcie, ale szybko zrezygnował, nie wytrzymał kondycyjnie. Momentami stawał na środku ringu i zdawał się zapraszać Tomka do walki, do wymiany ciosów. Adamek jednak miał swoją taktykę, doskakiwał, raził dwoma, trzema ciosami i odskakiwał, nie przyjmował warunków rywala do młócki.

Jeden z sędziów dał remis 114:114, chyba jakiś przepłacony. Adamek walczył, Arreola tylko się odgrażał i polował na silny, czysty cios. Generalnie nie zadał tych ciosów wiele. W ósmej rundzie po jednym z uderzeń zaczął się krzywić, jakby mu Tomek połamał żebra. Na lewe oko niewiele już widział. Być może odnowiły się jakieś stare kontuzje.

Arreola vs Adamek

Świetna walka Adamka. Był szybki i zwinny, mądry i roztropny. Pokazał bardzo mądry, wyrafinowany boks, a nie amerykańską maszynkę do mielenia kotletów. Komentatorzy podkreślali w którymś momencie, że Tomek powinien skoncentrować się teraz na wyrobieniu sobie silnego ciosu, bo te, jakimi dysponuje, nie robią wrażenia na ciężkich. Cóż, Arreola jednak był innego zdania, bo cały czas chował się za podwójną gardą. Odczuł potęgę ciosów Tomka i dlatego panicznie się ich bał. Nie było w nim wiele cwaniactwa i zachowywał się skromnie. Większość kibiców była po jego stronie podczas walki, ale po walce nikt nie miał wątpliwości „Who is the best?!” – jak pytał Tomek po walce z Estradą.

Tomaszowi Adamkowi życzę teraz spokojnego, udanego i długiego wypoczynku. Ciekawe, czy Władzio Kliczko ponowi zaproszenie do pojedynku. Ponoć zachęcał obu pięściarzy do walki obietnicą, że zwycięzca dostąpi zaszczytu walki z nim. Cóż, walczy podobnie do Adamka, mądrze i z głową, po europejsku. Europa górą.

Kostecki vs Ilia

Kostecki vs Ilia

Na walkę Kosteckiego wczoraj nie doczekałem się, ale widziałem ją dzisiaj w południe. Wcześniej Bienias nie zachwycił, ale wydawało się, iż wrażenie zrobi jak zwykle błyskotliwy „Cygan”. Niestety, na ringu pojawił się zupełnie anonimowy bokser z Rumunii, dla którego nie można było wcześniej zaplanować taktyki. To zgubiłoby w którymś momencie Dawida.

Kłopoty i turbulencje w rundach od 5 do 12 zawdzięcza właśnie brakowi rozpoznania przed walką. To dało przewagę „osiłkowi” z Rumunii, który bił mocne bomby i rozbijał Dawida, aby schować się za podwójną gardą i odpoczywał.

Nie rozumiem, gdzie podziało się doświadczenie Polaka, które powinno „wytrącić argumenty z rąk” rywalowi? Zawiodło także rozpoznanie walką. Nie pomógł trener w narożniku, który być może na treningach wspomagał Kosteckiego, chociaż ma na głowie teraz Diablo i Sosnowskiego – ponoć. Cóż, dla mnie Kostecki jest równie ważny jak Diablo. W rankingu WBC znajduje się na 4 miejscu, a to musi budzić szacunek.

Trener, promotor i sam Kostecki powinni wyciągnąć nauczkę z tej gali. Nie można zapraszać rywala i zupełnie go zignorować, nie zebrać nawet podstawowych informacji o nim, jak bije, jak się prowadzi w ringu. Wydawało się, że przyjedzie „łoś” na „sparing”, dostanie po mordzie, weźmie kasę i pojedzie do domu. A tutaj niespodzianka. Na miejscu promotora podpisałbym teraz z tym „łosiem” kontrakt, ponieważ okazał się niezłym fighterem – jego taktyka to: odpoczywać w miarę jak najdłużej i straszyć rywala zza podwójnej gardy. Wypełnił ją znakomicie. Dopiero na koniec, w dwóch ostatnich rundach Kostecki rzucił się w wir pracy, o mało co i by „przewrócił” Ilię na matę, ale też wcześniej sam wpadł w poważne tarapaty.

Cygan pokazał coś nowego w swojej walce, czym mnie zupełnie zaskoczył. Mianowicie kilka razy, dwa lub trzy podczas walki uciekał od rywala bez osłony, bokiem albo pokazując mu plecy. To nie jest boks, to rejterada, bokserzy stosują klincz, jak Adamek z Arreolą. Dużo jeszcze pokory musi być w Dawidzie i trudu na treningach, aby poprawić niektóre wady. Nie było też wyobraźni. Gdyby Kostecki walczył tak, jak z Soszyńskim, Ilia wypadłby z ringu w trzeciej rundzie. Chyba trochę Cygan dał plamę, mimo całej sympatii do niego, tak, to była kompromitacja i brak szacunku do swojej zawodowej kariery i widzów. Kto przyjdzie na kolejną galę z Kosteckim w roli głównej? Czy „Wojak” będzie chciał nadal go sponsorować? To pytania, które powinny były zmobilizować zawodnika do walki podczas jej trwania.

Froch vs Kessler

Kessler dał z siebie 110%, Froch 10%

O pojedynku Froch vs Kessler, Anglia vs Dania, który odbył się wczoraj w ramach Super Six, Froch będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Wyszedł na ring w aureoli mistrza, największego cwaniaka i fightera, ale to, co pokazał, było totalną kompromitacją. W mojej ocenia pozował na Jonesa Jr. i na Princa (Naseema Hameda), miał opuszczone ramiona i „dawał się wyszaleć” Kesslerowi. Nonszalancja Frocha i zbytnia wiara w siebie spowodowały, że Duńczyk z minuty na minutę rozwijał skrzydła, bił, gdzie chciał i robił z Frochem, co chciał. Szkoda mówić. Froch prawdopodobnie polował na zakończenie walki przed czasem zauroczony swoim poprzednim zwycięstwem… Głupota – to jego nowe imię. Totalna kompromitacja. Oglądałem tę walkę i trzymałem kciuki za niego, ponieważ ma polskie korzenie, wszędzie tym się chwali: „Moi dziadkowie byli Polakami” – „Tto zobowiązuje panie Froch” – chciałoby się powiedzieć… Kompromitacja na całej linii, natomiast Kesslerowi życzę powodzenia, niech wygra cały turniej.